Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie

Rok 2013 dziś się kończy, więc czas na podsumowanie:
Właśnie w tym starym roku zaczęłam prowadzić blog, który wiele wniósł do naszego życia. Poznałam wielu fantastycznych ludzi, jednych w realu, a innych w blogosferze, i mimo iż się nie widujemy mamy świetny kontakt wirtualny.
Chłopcy w 2013 roku wiele osiągnęli, były wygrane zawody pływackie, występ w Teatrze w Tychach, i wiele innych atrakcji,w których to świetnie sobie poradzili i godnie reprezentowali Ośrodek.
W tym roku również nasze życie się zmieniło, gdy zamieszkał z nami nasz pies Huguś. Uważam to za najbardziej trafiony prezent jaki mogliśmy dostać. Ten pies wniósł, i wciąż wnosi bardzo dużo do naszego domu. Nie zamieniłabym go na nic innego, zresztą chłopcy kochają go jakby był ich młodszym bratem. Była u nas TV, choć jest jedna rzecz , która się jeszcze nie udała, a mianowicie spotkanie z Ojcem Mateuszem, choć było już bardzo blisko, niby wszystko załatwione, chłopcy podekscytowani , szykują się na wyjazd, aż pach okazuje się że Pani Manager OM, nie wyraziła na chwilę obecną zgody na spotkanie z nami, nie wykluczając wizyty w innym czasie, więc spokojnie poczekamy ( nie mamy innego wyjścia).
Bardzo ważną rzeczą , którą udało nam się załatwić, była zamiana mieszkania, mamy teraz dużo, dużo lepiej i ciszej. Blisko domu park z trzema stawami, gdzie codziennie jeździmy na rowerach. 
Dzięki temu również 2013 rok minął nam bez chorowania, prócz malutkiego przeziębienia Kacperka ( odpukać) dzieci w ogóle nie były chore.  
Ogólnie dużo ćwiczyliśmy, troszkę mniej się relaksowaliśmy , ale udało się rodzicom tydzień na wodzie odpocząć :-)



Natomiast dzieci w tym czasie pojechały z naszą Świetlicą i super wychowawcami na kolonie, na których jak się okazało w ogóle nie tęsknili za rodzicami ;-) ( pozdrawiamy).
Udało się również co było priorytetem wyleczyć zęby Kacperka, a Jacka doprowadzić do stanu perfekto!

Reasumując - robiliśmy dosłownie wszystko :-) Przeprowadziliśmy się, ćwiczyliśmy, gotowaliśmy, podróżowaliśmy, trenowaliśmy zapasy, kłóciliśmy się, potem się modliliśmy, a Jaca odprawiał nam msze, wygrywaliśmy zawody, ale i przegrywaliśmy.
Rok 2013 zaliczamy do udanych!
Choć czasem łatwo nie było, był krzyk, nerwy, i różne spojrzenie na świat, ale zawsze udało nam się dojść do konsensusu.


 Życzymy sobie i wszystkim naszym odwiedzającym, przyjaciołom, znajomym i nieznajomym, aby ten Nowy 2014 nie był gorszy od starego 2013.

Radosnego i szczęśliwego Nowego Roku z marzeniami o które warto walczyć, z radościami którymi warto się dzielić, z przyjaciółmi z którymi warto być i z nadzieją bez której nie da się żyć!




sobota, 28 grudnia 2013

Lalka szmacianka / charytatywna

Dzięki Ludziom dobrego Serca, a w tym przypadku mojej serdecznej blogowej przyjaciółce, trafiła dziś na naszą aukcję lalka, lalka szmacianka. Ciocia Sylwia sprawiła nam tym gestem ogromną przyjemność i chciałabym z tego miejsca jeszcze raz serdecznie jej podziękować. 
Buziaki specjalnie dla Ciebie i dla babci :-)
Mama w domu ( Sylwia ) prowadzi również fantastyczny blog o tym jak nie nudzić się ze swoimi pociechami, czyli 1001 sposobów na spędzanie czasu z dziećmi, na który zapraszamy.
Wracając do naszej Aukcji.
Cena wywoławcza naszego cuda 10,00 zł. 
Serdecznie wszystkich zapraszamy do licytacji. Nie płacicie za przesyłkę pocztową, to również wzięła na siebie Sylwia.
 Więc kochani zaczynamy .

