Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

poniedziałek, 3 października 2016

Odkurzamy kurz na blogu

No właśnie...., tak jak w tytule, przyszedł czas na porządek na naszym blogu. 
Ta długa przerwa spowodowała, że strasznie się tu zakurzyło :-)
Postaram się wytłumaczyć z ciszy na blogu ( choć na bieżąco piszę o chłopcach na naszym facebooku )zapraszam tam serdecznie ;-)
W naszym życiu , po za tym że na głowę wzięliśmy sobie zbyt dużo obowiązków, i zajęć dodatkowych, działo się wiele.... , było również wiele " pierwszych razy", ale żeby przypomnieć sobie je wszystkie muszę przeglądać zdjęcia i wracać do tych superowych chwil, dla nas rodziców, a co dopiero dla chłopaków.  ;-)
Po przedstawieniach Wielkanocnych zaczęliśmy intensywne przygotowania do zawodów sportowych.
Na pierwszy ogień była piłka nożna, a wiecie jak chłopcy trenują strzały do bramki ( pisałam o tym )
No kopanie i koordynacja ruchowa poszły na m bardzo " do przodu " ;-). Jacek w w/w zawodach został królem strzelców, więc cóż ja będę opisywać. 


Po zawodach piłkarskich przyszedł czas na pływanie, tutaj zdecydowanie więcej trenujemy, gdyż w naszym dotychczasowym życiu są tygodnie , że na basenie jesteśmy codziennie, więc rozumiecie potem cisze na blogu ;-)
Zawody zakończone kolejnym sukcesem. Wywalczone: 2 złota, 2 srebra i złoto w sztafecie .



Po zawodach, gdy tylko zrobiło się cieplej na dworze , postanowiliśmy nauczyć chłopaków jeździć na rolkach. Skoro ich koordynacja ruchowa bardzo się poprawiła to czemu nie spróbować .
Pojechaliśmy na zakupy , gdyż kawalerka musi sobie ostatnio wszystko sama wybierać, bo cokolwiek kupimy sami , to potem leży w szafie i nie chcą tego ubierać, więc tym razem nie ryzykowaliśmy zakupów bez dzieci ;-)
Rolki kupione, więc wyruszyliśmy na podbój naszego parku ;-) 
Matko kochana cóż to było .... katastrofa ;-) Jacek , gdyby nie tata połamałby się nam na amen ;-), za to młodszy z braci po kilku wywrotkach, kilkunastu siniakach i bolącej kości ogonowej, nie poddał się i dzisiaj śmiga na rolkach jak zawodowiec ;-)



Początek maja, piękna pogoda , zaczęliśmy przygotowania do sezonu działkowca  ( w obecnej chwili właśnie go skończyliśmy ) . Musieliśmy zrobić mały remont. 
Chłopcy byli w swoim żywiole. Kacper tak bardzo zakochał się w wkrętarce, że na 11 urodziny ( we wrześniu, czyli trochę później ) koniecznie musiał dostać sprzęt do robienia dziur w deskach ;-)



Wyremontowana i odświeżona działka, przez praktycznie całe lato stała pusta , no może z małymi wyjątkami. Wszystko za sprawą wyjazdu, a raczej powrotu z gór.
W drodze powrotnej z Leśnego parku niespodzianek , postanowiliśmy zatrzymać się na małe co nie co ;-) , szukając czegoś przy trasie natknęliśmy się na szyld informujący o restauracji, więc postanowiliśmy do niej zajrzeć. Przeszło to nasze oczekiwania, miejscówka okazała się być dla nas stworzona, po prostu idealna na weekendowe wypady i nie tylko.
Piękne łowisko, bardzo mili ludzie , zero ulicy, aut, cisza i spokój , jednym słowem raj na ziemi.
Zakochaliśmy się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia.
Na następny tydzień były już wędki, oraz złowione pierwsze ryby  i rozpoczęliśmy przygodę na łowisku. 

Pierwsze bliższe spotkanie
z pluszową rybą.


Nie straszne nam były ulewy, wichury, a zdarzyła się też burza. Chłopcy i rodzice, wręcz uzależnili się od wędkowania.
I tak większość wakacji, po za krótkimi wyjazdami ,spędziliśmy na Ochabach.
Pierwszy wspólnie złowiony
karaś ;-)
Bo jak nie my to kto....
Pierwsze karpie już złowione 

Pierwsze większe ryby złowione, więc czas na kolejny " pierwszy raz" czyli zostajemy spać w namiocie!
Odpalamy grilla, rybki przemiła pani Ania nam przygotowała, i hulaj dusza ;-)
Nocne łowy bardzo przypadły chłopcom do gustu, może dlatego, że trochę bali się spać w namiocie, w szczególności Kacper.  Przestraszony budził nas co godzinę, wystarczył mały szmer , i już był na nogach, więc do końca wakacji namiot sobie odpuściliśmy , bo taki przerywany sen, wykończyłby nam dziecko. Poczekamy do kolejnych ciepłych dni i spróbujemy ponownie.

Zamiast spać w namiocie Kacper
wyciągnął nas na nocne łowy 
Zdecydowanie moje ulubione zdjęcie :-)
Łowienia nie było końca, każdą wolną chwilę, spędzaliśmy z chłopcami na łowisku. Zaraziliśmy rybami , połowę naszej rodziny, która w późniejszym czasie chętnie nam towarzyszyła, kupując sobie przy tym własne wędki ;-). I tak właśnie zostaliśmy zapalonymi wędkarzami. 


Uzależnieni, zapomnieliśmy całkowicie o naszym basenie, rolkach i rowerach, które stoją zakurzone w piwnicy ;-)
Za to koncentracja chłopców uległa wydłużeniu na tyle, że wszyscy, którzy znali braci Petelczyc, i zobaczyli ich łowiących ryby, przecierali oczy ze zdziwienia ;-)
Nadeszły upragnione wakacje, i przyszedł czas na zaplanowany od dawna urlop.
Zabraliśmy rodzinkę, pożyczyliśmy duże auto i w dziewięć osób wyruszyliśmy szukać nowych przygód.
Jak wspomina teraz Jacek " to były moje najlepsze wakacje" , może dlatego, że kolejny " pierwszy raz w życiu" mieliśmy dwa miesiące wolnego od ośrodka. 




Tak minął nam pierwszy miesiąc wakacji. 
Ale jak już wspomniałam wcześniej w tym roku mieliśmy dwa miesiące wolnego, więc nie próżnowaliśmy, ale o tym w następnym poście, który napiszę już wkrótce. 

2 komentarze:

  1. Ja w ich wieku też miałam fioła na punkcie łowienia ryb, oj wróciłabym do tego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możecie pojechać z nami ;-)
      Zapraszamy na wspólne wędkowanie .

      Usuń