Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

niedziela, 27 stycznia 2019

Jak co roku o tej porze ;-)



Witamy Was w Nowym Roku Emotikon wink
I jak zwykle z początkiem stycznia prosimy o pomoc.
Zbliża się wielkimi krokami okres rozliczeniowy podatku.
Chcielibyśmy Was prosić, abyście i w tym roku pamiętali o chłopcach i oddali swój 1% na leczenie i rehabilitację Jacka i Kacpra. Dzięki tym wpłatom, chłopcy mogą regularnie uczęszczać na rehabilitację.
Jeśli jest ktoś z Was chętny do pomocy w rozpowszechnianiu naszych ulotek bardzo prosimy o kontakt na e-maila:
braciapetelczyc@gmail.com.
Prześlemy je do Was pocztą, lub dostarczymy osobiście.




sobota, 31 grudnia 2016

Do Siego Roku!!!


 Na wszystkie dni Nowego Roku
Życzymy Wam wiary w sercu i światła w mroku.
Obyście jednym krokiem mijali przeszkody.
Byście czuli się silni i wiecznie młodzi!




              ( bracia Petelczyc z rodzicami )



poniedziałek, 5 grudnia 2016

Nowe projekty i małe sukcesy

Jak zwykle na naszym blogu małe zaległości, ale cóż musicie mi wybaczyć , nie łatwo jest mieć w domu trzech facetów i psa :-)
Obowiązków jest coraz więcej, a do tego mamy już grudzień, a to dopiero szybki miesiąc ;-)
Ale dziś tylko o zajęciach i rehabilitacjach na które udało się załapać braciom, i krótko o tym o co prosiłam przez ostatni rok i zostałam wysłuchana.
Może zacznę od tego na czym najbardziej mi zależało.
Mianowicie matka dostała zaproszenie do udziału 10 cyklów warsztatów z psychologiem w ramach realizacji projektu o którym poniżej. 
Tematy spotkań obejmują między innymi " Seksualność dzieci niepełnosprawnych",
Uważam to za sukces Ośrodka.
Jak doskonale wiecie w Polsce rzadko mówi się i pisze otwarcie  o potrzebach seksualnych osób z upośledzeniem umysłowym. Jeszcze rzadziej rozmawia się z takimi osobami o seksualności. Panuje przekonanie, że rozmowa na "te tematy" niepotrzebnie tylko rozbudzi ich zainteresowanie seksem.
Zachęcam przeczytać seks upośledzany ,
ale ja nie będę na ten temat więcej pisać, napisałam kilka postów, są do przeczytania na blogu. Zapraszam.


Teraz o projekcie w którym chłopcy biorą udział od przeszło miesiąca.
" Polskie Stowarzyszenie Na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym koło w Tychach od września 2016 roku rozpoczęło realizację projektu „Więcej umiem, więcej mogę, jestem bliżej świata i ludzi” współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego WSL dla osi priorytetowej XI. Wzmocnienie potencjału edukacyjnego dla działania.
11.1. Ograniczenie przedwczesnego kończenia nauki szkolnej oraz zapewnienie równego dostępu 
do dobrej jakości edukacji elementarnej, kształcenia podstawowego i średniego, dla poddziałania 11.1.4. Poprawa efektywności kształcenia ogólnego. 
Cel projektu: - wzmocnienie potencjału edukacyjnego wychowanków  Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Tychach poprzez poprawę jakości edukacji. Projekt ukierunkowany jest na nabycie kompetencji kluczowych w tym umiejętności uczenia się i kompetencji społecznych. 
Projekt zapewnia zgodność z celem szczegółowym PO RPO WSL poprzez realizację kompleksowego programu wspomagającego Ośrodek Rehabilitacyjno Edukacyjno Wychowawczy w Tychach 
w procesie indywidualizacji pracy z uczniem ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Projekt zakłada zapewnienie uczniom dostęp do dobrej jakości edukacji poprzez realizację zajęć dla podopiecznych, doposażenie bazy dydaktycznej oraz przygotowanie nauczycieli do indywidualizacji pracy z uczniami. 
Efekty: - nabycie przez nauczycieli dodatkowych umiejętności (obsługa programu Boardmaker, szkolenie AAC 1,2,3 stopień- nabycie umiejętności wprowadzania komunikacji alternatywnej uczniom nie komunikującym się,)
- nabycie podstawowych umiejętności w zakresie komunikacji alternatywnej przez rodziców 
i opiekunów
-osiągnięcie przez podopiecznych nowych umiejętności komunikacyjnych (umiejętność skutecznej komunikacji, zwiększenie zdolności komunikacyjnych, doskonalenie wymowy, zwiększenie możliwości poznawczych)
- nabycie przez podopiecznych kompetencji społecznych (kształtowanie umiejętności nawiązywania 
i podtrzymywania relacji społecznych, regulowani napięcia emocjonalnego), nabycie śmiałości 
w porozumiewaniu się, doskonalenie umiejętności umożliwiających doświadczenie emocji i doznań, m. in. poprzez kontakt ze sztuką. " 