                              Link allegro tutaj





czwartek, 26 grudnia 2013

Film z serii ..Atak na choinkę

Święta mijają nam wspaniale, dokładnie tak jak chciałam, Kacperek tylko troszkę się przeziębił , przez te nocne wyprawy rowerowe, które mają codziennie, ale to nic poważnego, powinnam szybko postawić go na nogi :-)
Mam tylko chwilkę, aby pokazać Wam jak moi chłopcy cieszą się z prezentów.

Wigilię spędziliśmy u mojej mamy , i na chwilę wstąpiliśmy do rodziców Marka. Chłopcy dostali tam prezenty, ale nie takie o które prosili w liście :-(. 
Ostatnia szansą na dostanie czegoś z listy było w naszym domu.
Wróciliśmy, i nie do końca pewni chłopcy zajrzeli do swoich pokoi, i nic, więc zaczęli się rozbierać , aż nagle Jacek zauważył . Radość ich ogromna, zresztą to trzeba zobaczyć.
Nie robiłam zdjęć, ponieważ wiedziałam , że nie wyszłoby ani jedno, byli za szybcy :-)



poniedziałek, 23 grudnia 2013

Życzenia Świąteczne od Nas


Wesołych Świąt Bożego Narodzenia
oraz pomyślności i sukcesów w Nowym Roku.
Dziękujemy że z nami jesteście 
:-*
Specjalne życzenia od chłopców poniżej :
Monika 






sobota, 21 grudnia 2013

Wystartowaliśmy

Pamiętacie jak całkiem niedawno pomagaliście nam wybrać wzór wizytówek na zbiórkę 1% ?
Wygrał ,dzięki Waszym głosom zdecydowanie wzór poniżej i tak też wyglądają nasze zachęty na oddanie nam tego oto podatku.
Wspominam jakby to było wczoraj, a tu już koniec grudnia i pomalutku ruszamy!
To nasza pierwsza zbiórka na ten cel, a już
odezwało się do nas kilka osób które w bezinteresowny sposób chce pomóc w rozpowszechnianiu naszych pięknych ulotek. Chciałbym z tego miejsca serdecznie Im podziękować.
Natomiast jeśli jest ktoś jeszcze kto chciałby się włączyć w naszą aukcję proszę piszcie do nas na
 e-maila, a wizytówki będą u Was w ciągu dwóch dni.
Wspaniałe to chwile kiedy otaczają nas tak wspaniali i pomocni ludzie. Świat robi się od razu piękniejszy.
Bardzo, ale to bardzo jesteśmy Wam wdzięczni :-* 
Całą zebraną kwotę przeznaczymy na rehabilitację dla chłopców. Na pewno pojadą na turnus rehabilitacyjny, który z pewnością bardzo pomoże im w dalszej walce z chorobą, i który z pewnością opiszemy na blogu.
Więc startujemy!!!
Pierwsze wizytówki powędrowały do
Białegostoku, Elbląga, Warszawy, Łodzi i Kielc.
Buziaki dla Was :-*




piątek, 20 grudnia 2013

Przedstawienie czas zacząć


Boże Narodzenie tuż, tuż!
W świąteczny nastrój pomogło nam wejść, cudowne świąteczne widowisko, przygotowane przez wychowanków ośrodka.
Jasełka opowiadały o złym królu Herodzie, którego żądza władzy 
doprowadza do podpisania cyrografu z samym diabłem.



Obsada:
Król Herod - Kacper P.
Diabeł - Jacek P.
i dzieci z OREW 





Na koniec wspaniali artyści otrzymali z rąk Pani dyrektor wspaniałe prezenty.






poniedziałek, 16 grudnia 2013

Jaca w wiadomościach i dziki.

