Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

sobota, 30 marca 2013

Pisanki i Życzenia

Wstałam dziś wcześniej , aby móc napisać co u nas.
Po otworzeniu wczorajszej skrzynki e-mailowej doznałam szoku.
Dostaliśmy z 10 e-maili co u nas , czemu nie piszemy , jak chłopaki, a nie było mnie zaledwie 3 dni. Nie wiem jak to się stało, ale jestem ostatnio jakoś mało rozgarnięta, lub za dużo mam na głowie, i trochę ta pogoda już też człowieka " dobija", ale dziś od rana udaje mi się nadrabiać.
W czwartek z chłopakami cały dzień na rozjazdach , rehabilitacje, p. doktor, i poszukiwania nowego laryngologa, po całym dniu nie miałam siły już otwierać komputera.
W piątek mama z dziećmi postanowili przygotować pisanki.
Jacek zbytnio nie chciał nam pomagać, za to Kacper pracował za dwóch, w sumie to nawet mama nie była mu do tego potrzebna.
Jego radość była największa, kiedy to wrzucał do kubka białe jajo , a wyciągał kolorowe, rozbawiało go to na maksa



Po barwieniu, przyszedł czas na rysowanie , i tu też do pracy zabrał się tylko jeden z braci Petelczyc , drugi postanowił odpoczywać, twierdząc że to dla dzidziusiów hmm...



Najbardziej cieszyłam się z tego ja , ponieważ mam już malowanie " z głowy ", koszyczek przygotowany, także chłopcy mają dziś prawie wolne , muszą tylko iść do kościoła.
W dużym skrócie i trochę chaotycznie, tyle u nas: )
Wstała właśnie moja mała szarańcza, także mama ucieka zrobić im pyszne śniadanko ;-)

Wszystkim Wam pragniemy życzyć:

Pogodnych , Zdrowych i Wesołych
Świąt Wielkanocnych,
smacznego jajka oraz mokrego Dyngusa.

Monika, Marek, Jacek i Kacper .


dzieło Kacpra

wtorek, 26 marca 2013

Kochanie- wykorzystywanie :-)

Codzienne powtarzanie moim dzieciom słowa " Kocham Cię" , jakiś czas temu zaprocentowało.
Moja radość była nie do opisania, kiedy to Kacper podszedł do mnie, usiadł na kolana i powiedział." Daj buziaka" , jak się już pocałowaliśmy, objął mnie za szyję i szepnął do ucha
" Kocham mamę ! " ( odpłynęłam..)
To jedna z piękniejszych dni w moim życiu.
Wierzę że każda mama się tego doczeka.
Któregoś pięknego dnia, małe cwaniaki zauważyli że rodzice miękną na te słowa, zaczęli kombinować.
Gdy tylko coś przeskrobią, lub są już tak głośno że w domu nie da się wytrzymać , jest kara , brak oglądania bajki, lub zakaz wejścia na komputer, lub siedzenie w samotności około 10 minut. Jacek, gdy tylko usłyszy że nie będzie oglądał Ojca Mateusza w sekundzie rzuca się nam na szyje, całuje i 100 razy mówi jak to bardzo nas kocha, Kacper jest nie lepszy wykorzystuje naszą słabość jak tylko się da. Także trzeba uważać na to jak, i co się mówi , drogie mamy.

****************************************************

Wracamy do dnia dzisiejszego, aż mi głupio, ale znów muszę się pochwalić moimi chłopcami. Jacek dostał kieszonkowe i oczywiście kupił kwiaty, które tym razem zatrzymał u siebie w pokoju, ups czyżbym w tym tygodniu nie zasłużyła na nie .... hmm...