                                                                     źródło http://www.orew.tychy.pl/

Także pracy od groma , czwartki to już w ogóle mamy mały maraton i to 10 godzinny.
Ale my to lubimy, i nie byłoby nas w tym miejscu dzięki Wam i Waszemu wsparciu.
Jeszcze raz dziękujemy za Wasz 1% podatku , chłopcy otrzymają dzięki tym wpłatom nowe oprogramowanie, które jeszcze bardziej usprawni im komunikację. 
Posyłamy buziaki i uciekamy szukać Mikołaja :-) 


poniedziałek, 31 października 2016

Turnus i autobus

Na turnusie co prawda byliśmy dwa miesiące temu, ale z powodu moich zaległości w pisaniu napiszę teraz .
Pojechaliśmy nad nasze polskie morze pod koniec sierpnia, pogoda była piękna , można śmiało napisać, że nam się udało , gdyż " miastowi" twierdzili , że to pierwszy tydzień w którym ani razu nie padał deszcz ;-) .
Zakochani w morzu jesteśmy od dawna, ale tym razem było wyjątkowo pięknie.
Korzystaliśmy ze wszystkiego co było nam dane, kąpiele w morzu, rowerki, zwiedzanie, masaże , rehabilitacje, tenis, siatkówka, i  basen w hotelu , w naszym przypadku to podstawa.
Nie pojedziemy na wakacje, ani turnus jeśli w hotelu nie ma basenu. W razie niepogody, lub już wykończenia rodziców, chłopcy zawsze mogą korzystać z pływania , ile tylko potrzebują, a jak wiadomo rodzice nie są ze skały i w naszym przypadku średnio po siedmiu dniach jesteśmy wykończeni ;-).
Turnus przebiegł nam super, z roku na rok jest z chłopcami coraz łatwiej, choć w sumie Jacek jest już na tyle samodzielny , że potrafi się odnaleźć w każdej sytuacji.
Co do starszego z braci to facet jest zdecydowanie jednorazowym wydaniem.
Od początku wakacji jeździ autobusem , do dziadków. Pierwsze wyjazdy były dla matki dość stresujące, i musiałam autem jechać za autobusem  ( oczywiście tak żeby wielmożny Jacek mnie nie zauważy, bo zaraz były nerwy, krzyki i
kłótnie ) . Widziałam jak wsiada do autobusu i bocznymi ulicami docierałam pierwsza na miejsce, aby z ukrycia obserwować jego pieszą wędrówkę do klatki dziadków.
Wszystko na szczęście przebiega bardzo sprawnie. Nie muszę już śledzić pierworodnego, bo sam się melduje, gdzie jest , co robi i czy dotarł. ;-)
Ostatni miesiąc codziennie między godziną 16 a 17, Jacek ubiera swoją nerkę, w której obowiązkowo ma legitymację, oraz zaświadczenie, że jeździ za darmo, stanie przed nami, robiąc maślane oczka i prosi aby samochodem zawieść go na pętle, aby ten mógł sam wrócić do domu.
I tak jeździmy codziennie , tam i z powrotem ;-)