Znów się chwale , a co tam , prócz tych ciężkich dni są też te miłe, i oby ich było jak najwięcej.
Dostałam "cynka" , że do wiadomości TVP Katowice wybrano skrót występu mojego pierworodnego, i faktycznie zaglądamy do naszej regionalnej telewizji i jest króciutki występ Jacka.
Od 17:10 minuty
Link Tutaj - wiadomości TVP

A po za tym to grasują u nas dziki!!!
Więc dziś króciutko , bo idziemy na polowanie ;-)








niedziela, 15 grudnia 2013

Szczęśliwe dziecko

Ależ raduje się moje serce widząc szczęśliwego , co ja pisze bardzo szczęśliwego Jace na scenie.
Zacznę od tego , że Jackowi środowa niedyspozycja i złe samopoczucie, nie przeszkodziły, aby pojechać do stolicy w odwiedziny ( w poprzednim poście).
Wrócili w sobotę, aby móc odpocząć przed dzisiejszym występem.
Jak pisałam już wcześniej, uczestniczyliśmy dziś w targach twórczości osób niepełnosprawnych, kto nie wie co to jest to szybko i krótko napiszę. 
To przedświąteczny jarmark rękodzieła połączony z aukcjami, warsztatami artystycznymi itd...
Jest to okazja do integracji z osobami niepełnosprawnymi. Można napić się gorącej kawy, herbaty, jak również zjeść słodki poczęstunek. Na kolorowych straganach można kupić bożonarodzeniowe ozdoby choinkowe, stroiki, aniołki, i wiele wiele innych. Całość ze sprzedaży zostaje przekazana na paczki świąteczne dla dzieci.

                    Relacja będzie zdjęciowa!
Pojechaliśmy na umówioną godzinę. Scena była już gotowa pierwsi artyści przygotowują się do występu, a moi panowie szaleją ! Nawet, gdy ich nie widziałam to za to świetnie słyszałam, tak byli głośni.



Po opanowaniu sytuacji , Jacek został już poproszony o przygotowanie się do występu.


Gdy Jacek z grupą, pilnie przygotowywali się do wejścia na scenę, Kacper roznosił cały plac, przeznaczony do zabaw, i konkursów.



Na scenę Jacek oczywiście wpadł jak burza, zero stresu, uśmiech od ucha do ucha. Stanął na środku , spojrzał na publiczność, i bardzo głośno powiedział "Dzień dobry!" Szczęśliwy Jacuś chwilę się porozglądał, po czym usiadł na krzesełku .




I się zaczęło. Zobaczyłam dziś jak bardzo jest szczęśliwy, jak fantastycznie czuje się wśród innych, i jaki jest wyjątkowy. Mój wspaniały kochany artysta.
Przedstawiam - Mój syn Jacek!



środa, 11 grudnia 2013

Wspomnienie zeszłego roku, sprawy teraźniejsze

Mamy małe braki w pisaniu na blogu, ale to  jest do nadrobienia . Już tłumaczę dlaczego...
Kilka dni temu Jacek zalał mi komputer ;-), myślałam że zwariuję, bo to się dzieje średnio raz w roku, w ogóle nie patrzy na to co robi, jedną ręką bierze kompa, drugą ładowarkę, i zamiast patrzeć na to co robi, widzi wszystko inne w koło ( film w tv, pana otwierającego sklep, brata bawiącego się z psem itd..) potem skutki są jakie są. 
Po kilku dniach suszenia naszego sprzętu ;-) udało się go uruchomić , ale.... ładowarka jest do ....! tzn. zepsuta. 
Ostatnie dni to jak zwykle zajęcie, jarmarki , kiermasze. Byliśmy prawie wszędzie w naszym mieście. 
W niedzielę na placu Baczyńskiego w Tychach odbędzie się przedstawienie dzieci niepełnosprawnych z Ośrodka, i będzie tam występował mój Jacula!!!
Nie zdradzam co będzie robił , tylko zapraszam na występ!
W zeszłym roku Jacenty dał czadu ;-) To były jego pierwsze miesiące w Ośrodku, i od razu dostał role Józefa! Dumny dał z siebie wszystko, albo nawet trochę więcej. 
Rola Jacy miała polegać tylko i wyłącznie na trzymaniu dzieciątka na rękach, a okazało się , że z niego fantastyczny wokalista. Nie mógł oprzeć się mikrofonowi, a trzymanie lalki trochę go nudziło, więc położył ją na ziemi stanął na palcach ledwo sięgając mikrofon i pięknie zaśpiewał " lulajże Jezuniu"