Numer jeden w dniu dzisiejszym to sprzątanie, i mycie okien. Gdybym nie zrobiła zdjęcia wątpię że ktoś by mi uwierzył.
Kacper widząc jak mama zasuwa , postanowił mi pomóc.
Po chwili ciszy w pokoju chłopców postanowiłam sprawdzić co się dzieję, bo cisza w naszym domu oznacza kłopoty.
Wchodzę i zastaję Kacperka stojącego na biurku -
MYJĄCEGO OKNO !!!

Szok ! Biegiem po aparat,
poniżej zdjęcie, które udało mi się zrobić .






poniedziałek, 25 marca 2013

Nie ma tego złego .....

Remont u brata, zakupy z rodzinką, zalany telefon, komputer oddany do naprawy niepewnej firmie, przeziębiony Kacper.
To bilans naszego weekendu .
Zaczęło się w piątek. Wróciłam do domu wściekła. Mój nowy telefon, który dostałam od Mikołaja, nie wiem jak ale wpadł mi do wiadra z wodą, zanim się zorientowałam minęło kilka minut. Po wynurzeniu , okazuję się że nie działa, ja miałam już dzień nie powiem gdzie....
Post piszę trzy dni po wypadku i mogę powiedzieć że po dokładnym wysuszeniu telefon się włączył i działa bez zarzutów uff.
W środę oddaliśmy również komputer do naprawy, przyjechał do nas Pan z firmy, którą znaleźliśmy w sieci, wypisał na kartce że zabiera komputer i koniec , obiecał że do piątku będzie naprawiony- no to super! czekamy. Jest piątek , i nic. Facet ma wyłączony telefon, a strona internetowa przestała istnieć, my już czarne myśli, złość i nerwy, daliśmy się wykręcić :-). Myśleliśmy że wszyscy są uczciwi ( takie myśli przez całe dwa dni chodziły nam po głowie).
Przez cały weekend nie zadzwonili. Z wielkim żalem spisaliśmy komputer na straty...
Dziś udało się dodzwonić do Pana od komputerów, który oznajmił że podrzuci go naprawionego popołudniu ha.
Żeby tego było mało Kacper się nam przeziębił, chciał rano ćwiczyć z mamą w podnoszenie ciężarów, ale sił mu brakowało.
Choć nie widać tego do końca na zdjęciu



Na szczęście dziś już jest lepiej. Mój mały facecik czuję się znacznie lepiej, ale w sobotę na zakupy z moim bratem i babcią nie mógł pojechać, w pełni skorzystał z tego Jacek, który jak usłyszał zakupy do nowego pokoju Tomka ( mojego brata) nie odpuścił wycieczki.
Jak widać poniżej Jacek był w swoim żywiole,



Tomek kupił materiały potrzebne do swojego pokoju, a my biurko pod komputer, które to dzielnie tata z Kacperkiem złożyli.
Tydzień pełen wrażeń się skończył zaczynamy Nowy Wielki Tydzień



Cała moja ekipa wraca na pełne obroty.
W domu czekają nas porządki, okna trzeba umyć, w szafkach poukładać.
Także pełną parą zabieramy się do pracy.
Wszystkim życzymy miłego całego tygodnia.

:-)

sobota, 23 marca 2013

Cegiełki

Dzisiaj miałam napisać post o koordynacji ruchowej moich chłopców, ale nie napiszę.
Dlaczego?
Ponieważ są rzeczy ważne i ważniejsze, a ta sprawa jest niecierpiąca zwłoki .
Pewien mały, śliczny chłopczyk o imieniu Aleks pilnie potrzebują pomocy finansowej na zabieg fibrotomii.
Ma się on odbyć 1.08.2013, więc czasu mamy nie wiele.
Całkowity koszt zabiegu to 10,900,00zł, i tu potrzebna Wasza pomoc.
Mama Aleksa przygotowała cudne cegiełki, które to możecie kupić na allegro ( poniżej link ),
są one również dostępne na naszym bocznym panelu ( po prawej stronie).
Całkowity koszt z ich sprzedaży zostanie przekazany na w\w zabieg Aleksa.

