Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

środa, 16 lipca 2014

Przełamanie strachu

Jak już wszyscy doskonale wiecie, nasi chłopcy uwielbiają wodę, żaden inny sport nie przynosi im tylu radości co wyjście na basen, nauka pływania, skoki do wody i oczywiście zjeżdżalnie, mimo , iż z tego ostatniego w  pełni korzystał tylko Jacek.
Kacper mimo namawiania, tłumaczenia, nie mógł do rury na basenie się przekonać. Twierdził, że tam jest ciemno, i że się boi, więc rodzice nie naciskali z nadzieją że wkrótce mu ten strach przejdzie.
Przełomem okazały się skoki do wody ze słupka, na głębokim basenie, gdzie młodszy z braci nie miał możliwości sam dotknąć dna :-)
Całkiem niedawno zobaczył starszego brata świetnie bawiącego się z tatą, były skoki, wygłupy, a na basenie słychać było tylko śmiech Jacka, wtedy właśnie Kacperek postanowił sam spróbować, przed skokiem chwilkę się zastanawiał i przełamał swój strach skacząc samemu.
Od tamtej pory na płytki basen chodzą tylko trenować z trenerem, jednak każde nasze rodzinne wyjście zaczyna i kończy się na głębokościach ;-).
Skoki do wody mamy już opanowane, ale zjazdy ze zjeżdżalni w wykonaniu Kacperka nie wchodziły do wczoraj w grę.
Od jakiegoś czasu planowaliśmy wyjazd do Aqua parku, na totalne szaleństwo, jeszcze kilka lat temu nie było o tym mowy, no chyba , że byłoby z nami jeszcze z dwóch, lub nawet trzech opiekunów.
Chłopcy kilka lat wstecz nie byli do opanowania, widząc tyle atrakcji.
 Nie jeździliśmy bo po prostu nie dalibyśmy sobie rady, byłyby nerwy, kłótnie i kilka godzin stresu.

Najgorsze były miejsca do których jechaliśmy po raz pierwszy, gdyż chłopcy widząc nowe atrakcje w pięć minut chcieli zobaczyć wszystko, więc wchodziliśmy , rzucaliśmy torby i biegiem , ekspresowe zwiedzanie ;-)
Chłopcy jakby naładowani bateriami duracell , biegali krzyczeli , a rękami tak machali z radości, że prawie odfruwali ;-)
Tym razem było podobnie. Mimo, iż przygotowaliśmy ich do tego wyjazdu, i pokazaliśmy dokładnie na internecie, gdzie jedziemy i jak to wszystko będzie wyglądało.
 Po prawie trzech godzinach jazdy , wpadliśmy do Aqua parku jak burza.


Przebiegliśmy cały w koło i dopiero po zobaczeniu wszystkiego zaczęliśmy wybierać z czego chcemy skorzystać, a raczej chłopcy chcą.
Po wspólnym głosowaniu doszliśmy do wniosku, że zaczynamy zjeżdżać z rury, a było ich tam mnóstwo.
Mama z Kacperkiem została na dole, natomiast tata, Jacek i wujek Adam pokazali wszystkim jak się zjeżdża.
Kacperek widząc radość Jacka , postanowił spróbować zjechać, warunkiem było, że pojedzie z nim tata.
Poszliśmy na kolejną rurę, trochę mniejszą niż wszystkie, i mój Niunio trochę wystraszony zjechał .



Po pierwszym zjeździe wciąż nie był do końca przekonany, czy chce to kontynuować, więc 
gdy Jacek z tatą szaleli , Kacper wolał popływać i pomasować się w basenie.






 Słysząc ciągle krzyczącego starszego brata, niepewnie podeszliśmy zobaczyć, z jaką prędkością faceci zjeżdżają. Kilka minut oglądania i Kacper nie wytrzymał. Zawołał tatę, że chce spróbować zjechać, głośno zaznaczając, że ma się to odbyć pomalutku :-).
Posłuszny tata też tak zrobił, i od tamtego czasu zjazdów nie było końca.
Kilka razy zjechali bardzo ostrożnie, tak, aby tylko nie zrazić młodszego z braci, ale chwilę później, Kacper sam chciał zjeżdżać już coraz szybciej, i szybciej.
Skończyło się to tak, że po pięciu spokojnych zjazdach, reszta była już na maksa, a zjechali tyle razy, że nie byłam w stanie nawet zliczyć :-).
Ja byłam bardzo szczęśliwa widząc jak bardzo im się podobało, i jak Kacper przełamał swój strach do zjazdów z rury.


Po tylu atrakcjach, na sam koniec już bez Kacperka, który nie był do końca przekonany, reszta naszej ekipy postanowiła zaszaleć hardcorowo :)
Przeszli samych siebie :-).
Troszkę poobcierani i wymęczeni  z wody wyszli dopiero po siedmiu godzinach,  chłopcy byli tak zmęczeni , że gdy tylko wsiedliśmy do auta to padli, i spali całą drogę :-)












4 komentarze:

  1. Ale super!!!!
    Chłopaki mieli niezłą frajdę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej Tatralandia to były nasze ukochane wakacje. My też uwielbiamy aqua parki. Nie dziwię się chłopakom, że szaleją. Bo my też się tak zachowujemy w tym miejscu:))

    OdpowiedzUsuń