Mam nadzieję, że tym razem będzie równie wspaniale!
Wracamy do dzisiaj.
Mieliśmy plan, że panowie jutro wyjeżdżają do stolicy odwiedzić Oblatów, i oczywiście ulubionego wujka Adama! Wszystko ustalone, aż tu nagle zaczęły się schody, przecież u nas nie może być wszystko poukładane i zaplanowane ( zapomniałam) hi, hi.
Dzieciaki wrócili z Ośrodka, a Jacek taki trochę blady, ale wszedł do domu, nawet spokojnie ( co rzadko się zdarza) i od razu się położył, ja już wiedziałam , że coś jest nie tak.
 Jak to Jacek nie chce komputera, nie chce telewizora, nie chce iść na rower! 
Jeśli to prawda to z pewnością , albo to nie moje dziecko, albo łapie go choróbsko.
Długo nie musiałam się zastanawiać, bo po chwili miałam już zarzygany cały pokój, i ubikację, więc pakowanie walizki zeszło na drugi plan, bo mama miała pełne ręce roboty ;-)
Dostał końską dawkę lekarstw, i zobaczymy do rana, jeśli mu przejdzie to rano jadą , a jeśli nie to niestety zostaną w domu :-(.
I zero resetu dla starszyzny ;-).

Zapomniałam dodać, że w tym roku chłopcy byli baaardzo grzeczni, a Mikołaj odwiedził ich aż pięć razy!
Poniżej kilka zdjęć z przedstawienia, i spotkania z Ulubieńcem dzieci.







czwartek, 5 grudnia 2013

Odwiedziny Świętego M.

List do Mikołaja już dawno napisany, ale Jacek wciąż obawia się, że dostanie łupiny.
Postanowiliśmy to sprawdzić, i pojechaliśmy, a raczej nas wywiało (bo strasznie zimno i wietrznie) do Świętego Mikołaja. Nie musieliśmy jechać zbyt długo, bo okazało się, że jest w parku, nie całe dwie godziny od naszego domu.
Gdy tylko dojechaliśmy i weszliśmy za bramę,  znaleźliśmy wiele postaci z najpiękniejszych bajek.
Pierwsze znalazł się osioł z Fioną :-), kawałek dalej Królewna Śnieżka z krasnoludkami, Calineczka, żarłacz z Nemo, baba jaga, Królowa śniegu i wiele wiele innych wspaniałych stworzeń, i pięknych opowiadań.
Kacper gdy zobaczył tańczące i śpiewające goryle zapomniał po co i do kogo tak naprawdę przyjechaliśmy.
Na szczęście udało mi się chłopców okiełznać, bo w przeciwnym razie na pewno bym ich zgubiła :-), szaleli na 1000%, do czasu, aż zgłodnieli i trochę zmarzli.
Na wycieczkę wybraliśmy się z dziećmi i  rehabilitantami z Ośrodka naszego kochanego.
Gdy tylko Mikołaj zobaczył tak fantastyczną ekipę, natychmiast do nas wyszedł ze swojego drewnianego domku, w którym to pakował na jutro prezenty. Zabrał ze sobą Aniołka, który każdemu dziecku wręczył coś dla osłody.
Radość chłopców nie do opisania na blogu, to trzeba zobaczyć , aby uwierzyć ;-)
Za długo nie mogliśmy z Mikołajem porozmawiać, ponieważ  miał bardzo dużo pracy, a do jutra czasu coraz mniej.
Wrócił więc do swoich obowiązków, a panowie zostali zaproszenia na herbatę, oraz ciepły obiad  :-) ( nie ma to jak mieć "pochytane'' ;-)
Jacek dowiedział się tego po co przyjechał. Okazało się, że łupin jednak nie będzie! 
W bardzo dobrym humorze po prawie sześciu godzinach wróciliśmy padnięci do domu, gdzie czekały na dzieci paczki, od kogo? nie wiem.... :-)