Bardzo prosimy o przyłączenie się do aukcji.
Z góry Wielkie Dzięki :-*



piątek, 22 marca 2013

masaże

Z powodu przesilenia zimowego i małego lenistwa, które nas ostatnio dopadło, troszeczkę zaniedbaliśmy nasze domowe masaże , do których przeszkoliły nas nasze Panie rehabilitantki.
Codziennie po 45 minut masujemy dzieci zaczynając od głowy- uszu, a kończąc na stopach.
Chłopcy bardzo je polubili,choć początki były trudne.
Pamiętam jak ich skręcało, kiedy to były masowane uszy i łydki, teraz to dla nich czysta przyjemność, o której postanowili nam przypomnieć.
Wieczorem wołają nas do swojego pokoju, w którym to jest przygotowana poduszka, ręcznik, oliwka no i masażysta ( na początku w workowych rękawiczkach). W masaż głowy wrobiłam tatę, bo jak zobaczyłam ile oliwki wylewa Jacek na jego całą głowę do zwątpiłam ;-) zdecydowanie zabroniłam dotykać moich długich włosów,( matko kochana chyba w tydzień bym ich nie doprowadziła do ładu, mając litr oliwy we włosach! )Muszę się przyznać że trochę się wystraszyłam.
Dzięki Bogu tata poddał się temu zabiegowi bez marudzenia.
Jak widać na zdjęciu, pełen profesjonalizm.



Na szczęście masaż z tatą przebiegł spokojnie.Mimo tego mamie nie odpuścili.
Chłopcy oznajmili że mam ściągać papcie, będą masować stopy!!!
Zadowolona mama oficjalnie stwierdza, że koniec z leniuchowaniem!!!
Od dziś wracamy do wieczornych masaży dzieci !
Boję się że następnym razem jak to zaniedbamy , to nie odpuszczą mi masażu głowy! :)



wtorek, 19 marca 2013

gonitwa

Chwila relaksu, w telewizji nadają Ojca Mateusza i dzieci w tym czasie nic ode mnie nie chcą ;-)



Od rana dzisiaj u nas "Meksyk", zaczęło się od tego że mama zaspała ( pierwszy raz od 10 lat ), a potem już wszystko w biegu, nawet mi w dniu dzisiejszym włączyło się ADHD.
Po zajęciach , rehabilitacji, pracy wpadłam do domu, gdzie już czekała na mnie moja " święta trójca" i od drzwi pytają
" co masz dla nas? "
Przygotowana mama wyciągnęła z reklamówki każdemu urwisowi po dwa sweterki, z dinozaurem i gorylami.
Chłopcy się wystroili i zaczęli skakać po biurkach udając małpy. Mama musiała szybko interweniować i przebrać bluzy ,strach się bać jak mogłoby się to skakanie skończyć ;-).
Chwilę później okazało się że w lodówce brak serków na jutrzejsze śniadanie. Zawsze chętny do zakupów Jacek ubrał sie w dwie sekundy wziął kasę i poszedł do naszego osiedlowego butiku. Po 10 minutach wraca o i od drzwi krzyczy " zamknijcie oczy!!!"
ja już wiedziałam że wydał więcej niż powinien, no ale zamykam oczy i czekam cierpliwie.
A co kupił mamie synuś za kasę na serki zobaczycie na zdjęciu powyżej. Stoi na stole i jest żółte.
Ojciec Mateusz się skończył więc koniec pisania.