Czy to autobusy, czy turnusy i inne wycieczki, w tle i tak zawsze są ..... ryby!
Na każdy wyjazd koniecznie zabieramy wędki, wspomnę tylko, że sprzęt do łowienia ma już cała nasza rodzinka.
Tak, tak , mama też łowi, i skromnie mówiąc całkiem nieźle mi idzie. Ostatnią sobotę na łowisku byłam sama z chłopcami, bo tata musiał być w pracy , i ogarnęłam sytuację. Żadna ryba nie ucierpiała ;-). Tak więc zostaliśmy zapalonymi wędkarzami.
W ostatnim poście przedstawiłam plan zajęć chłopców na ten rok, jak sami widzieliście mało tego nie ma, więc codziennie ciężko pracujemy już od 7:00.


Na koniec jeszcze chciałabym podziękować wszystkim, którzy przekazali 1% podatku na leczenie i rehabilitację chłopców.
To jak chłopcy dziś funkcjonują to w wielkiej mierze również Wasza zasługa.
Nie byłoby nas w tym miejscu co jesteśmy, gdyby nie te pieniążki.
To dzięki nim możemy ciągle rozwijać sprawność intelektualną braci Petelczyc.
Jeszcze raz Wielkie Dzięki :-)
I nie zapomnijcie o nas również w przyszłym roku :-*

poniedziałek, 17 października 2016

Wodna dolina i kolejne pierwsze razy

Jednak nie zdążyłam wczoraj napisać posta ;-) . Kurczę nie wiem , gdzie ten czas mi ucieka, bo ciągle mi go brakuje.
Tak jak pisałam na naszym facebook-u Kacper w czwartek i piątek nie czuł się najlepiej, i z tego też powodu został w domu. Co prawda mieliśmy już od tygodnia zaplanowany weekend na rybach, ale nie wierzyliśmy, że uda nam się wszystkim wyskoczyć. Jacek i tak by nie odpuścił, więc część rodziny, czyli ja i Kacper zostalibyśmy w domu , a mężczyźni pojechaliby na łowy.
Stało się jednak inaczej, Kacpi po dawkach lekarstw w sobotę czuł się już bardzo dobrze, do tego pogoda cudna, więc szkoda było kisić się w domu.
Spakowaliśmy sprzęt i wyruszyliśmy na poszukiwania nowych przygód.
Zajechaliśmy na nasze łowisko, a tam nie miła niespodzianka, wody brak.
Musieliśmy szukać szczęścia w innej miejscowości.
Zajechaliśmy na koniec świata ;-) . Tylko las, woda i dużo zwierząt. Do tego traktory, kombajn i inne super wozy.



Udało nam się wziąć mały udział w wyławianiu ryb ze stawu, w którym również spuszczana była woda. Kacper o mało nie posikał się z radości ;-) , to było coś na co długo czekał, w dodatku zobaczył tyle ryb w jednym miejscu, że żałował tylko ,braku gumowców, gdyż miał ogromną ochotę wypuścić się tak jak Ci prawdziwi rybacy.
Żałuję tylko, że go nie nagrałam, prawie fruwał , taki był szczęśliwy.






Tata wypakowywał wędki, a bracia obserwowali , co dalej dzieje się z wyłowionymi rybami .
Żeby było mało, ryby przyjechały traktorem, choć Jacek bardziej ucieszyłby się na widok autobusu ;-), ale jesteśmy na totalnym odludziu, więc znów więcej radości miał młodszy z braci.