Na koniec Mikołaj na żywo!!!




poniedziałek, 2 grudnia 2013

Jarmark Bożonarodzeniowy

Jak co roku w Tychach odbywać się będzie Jarmark Bożonarodzeniowy. Serdecznie wszystkich zapraszamy na targi twórczości osób niepełnosprawnych, na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Każdy kto zakupi coś na kiermaszu , lub weźmie udział w specjalnie zorganizowanej aukcji, wspomoże organizacje działające na rzecz niepełnosprawnych mieszkańców miasta. Będzie można zakupić prace dzieci z OREW. 
Na zdjęciach plan imprezy.



sobota, 30 listopada 2013

Zapaśnik

Trenujemy!!!!!!!!!Hurrrrrrrrrrra!!!!!!!
Patrze na to co piszę i uwierzyć do końca nie mogę!
Wszyscy , którzy nas znają wiedzą , że lubimy sport. Dla tych mniej wtajemniczonych napiszę.
Tata od zawsze trenuje zapasy, mama kiedyś grała w siatkówkę, i bardzo lubi konie, i oczywiście Justynę Kowalczyk, która dziś dała czadu!
Nasi chłopcy za to uwielbiają wodę, więc na basenie jesteśmy częstymi gośćmi. Z racji tego, że za oknem robi się już zimno na trochę odpuściliśmy pływanie, ale tylko na chwilkę, bo zaraz wracamy. 
Wracając do dzisiejszego tytułu.
Pamiętam, jak urodził się Jacek , tata był przeszczęśliwy, widział już wtedy w nim małego zapaśnika.
Niestety czar prysł , gdy okazało się, że jest chory i jego koordynacja ruchowa kolokwialnie mówiąc jest do bani.
Pamiętam , że tata nie odpuszczał. Zabrał Jacka kilka razy na trening, lecz nic po za nerwami z tego nie było. Jacula biegał jak szalony po sali krzycząc ile sił. 
Postanowiliśmy, że jednak nic z tego trenowania nie będzie, i że nie będzie chodził na salę, i tak minęło ładnych parę lat ( niestety).
Nagle wszystko się zmieniło.
A konkretnie od zeszłego tygodnia. Jacek sam zapytał tatę , czy może iść z nim na trening!
Ucieszony tata spakował swojego pierworodnego i poszli.
Okazało się, że Jacnty trenował, i co lepsze ,bardzo mu się podobało. Po powrocie do domu starszy z braci co chwilę pytał czy jutro też pójdzie potrenować. Nie wiem czy to trenowanie tak mu się spodobało, czy też pewna Zosia, które trenowała z Jacą ;-) Mimo wszystko kujemy żelazo póki gorące.
Może jeszcze będę miała w domu kolejnego zapaśnika. 
Fajne w tym jest też to , ze mimo iż za oknem ciemno, zimno i nie za bardzo przyjemnie panowie wsiadają na rowery i jadą na sale gimnastyczną dwukołowcem, jest to przyjemne z pożytecznym, chłopcy w tym roku jeszcze  ( odpukać) nawet katarku nie mieli.
Po powrocie do domu są już trochę zmęczeni, choć w ich wypadku to sukces, bo rzadko komukolwiek udaje się tego " trochę"osiągnąć. 
Trzymamy kciuki, aby to trenowanie trwało i trwało jak najdłużej.
Dumna mama przedstawia kilka zdjęć z treningu. Jacek to ten w żółtej koszulce. Przepraszam Was za jakość zdjęć, ale tata ma szajski aparat w telefonie.