poniedziałek, 18 marca 2013

Pierwszy miesiąc

Dzisiaj mija miesiąc od prowadzenia naszego bloga.
Mogę z czystym sumieniem stwierdzić ,że żałuję że nie założyłam go wcześniej.
Okazało się że mamy swoich fanów,i ludzi którzy nas wspierają, a nie tylko mówią, że podziwiają za siłę walki o dzieci, i za ogromny optymizm, który z nas bije ( choć to też ważne) . Nawet nie przypuszczałam że tak doda mi to skrzydeł do dalszej walki. To wszystko dzięki Wam.
Bardzo wszystkim dziękuję.
Nie byłoby tego bloga gdyby nie Klaudia,( całusy dla Ciebie) która dała mi namiary do innych rodziców z podobnymi problemami, i którzy okazali się fantastycznymi ludźmi. Ten blog to dla mnie zastrzyk nowej energii, który był mi bardzo potrzebny.
Będę dużo pisała o moich chłopcach, którzy dzięki naszej szybkiej reakcji i świetnie dobranym rehabilitacją, są teraz zupełnie innymi ludźmi niż to było 5 lat temu.
To wciąż chore dzieci , ale dziś już samodzielne , w miarę posłuszne i co ważne współpracujące chłopaki.
Codziennie staram się odpisywać na wasze e-maile,i dalej tak będę robiła.
Będę Wam wszystkim pomagała jak tylko potrafię.
Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI!



P.S Ale jaja właśnie odebrałam telefon zadzwoniła do nas Pani z telewizji.
Umówiłyśmy się na jutro. Więc nasze marzenie coraz bliżej realizacji huuuraaa.
Szkoda że nie widzicie teraz miny Jacka :-) jest w szoku i muszę uciekać odpowiedzieć na jego 1000 pytań.

niedziela, 17 marca 2013

Prośby dziecka autystycznego:


1. Zobacz świat takim, jak ja go czuję.
2. Pracując ze mną daj mi poczucie bezpieczeństwa.
3. Nie nudź mnie monotonnymi zajęciami, starymi i nudnymi pomocami.
4. Lubię ład i porządek, więc spróbuj sprostać moim wymaganiom.
5. Wykorzystuj moje indywidualne predyspozycje.
6. Uwierz w moje możliwości.
7. Nie zmuszaj mnie, gdy widzisz że jeszcze dzisiaj nie jestem w stanie pokonać tej przeszkody.
8. Szukaj pomocy, gdy jesteś bezradny i nie wiesz co ze mną począć.
9. Mam prawo popełniać błędy nim czegoś się nauczę.
10. Nie mów, że jestem do niczego, wtedy gdy ty popełniasz błędy w mojej edukacji.
11. Spróbuj odczytywać treść moich nagannych zachowań, może chcę Ci coś w ten sposób przekazać.
12. Pracuj ze mną systematycznie.
13. Nie improwizuj, bądź do zajęć przygotowany.
14. Nie żałuj mi pochwał.
15. Eksperymentuj, czasami dotrzesz do mnie metodą, której nie ma w żadnej książce.
16. Pozwól mi przebywać z rówieśnikami.
17. Mów do mnie prostym, zrozumiałym językiem.
18. Dziel się doświadczeniem, które zdobyłeś w pracy ze mną.
19. Pomysłowość niech będzie Twoją cenną umiejętnością.
20. Współpracuj z moimi rodzicami.

„Nie wariaci, nie głupi, nie wróżki, nie kosmici,
po prostu ludzie uwięzieni w niewidzialnej pułapce
okaleczonych reakcji emocjonalnych.
Byłoby jednak pomyłką sądzić, że tacy ludzie nie czują.”