Kiedy ryby zostały wpuszczone do wody, zaczęliśmy łowienie, ale na krótko mogliśmy się skupić, gdyż w koło nas było tak pięknie, że żal było patrzeć tylko na spławik.
Ryby chyba wyczuły brak entuzjazmu chłopców, i nic nie brały. Pierwszy raz odkąd łowimy nie mieliśmy tak fatalnego dnia, żeby nie złowić kompletnie nic, ale cóż do tego panowie muszą przywyknąć.
Bez krzyków i nerwów, wróciliśmy z niczym. I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu nie byłoby mowy o wypadzie za miasto na cały weekend, teraz to dla chłopców " bułka z masłem" potrafią zaaklimatyzować się dosłownie wszędzie ( no może jeszcze młodszy z braci do namiotu musi się przekonać ) ;-)


Taki widok, to poezja
dla moich oczu
Jeśli macie nadpobudliwe dziecko, lub takie które ma ciężko na czymkolwiek się skupić, polecam Wam ten sport zdecydowanie. Moi chłopcy przecież na tyłkach nie potrafili usiedzieć nawet przez minutę, nie wspominając już o koncentracji na czymkolwiek. Jednak od czasu wędkowania , czas ich koncentracji , wydłużył się do maksimum, czasem to nawet ja mam już dosyć patrzenia na wędkę, ale nie bracia Petelczyc.
Na łowiskach widać jeszcze ich nadpobudliwość, aleja to nazywam  radością, z połowów ;-)
A jeśli się rybę złowi to wiadomo, że trzeba ją potem zjeść.
Tutaj również chłopcy po raz pierwszy zobaczyli co dzieje się z rybą przed zjedzeniem, a po złowieniu, i tu zasługa naszej kochanej pani Ani , którą serdecznie pozdrawiamy ;-*
( pani Aniu chłopcy byli załamani, jak im powiedziałam, że do wiosny ma Pani wolne od łowiska, pierwsze co na Ochabach to pobiegli sprawdzić, czy budka jest otwarta i czy mama nie kłamie )
Obserwator Kacper i tysiąc pytań do pana ,
który zabił rybę ;-), i na stole
zostawił samą głowę.



czwartek, 13 października 2016

Zajęcia i zabiegi na 2016/17

Przyszedł czas , na konkrety. O naszych dalszych pierwszych razach już wkrótce, natomiast dziś mam już opracowaną kartę zajęć i zabiegów na najbliższy rok szkolny.
Chciałbym ją wam przedstawić.
Byłam dziś w Orew na konsultacjach w sprawie moich chłopaków, otrzymałam w/w kartę , oraz założyliśmy plan działania na ten rok, usłyszałam kilka bardzo miłych słów po obserwacji braci ,przez terapeutów ,od rozpoczęcia roku szkolnego  , a jak pisałam w poprzednim poście mieliśmy dwa miesiące przerwy ( pierwszy raz w życiu).
Ogólnie jest bardzo dobrze, ale pracy mimo wszystko bardzo dużo ;-)
  Z  ośrodka, prawie , że wyfrunęłam.
Po takich słowach nauczycieli i terapeutów, uwierzcie
każda (y ) by wyfrunął. ;-)
Ale nie będę się chwalić, bo w sumie o tym  tak trochę wiem ;-). W końcu ciężko nad nimi pracujemy ja z mężem i najbliższą rodziną, oraz nasz sztab rehabilitacyjny ;-)
Ale nie zapeszajmy, jest lepiej niż było , ale jak wiecie z naszymi chłopcami jest różnie, a szczególnie forma spada jak ich pochwalę, więc nie będę tego robić, choć mam na to ogromną ochotę :-)
Poniżej nasz i tak nie pełny plan zajęć.