czwartek, 28 listopada 2013

To bolało :-(



Zadowolony Kacper przed wejściem do
pogotowia dentystycznego
Jesteśmy już po... ufff...
Post piszę na gorąco, więc może być trochę chaotycznie, ale wybaczcie , brak snu , stres robią 
swoje ;-).
Gdy wczoraj dowiedziałam się, że leczymy zęby w czwartek ( dziś) , od razu wzięłam Kacpra w obroty, i wyjaśniałam jak będzie wyglądał jego jutrzejszy dzień.
Pokazywałam , gdzie lekarz wbije mu igłę, na jaki fotel będzie musiał usiąść, i oczywiście, że musi być bardzo dzielny bo ma już osiem lat!
Dziś wstałam jakoś po trzeciej :-), i spać dłużej nie mogłam, później obudziłam Kacpra, też bardzo wcześnie na pyszne i duuuuże śniadanko. 
Pojedzony, czekał grzecznie na wyjazd do Katowic.
Dojechaliśmy na godzinę 12:00. Młodszy z braci wiedział po co przyjechaliśmy i co będziemy robić. Oczywiście nie odbyło się bez małego 
( na szczęście) poślizgu. 
W międzyczasie w poczekalni ułożyliśmy nową historię Shreka i królewny z kolorowych klocków.
Sielanka nie mogła trwać wiecznie. Przyszła kolej na nas.
Kacper elegancko usiadł na fotel, powiedział, że ma cztery lata ;-) i odsunął rękaw swetra przygotowując rączkę do wbicia igły :-(
I nagle .....
Krzyk okropny, dwóch lekarzy i tata przytrzymali Niunia i udało się, w sekundzie zasnął, a ja prawie razem z nim ;-)
Cały zabieg trwał około 20 minut, Kacperkowi wyrwano jednego mleczka , i zaleczono wszystkie ząbki, ma teraz perełeczki, a ja jestem przeszczęśliwa. 
Ekipa lekarzy okazała się być świetnym zespołem, chwilę porozmawialiśmy i zaczęliśmy wybudzać młodszego z braci.


Słabiutkiego i marudnego wciąż Kacperka zabraliśmy do samochodu, gdzie w drodze powrotnej był straszny płacz ,lament , i ciągłe powtarzanie " to bolało ( wskazując na rękę) dostałem żaszćik" (zastrzyk).


Ogólnie zęby ,buzia, i wszystko co z nią związanie, go nie bolało, najbardziej przeżywał ten zastrzyk, i to tego nie mógł przeboleć.
Do domu na rękach słabego wciąż syna wniosła mama.
Przez godzinę Kacper nie mógł pić, a przez dwie jeść.
Natomiast , gdy tylko wszedł do domu wołał, że chce kanapkę, i tu mama odegrała świetną rolę aktorską, i przez ponad godzinę ściemniała, że gotuje mu pyszny obiadek. 
Rozżalony Kacper spacerował po kuchni,  pokazując na rękę , w której miał wenflon , powtarzając " to bolało".
Dzięki Bogu wszystko poszło, tak jak pójść powinno. Teraz damy synowi chwilę odpocząć i zasuwamy do ortodonty, po aparacik...





środa, 27 listopada 2013

Dentysta( sadysta) i nowe wieści.