Donna Williams



sobota, 16 marca 2013

Wspomnienia

Codziennie obserwuję , czytam blogi różnych rodziców,jedne lubię bardziej, jedne mniej, ale wszyscy oni mają jeden cel - walkę z chorobą swoich dzieci, zupełnie tak jak u nas.
Większość z tych dzieci to jeszcze maluszki, w porównaniu do moich chłopców. Tak czytam i wszystko do mnie wraca, przypominają mi się różne -lepsze i gorsze sytuacje z naszej walki o zdrowie dzieci.
Pamiętam doskonale jak urodził się Jacek, jak zaczęła się nasza wędrówka po lekarzach. Pamiętam wyjazdy do Warszawy, Katowic, Krakowa,potem Mikołów ,Częstochowa - teraz tak myślę skąd ja miałam na to siły? Jak myśmy to robili?
Tym bardziej że Jacek potrafił nam zrobić taką " jazdę" że czasem ręce mi opadały i miałam tego dość, myślałam tylko o tym żeby to się jak najszybciej skończyło.
Jak miałam iść z nim do lekarza u którego trzeba było czekać dwie godziny w kolejce to krew mnie zalewała, bo Jacek nie potrafił nawet 30 sekund usiedzieć w miejscu -to była męczarnia, i ciesze się że to się skończyło.
Doskonale mama i tata pamiętają wyjazd na oddział neurologii również z Jackiem, nasze pierwsze pytanie, i jednocześnie prośba o to abyśmy mogli codziennie rano przyjeżdżać na oddział, i zostać na badaniach, a potem wracać do domu, niestety Pani doktor powiedziała że tak nie można robić skoro jest skierowanie na oddział to dziecko musi tam zostać na czas zleconych badań.Nie chcielibyście nas wtedy widzieć , mama patrzyła na tatę, a tata na mamę i pytanie " kto zostaję ?"
Ja byłam załamana bo wiedziałam że ja muszę zostać , z tej bezsilności pamiętam jak się popłakałam, bo wiedziałam jak będę miała przekichane.
Na szczęście już po pierwszym obchodzie cała kadra zmieniła zdanie, gdy tylko weszli do naszej sali Moje kochane dziecko dało taki czad że nastąpiła zmiana planów. Neurolog stwierdziła że mamy rację i że będzie lepiej jak będziemy codzienne przyjeżdżać na oddział, że to wyjątkowa sytuacja. Ufff jak mi wtedy ulżyło - pamiętam to do dzisiaj.
Jacek zawsze nam uciekał, i nigdy się nie oglądał, nie patrzył czy idziemy za nim , po prostu biegł przed siebie i nie interesowało go co będzie jak się zgubi. Któregoś pięknego popołudnia pojechaliśmy na koncert w plenerze do Pszczyny, było tam mnóstwo ludzi no i my Petelczyce. Przebiegliśmy tam chyba maraton za synem, aż w pewnej chwili powiedzieliśmy dość zostawiamy go! (Spoko, spoko to było zagranie taktyczne.) Schowaliśmy się za ludźmi nie spuszczając Jacka z oka, i co, udało się po jakiś 10 minutach zorientował się że nas nie ma, wystraszył się, zaczął rozglądać i nas szukać, serce mi pękało, ale musiałam chwilę go przetrzymać, po chwili gdy zaczął płakać podbiegliśmy do niego przytuliliśmy i się uspokoił. Tak to zaprocentowało że od tamtej sytuacji to Jacek pilnował nas, a nie my jego. Uznaję to jaki nasz ogromny sukces.
Jest jeszcze jeden sukces, który to w całości zawdzięczamy tacie, a mianowicie , Jacek nie ma koordynacji ruchowej i mówiono nam że nie będzie potrafił jeździć na rowerze, okazało się to bzdurą, bo jak tata Marek wziął syna w " obroty" to po miesiącu Jacek wyruszył z nami na dłuższą rowerową podróż po lesie.


A to dowód na to że nie ma rzeczy niemożliwych .



cdn............

czwartek, 14 marca 2013

Zaproszenia



Od paru dni planowaliśmy z chłopcami żeby zrobić zaproszenia na Komunię Kacperka.
Mama nie do końca chciała się na to zgodzić, ze względu na jej brak zdolności artystycznych, ale po paru dniach marudzenia uległa chłopakom.
Po zrobieniu małych zakupów tzn. rzeczy, które będą nam potrzebne do zaproszeń ( które wyszły drożej niż gotowce..:-), odebrałam dzieci z ośrodka i zakomunikowałam że to dziś jest ten dzień na zaproszenia , ich reakcja była szybka, wpadli do domu jak burza rzucili kurtki i do roboty, jeszcze nie zdjęłam butów, a Jacek już wycinał



Współpraca szła nam świetnie !!!