środa, 5 października 2016

C.D porządków

....czyli nadrabiamy zaległości na blogu.
Po naszych wcześniejszych wakacjach , Jacek postanowił zaprosić całą naszą rodzinkę , (wspomnę tylko, że razem jeszcze nie byliśmy ) do Medjugorie. Nalegał na ten wyjazd od dłuższego czasu , śmiało mogę  napisać że od kilku lat.
Z racji tego, iż pierworodny jest w Medjugorie stałym bywalcem oprowadził nas , jak zawodowy przewodnik. Było super, a radość Jacka to poezja dla naszych oczu i uszu ;-). Koniecznie będziemy musieli to powtórzyć.
Wróciliśmy do domu , wspomnę tylko , że droga tam i z powrotem do łatwych nie należy, a tu szybciutko trzeba było prać, prasować, i pakować braci na kolejny wyjazd, tym razem bez rodziców , ale z dziadkami.
Pojechali na Mazury , wędki zabrali i całkowicie o nas
zapomnieli ;-),mieliśmy tydzień żeby odpocząć po wakacjach, a przy okazji zregenerować siły przed kolejnymi wypadami.
Chłopcy wrócili po dziesięciu dniach, i tak jakby trochę śmignęli do góry. Postanowiliśmy zrobić mierzenie, a z racji tego , iż z tatą jeszcze nie mają szans , Jacek postanowił sprawdzić, czy przerósł już mamę.
Całe szczęście brakowało mu kilku centymetrów ufff... , ale na dzień dzisiejszy pewnie jest już inaczej. Sprawdzę to dziś po szkole.
Po powrocie z Mazur, wymęczeni chłopcy nie dali sobie odpocząć. Dzień wcześniej wrócili około 22:00, a o 8:00 następnego dnia , spakowani czekali ,aż wstaniemy i pojedziemy na łowy ;-).
Rybki jak zwykle na naszym łowisku brały świetnie, ale oznaki zmęczenia po chłopcach było widać szybciutko, sami zobaczcie . Kacper po paru godzinach łowienia.



Po zrobieniu tego zdjęcia, i jeszcze paru innych postanowiliśmy zawinąć nieletnich do domu ;-).
Padli po 20:00 . Tak wymęczonych to ja ich nigdy nie widziałam.
Przemierzając w ostatnim czasie mnóstwo kilometrów, koniecznie musieli towarzyszyć nam najbliżsi młodszego z braci. Wspomnę, że niektóre miśki  ( pewnie pamiętacie z poprzednich postów) są z nami od 10 lat.



Po wymęczeniu dzieci przyszedł czas na krótki odpoczynek. Mieliśmy trochę czasu, aby zajrzeć do naszego ogródka, bo w tym roku byliśmy w nim tak  rzadko , że można to wyliczyć na palcach jednej ręki.
A wiadomo jak ogródek to i robota ;-( , zaprosiliśmy resztę rodziny do pomocy , bo w końcu naprawa dachu to poważna sprawa. Chłopcy jakby tylko mogli zostaliby jakimiś majstrami. Widząc ich zapał do pracy , każdy chciałby mieć ich w zespole.
 I tak mijały nam wakacje, była praca, zabawa i przyjemności. Oczywiście na pierwszym miejscu zdecydowanie pozostaje łowienie ryb.
Nawet, gdy z tatą próbowaliśmy zabrać ich nad wodę , wszędzie towarzyszył nam sprzęt wędkarski.
Nie przypominam sobie wyprawy , gdzie bracia nie zarzuciliby wędki.



I tak do połowy sierpnia musieliśmy zapewnić chłopcom zajęcia. Patrząc kilka lat w tył, nie wyobrażałam sobie ich mieć tyle w domu ;-), a jednak były to najlepsze nasze wakacje , takie spędzone rodzinnie, ze wspólnymi zainteresowaniami , i przede wszystkim w miarę spokojnie.
Ale na tym nie koniec , gdyż pod koniec sierpnia dzięki Wam kochani, a bliżej dzięki waszemu wsparciu z 1% , chłopcy pojechali na turnus rehabilitacyjny. To , że do szkoły nie chodzili nie oznaczało jednak, że możemy sobie pozwolić na tak długą przerwę bez rehabilitacji. Absolutnie nie wchodziłoby to w grę!
Są rzeczy ważne i ważniejsze, a rehabilitacja i ćwiczenia są dla nas priorytetem.
O turnusie , autobusie i wielu innych wspomnieniach napiszę w następnym poście.