W domu zrobiło się nerwowo, zresztą od tygodnia (mimo wietrzenia), wisi coś w powietrzu.
Chłopcy ,ze wszystkim są na nie, ja jestem chyba przemęczona, nerwy, nerwy, i jeszcze raz nerwy.
Przecież tego sami Aniołowie by nie wytrzymali :-).
Dziś wstałam już o 4:00, i pierwsza myśl, .... kurcze, za tydzień mamy zabieg u dentysty!!!!
I jeszcze bardziej zdenerwowana i zestresowana potrzebowałam się wyżyć.
Ubrałam dres, adidasy i poszłam pobiegać :-).
Po powrocie , moje samopoczucie było już znacznie lepsze, postanowiłam, że zadzwonię do szpitala. 
Chwila rozmowy, i moje ponowne zapytanie
"czy nie można przesunąć dentysty, na godziny poranne"?.
Dowiedziałam się , że niestety jest to niemożliwe. 
Po przedstawieniu lekarce swoich obaw dotyczących tak późnej godziny leczenia i oczekaiwania dziecka na czczo, poinformowała mnie, żeby wstać właśnie po 4:00, i zjeść dobre śniadanie, tak aby przez najbliższe sześć godzin, Kacper nie włożył już niczego do ust. 
Uff, to jest już jakaś optymistyczna wiadomość dla matki. Zrobię mu takie śniadanko, że przez następne sześć, bądź siedem , godzin o jedzeniu nie pomyśli ( mam nadzieję) .
Mama potrzebuje chyba dużej dawki melisy, bo do przyszłego tygodnia, to chyba zwariuję, a Kacper, jak to na młodszego z braci przystało, pełny luz. Codziennie mu mówię, nastawiam, i opowiadam o leczeniu zębów w Katowicach,  przyjmuje to bardzo spokojnie, choć nie za bardzo chce się tak pojawić, ale w tym go rozumie, bo kto lubi łazić po szpitalach, a tym bardziej po stomatologach :-)



Myśl o szpitalu, nie dawała mi spokoju, z tego wszystkiego rozbolał mnie brzuch, nie wiem, czy to babska intuicja, ale coś mnie niepokoiło. 
Nie minęło kilka godzin , jak zadzwonił telefon.
"Dzień dobry , jeśli są Państwo zainteresowani leczeniem zębów Kacperka w dniu jutrzejszym to zapraszamy na 12:30"
Można powiedzieć wywołałam wilka z lasu!
Godzina , żeby było lepiej o pół godziny późniejsza, ale już trudno, przeżyjemy i jedziemy jutro, bo tydzień czekania w stresie mógłby mnie wykończyć.
Więc trzymajcie kciuki, aby wszystko poszło bez zbędnych niespodzianek.


poniedziałek, 25 listopada 2013

Jednorazowe wydanie

Postanowiliśmy z chłopcami, że przygotujemy, coś naszego, na aukcje charytatywną, i tak też zrobiliśmy.
Zaczęliśmy od zakupów, czyli ramka, wełna, trochę materiału, klej i inne potrzebne rzeczy do wykonania naszego arcydzieła.
Po powrocie z ośrodka i udanych zakupach, w domu nie było mowy o obiedzie, tylko przeszliśmy od razu do roboty.
Praca do najłatwiejszych nie należała, posługiwaliśmy się  niebezpiecznym sprzętem, którego to panowie trochę się obawiali, ale od czego jest mama, wzięłam młotek, gwoździe i heja do roboty.
W tym czasie Jacek wycinał już materiał, gdyż środek ramki trzeba było ozdobić ,a domu brakło sprayu, więc zastąpiliśmy go srebrnym materiałem.


Po chwili pierwszą sztukę mieliśmy za sobą, ale wciąż nam było mało, więc zakasaliśmy rękawy i powtórka z rozrywki. Drugi nasz obraz jest bez materiału, ale za to osobiście pokolorowany przez Kacperka, i ozdobiony płatkiem śniegu przez Jacka. 


Po około dwudziestu minutach nasze obrazy zostały skończone.
Wystawiliśmy je na nasze aukcję. 
Zapraszamy wszystkich do licytacji, są jedyne w swoim rodzaju, i na pewno jednorazowe, dokładnie tak jak moje dzieci :-)

                   Link do obrazu serce
                              Tutaj


                            Link do obrazu z choinką 
                                                Tutaj