Mama na koniec dostał buziaka i to wynagrodziło mi ten cały bałagan, który zostawili po pracy.
Zaproszenia może nie są profesjonalne, ale wykonane przez moich ulubionych i kochanych artystów
Poniżej fotki.



Kacper oczywiście nie miał jeszcze dość ubrał rękawice i mama musiał postrzelać mu kilka goli



P.S.
Dziś przyszedł do nas list z Fundacji dot. założenia nam subkonta. Tak jak przypuszczaliśmy wszystko poszło według planu.
Fundacja wyraziła zgodę na udostępnienie nam konta, w celu gromadzenia pieniędzy na leczenie i rehabilitację chłopców.
Mama musi jeszcze wysłać podpisane porozumienie i to będzie koniec składania dokumentów.
***************************************

środa, 13 marca 2013

Rówieśnicy

" Jeśli w ogólnodostępnej szkole pojawi się dziecko niepełnosprawne, bardzo często dyrekcja i nauczyciele robią wszystko, aby się go pozbyć. Co gorsza, rodzice też nie chca, żeby ich dzieci uczyły się z niepełnosprawnymi" - tak skarżą się rodzice dzieci niepełnosprawnych.

Taki fragment tekstu przeczytałam w jednym z artykułów.
Ręce mi opadły.....
Doskonale zdaję sobie sprawę, że mam niepełnosprawne dzieci, zawsze bardzo się boję o to żeby nikt nie zrobił im krzywdy i ich nie zranił.
Na szczęście duży nacisk na samodzielność dzieci w naszym domu bardzo procentuje, ponieważ są oni w miarę samodzielni.
Kto nas zna to wie.
Jacek potrafi wszystko w koło siebie zrobić, i czasem nawet pomóc swojemu młodszemu bratu ubrać się, czy zrobić kanapkę.
Ta nasza ciężka praca satysfakcjonuje nas bardziej niż jakakolwiek inna.



Muszę jednak przyznać, mimo tak ogromnego postępu, dzieciaki pełnosprawne i tak czasem wyśmiewają się z moich i innych niepełnosprawnych dzieci ( krew mnie wtedy zalewa, ze złości i żalu ). Śmieją się że chłopcy krzyczą , biegają, nie potrafią wspiąć się na drabinkę jak inne dzieci, lub po prostu nie porozmawiają ( ja to napisałam bardzo łagodnie bo w rzeczywistości brzmi to inaczej ). Zdecydowanie gorzej mają się starsze niepełnosprawne dzieci jak mój 12 letni Jacek.
Koledzy w jego wieku zachowują się prawie jak dorośli,i nie odpowiada im zabawa z Jackiem.



Dzieciom z niepełnosprawnością umysłową jest znacznie trudniej nawiązać z innymi dziećmi poprawne relacje.
Większość czasu spędzają w domach, lub w szkole specjalnej, gdzie są chronione.
Dodatkowe utrudnienia stanowią bariery społeczne wynikające z niewłaściwego stosunku społeczeństwa do problemów osób z upośledzeniem umysłowym .

Moja ekipa ma to szczęście że po codziennych zajęciach rehabilitacyjnych w ośrodku, mogą dodatkowo uczęszczać na świetlicę, w której przebywają z pełnosprawnymi dziećmi ( rówieśnikami) , i są tam w 100% akceptowani.
Przy okazji szczególne pozdrowienia i podziękowania dla całej kadry świetlicy :
Pani Agnieszki - której za wiele dziękujemy
Panu Pawłowi - za którym moi chłopcy przepadają
Pani Izie, i wszystkim którzy starają się łamać stereotypy i uprzedzenia dotyczące niepełnosprawnych.
Tutaj również pozdrowienia wszystkich waszych wychowanków - Fajnie że Jesteście!!!
To jest tylko nieliczna grupa dzieciaków, które wiedzą i widzą na co dzień dzieci niepełnosprawne i potrafią je akceptować.
Jak sprawić by te niedoinformowane pokolenie nie było obojętne i bezlitosne dla drugiego człowieka o odmiennym wyglądzie i sprawności psychofizycznej.

