Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

środa, 27 lutego 2013

Integracyjne ??? Specjalne ???

Chcę w tym poście podzielić się z Wami naszymi doświadczeniami odnośnie szkoły, przedszkola dla niepełnosprawnego dziecka ( mowa tutaj o moim Jacku ). Zaczęliśmy od przedszkola integracyjnego nr 29 w Tychach i śmiało mogę je polecić, Jacuś miał tam mnóstwo zajęć i miłości, panie nawet na spacerze na różnych zabawach realizowały rehabilitację. Jacek miał zajęcia z oligofrenopedagogiem, surdopedagogiem, logopedą, psychologiem, czasem nie chciał z przedszkola wychodzić. Także przedszkole integracyjne według nas jest na OK! Teraz szkoła i tu będzie trochę więcej: Jacuś zaczyna pierwszą klasę Istotą integracyjnego kształcenia jest indywidualne podejście do każdego dziecka Pani Kasia wychowawczyni Jacka w klasie I-III świetnie sobie z tym poradziła ( pomyślałam wtedy jak dobrze że znów się udało trafić na wychowawczynię która ma podejście do Jacka). Efektywność społecznej integracji dzieci niepełnosprawnych w znacznym stopniu zależy od odpowiedniego przygotowania nauczycieli do pracy z nimi.Pani Kasia okazała się fantastyczną nauczycielką przez te całe 3 lata, prowadziła i traktowała Jacka jak swojego syna, gdy opowiadała o Jacku zawsze mówiła " Mój Jacuś" , a ja byłam całkowicie spokojna o syna, gdyż Pani jak i cała klasa świetnie opiekowała się Jackiem, a w trudniejszych chwilach zawsze byli skłonni do pomocy. Klasa III się skończyła, Jacuś zrobił nie duże postępy w nauce mimo dużego zaangażowania pań nauczycielek ,pani Grażynki logopedy,i pani pedagog( serdecznie pozdrawiamy). Postanowiliśmy wspólnie wydłużyć Jackowi okres edukacji ponieważ w IV klasie nie miał szans sobie poradzić ,musiał jeszcze raz realizować program z trzeciej klasy problem był w tym że nie mógł już tego robić ze swoją klasą. Pomyślałam wtedy " damy radę " , znając Jacka i jego pozytywne nastawienie do życia szybko się aklimatyzuje, a dzieciaki go polubią. Mamy wrzesień rozpoczęcie roku szkolnego, poznajemy nowe Panie nauczycielki i ich uczniów. Po pierwszym tygodniu nowa wychowawczyni Jacka prosi mnie na rozmowę i tłumaczy że musi wrócić z Jackiem do klasy I i od początku realizować program no ok ,doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Mija miesiąc codziennie widzę się z klasą Jacka, którą po części zaakceptował ale.... no właśnie jest jakieś ale... do końca nie wiem o co chodzi ale coś mi nie pasuje. Jacek w ogóle nie robi postępów wręcz przeciwnie robi się bardziej pobudzony i głośny, postanawiam porozmawiać z wychowawczynią, która mówi mi że nie jest w stanie zrobić z Jackiem całego materiału na lekcji bo ma jeszcze piątkę innych dzieci (z integracji), które jej przeszkadzają, i tu lampka już mi się zapaliła. Na następny dzień Jacek siedzi na parapecie z połamanymi okularami , okazuje się że pobił się z nowo poznanym kolegą . Mijają kolejne dwa dni odbieram Jacka ze szkoły pytam jak było? co robiłeś?, a on do mnie " Mamo ja nie zdałem?! wszyscy mi tak mówią" pomyślałam cholera jasna!!! co jeszcze! Długo nie musiałam czekać. Na następny dzień, pojechałam po Jacka wcześniej niż zwykle, a tu przed szkołą widzę wsiadającą klasę Jacka do busa, czyżbym o czymś zapomniała? Jacek nie miał nic napisane że jadą z klasą po lekcjach busem.. wchodzę do szkoły ( pamiętam to jakby było wczoraj) Jacuś jest na świetlicy, pytam go gdzie pojechała jego klasa i dlaczego on nie pojechał? Odpowiedział mi dosłownie tak: " bo oni pojechali do biblioteki" na to ja pytam " a dlaczego Ty nie pojechałeś" Jacek odpowiada " bo Pani powiedziała że nie umiem czytać i mam siedzieć na świetlicy"! Tego było już za dużo zabrałam go z tej szkoły i zaraz w tym samym dniu zaczęłam załatwiać przeniesienie do Ośrodka , z pseudo wychowawczynią sobie porozmawiałam i poinformowałam o tym dyrekcję. Trzy dni później Jacek był już w OREW, I ZNÓW JEST TAK JAK BYĆ POWINNO! Jacek znów jest doceniany, kochany, szanowany , czuje się w Ośrodku wspaniale, są rzeczy w których jest najlepszy, co bardzo motywuje Jacka do dalszej pracy, a ja w końcu jestem spokojna.

11 komentarzy:

  1. Niektórzy to na prawdę mijają się z powołaniem do wykonywania zawodu.
    Trzymajcie sie ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje, bo czuje ze troszke przeze mnie to napisałaś. Dzieki doswiadczeniu takich rodziców jak ty czy Bogusia jestem bardziej pozytywnie nastawiona na przyszłość, mysle ze podjełas bdb i madra decyzję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podjęłaś naprawdę bardzo dobrą decyzję, a ja codziennie utwierdzam się w przekonaniu że było warto spróbować w integracji, ale jeszcze lepszym posunięciem był i jest Ośrodek.

      Usuń
  3. Wszystko zależy od ludzi, którzy parcują: jakie mają podejscie, przygotowanie i czy im się po prostu chce! Ale najważniejsze jest dziecko! Nawet dwoje dzieci z pozornie tym samym schorzeniem, może mieć inne potrzebny edukacyjne, terapetyczne itp.
    Trudna decyzja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to właśnie chodzi, ćwiczenia i plan zajęć powinien być dostosowany do indywidualnych potrzeb dziecka, w szkole były dzieci z różnymi zaburzeniami,a pani wychowawczyni nie mogła realizować porządnie całego programu z Jackiem bo inne dzieci przeszkadzały.

      Usuń
  4. Mądre słowa.
    Dobrze, że to napisałaś:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Głupie wiedzmy ! Podjelas słuszna decyzje

    OdpowiedzUsuń
  6. I to ma być szkoła integracyjna?
    Tfuuu na nią.
    Dobrze, że Jacek ma mądrą mamę, która wiedziała co z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Żebyśmy się dobrze zrozumiały
    Ja bardzo się cieszę że Jacek był w szkole integracyjnej trzy lata, nauczył się tam samodzielności i musiał w wielu sytuacja radzić sobie sam, i to wyszło mu na dobre.

    OdpowiedzUsuń
  8. no właśnie problem nie jest w nazwie szkoły, a w ludziach jacy tam pracują.

    OdpowiedzUsuń