Na pewno nie izolując pełnosprawnych od niepełnosprawnych
Drodzy Rodzice
cytat z początku posta .

I na koniec , chciałabym przedstawić przeprowadzone badanie na temat wiedzy o niepełnosprawnych w grupie 170 dzieci z kilku szkół ( młodszych klas) :
Badanie zostało przeprowadzone przez panią pedagog i
wskazało że dzieci mają niepełną wiedzę na temat osób niepełnosprawnych.

przykład :

Pani prowadząca te badanie zapytała
" Kim jest osoba niepełnosprawna ?"
- dziecko odpowiedziało
" kaleka, głupek ..."

Tak zakończę ten post - niech każdy sobie sam odpowie czy tak powinno być ....





niedziela, 10 marca 2013

weekendowo


Postanowiliśmy z chłopakami że w sobotę będziemy robić porządki w naszym domu.
Jacek oczywiście się zbuntował że sprzątał cały tydzień, że teraz kolej na Kacpra , a on dziś odpoczywa


Wyjątkowo Kacper nie marudził, tylko zabrał się do roboty



Wszystko pochował do szuflady , i zakomunikował że już skończył.
Po ciężkim sprzątaniu pracujący Kacper stwierdził że pęknie mu brzuszek jak zaraz nie zje.
Mama podała zupę, którą synuś wsunął rękami



Po posprzątaniu makaronu i marchewki, która była wszędzie Kacper oznajmił że sam umyje swój talerz



Mama nie mogła uwierzyć że to jej dziecko! Poszło mu rewelacyjnie!

Niedziela nie mogła odbyć się bez mszy w naszym domu. Jacek przygotował wszystkim krzesełka i odprawiał swoją msze



Dary i Pismo ( Ojciec chrzestny - opisałam w poprzednim poście) oczywiście były przygotowane - udało mi się zrobić fotkę



Na koniec mały cwaniak wziął koszyczek i zaczął zbierać kasę ( na ofiarę)



Popłakaliśmy się ze śmiechu.
Pod koniec dnia jeszcze to co moje tygryski lubią najbardziej - czyli puzzle .









piątek, 8 marca 2013

Co ma być to będzie

Coraz to większymi krokami zbliża się Pierwsza Komunia Kacperka to już za niespełna dwa miesiące, a mama coraz bardziej zestresowana. Żeby tylko nie wywinął jakiegoś numeru, bo że zaśnie to ( chyba wiem) zawsze zasypia na mszy w niedzielę , a co zrobię jak nie będzie chciał przyjąć Komunii ? , albo się o coś obrazi ,strzeli focha i sobie nie poradzimy.... Oooooo my God.
Stres z dnia na dzień jest większy.
W domu pełną parą trenujemy , Jacek odprawia mszę tzn. bierze mikrofon, dwa kieliszki z herbatą, chusteczki higieniczne do przykrycia "darów" no i oczywiście rozkłada "Pismo Święte" pisze w cudzysłowie bo w Jacka wykonaniu to książka " Ojciec Chrzestny" myśli że skoro pisze ojciec to jest to dobre, mimo wyprowadzania go z błędu książka zostaje. Msza w domu odbywa się bardzo często , Kacper jest w miarę posłuszny Jackowi, bo wie że jak nie będzie mówił Amen, to starszy brat postawi go " do pionu", Mama interweniuje dopiero wtedy, kiedy natężenie hałasu w naszym domu przekracza 100dB, i z reguły msza w tym czasie się kończy.
Kacper co poniedziałek chodzi również na religię, jest nas mała grupka siedmioro dzieci, ale chyba i tak za duża jak dla syna, który po prostu się trochę nudzi,i też przysypia. Zajęcia Religii prowadzone są bardzo fajnie, siostra przepięknie opowiada, ale dla Kacpra chyba jest to za spokojnie, jemu się wydaje że to opowiadanie na dobranoc. Jako że Komunia ,to również spowiedź i tu oczywiście też schody bo Kacper nie potrafi nauczyć się całej spowiedzi, ale za to potrafi wymienić grzeszek, to jest sukces i okazuje się że to księdzu wystarczy ufff, tylko czy Kacper mu to powie??? To też jest zagadka. I jak tu się nie stresować? A do tego wszystkiego mama chciała się odmienić i zrezygnowała ze swoich blond pasemek , zrobiła sobie jednolity brązowy kolor,który oczywiście wszystkim się podoba tylko ja czuję się w nich fatalnie! We wtorek wracam do swojego dawnego koloru., Może to poprawi trochę moje ostatnio fatalne samopoczucie.

Na koniec jeszcze apel mamy Małgosi która już dwa tygodnie przebywa na OIOMie ,potrzebuje pulsoksymetru Oto apel Elizy:
Drodzy Państwo prosimy o kontakt jeśli ktoś może nam pomóc u uzyskaniu niedrogiego pulsoksymetru dla niemowląt. Posłuży on nam do pomiaru saturacji w sytuacjach, gdzie nasze dziecko strasznie się męczy i gdzie występują spadki dotlenienia. Kontakt izka_86@wp.pl

czwartek, 7 marca 2013

c.d zawodów pływackich

Wiem że dla każdej mamy jej dziecko jest najpiękniejsze i najzdolniejsze.Tak jest też i u nas.
Dlatego dumna mama przedstawia zdjęcia z zawodów pływackich o których wspominałam 14.02.2013 w moim pierwszym poście.Po długich oczekiwaniach na fotki mogę pochwalić się moją załogą pływacką.
Jacuś na pierwszym i na trzecim( z Kacperkiem) stopniu podium



Tak Ośrodek podsumował wyjazd dzieciaków na zawody:

14.02.2013 " Zawody pływackie"

W czwartek 14 lutego na basenie Szkoły Podstawowej nr 15 w Jankowicach odbyły się II Zawody Pływackie dla wychowanków OREW Kół Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym.

Podobnie jak w roku ubiegłym w zawodach uczestniczyli nasi "mali pływacy". Pod opieką rehabilitantów: mgr Joanny Kubicy, mgr Doroty Nogi i mgr Mateusza Błaszczyka nasz ośrodek reprezentowali: bracia Jacek i Kacper Petelczyc, Dominik Piotrowski i Kamil Flont.

Start chłopców w takich konkurencjach jak: chód do połowy basenu i z powrotem, przepłynięcie połowy basenu tam i z powrotem z deską i przepłynięcie połowy basenu tam i z powrotem z przyborem, był poprzedzony bardzo intensywnymi treningami na tyskim basenie.

Dzięki dobremu przygotowaniu do zawodów wszyscy dzielnie walczyli i dali z siebie wszystko, a na szczególne wyróżnienie zasłużył Jacek, który aż dwukrotnie stanął na podium zajmując I- sze i III - cie miejsce w różnych konkurencjach.

W rywalizacji nie było jednak przegranych i każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy medal oraz dyplom. Szansę wykazania się w wodnej rywalizacji miała również nasza kadra, która okazała się bezkonkurencyjna. Zawody okazały się doskonałą zawawą dla wszystkich uczaestników, którzy już zapowiedzieli, że zrobią wswzystko, aby za rok zaprezentować się jeszcze lepiej
http://www.orew.tychy.pl/