Przez ostatnie dni konsekwentnie realizowaliśmy plan działania, nad zachowaniem Jacka.
Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień to jakiś przełom.
Na dworze upał, więc zabraliśmy chłopaków pierwszy raz w tym roku na odkryty basen.
Wyszaleli się za wszystkie czasy, a my z tatą wspominaliśmy jak wyglądały nasze wypady na basen jeszcze parę lat temu.
Na samą myśl, że jedziemy na basen robiło się w domu nerwowo, gdyż doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że dla nas będzie to udręka, a nie przyjemność, ale dzieci potrzebowały rozrywki, i tak od kilku lat część wakacji spędzaliśmy na basenie. W zeszłym roku było już trochę lepiej, bo dzieci na basenie czują się jak ryba w wodzie, ale w tygodniu jeździliśmy dopiero po godzinie 18:00, aby było trochę mniej ludzi.
Dzisiejszy wypad, był chyba najlepszym jakie do tej pory mieliśmy, po prostu pierwszy raz była to dla mnie czysta przyjemność, za którą to jeszcze chłopcy podziękowali :-).
Do wody mogą śmiało wchodzić już sami, a my w końcu możemy sobie usiąść spokojnie na ławce, a nie biegać po całym ośrodku jak szaleni rodzice, za szalonymi dziećmi ;-)
Po za basenami na wyjeździe chłopcy szaleją jeszcze na działce. Mamy na niej małą rewolucję, w której to chętnie biorą udział.
Jak to stwierdził Kacper budują mały domek, a tak serio będziemy mieli w ogródku murowanego grilla, i do tego wędzak ;-), fiu ..fiu ja już nie mogę się doczekać efektu końcowego, i zapachu wędzonych potraw. :-)
Chłopcy wzięli udział w spartakiadzie specjalnej , z której jak to na nich przystało przywieźli , dyplomy i medale, a za wzorową postawę , otrzymali również piłki, do dalszego trenowania.
Jutro rano zasuwamy do psychologa. Jacek trochę się tego obawia, i chyba też dlatego zmienił swoje postępowanie.
Jest on w szkole uważany za bardzo pomocnego i grzecznego ucznia, a tu bach... mama się skarży.
Bardzo zależy mu na tym aby wychowawczyni nie dowiedziała się , że ostatnio miał gorsze dni ,i że mama nie dawała już rady. Kto wie, może ta wizyta bardziej przyda się mamie, bo nie ukrywam, od czasu do czasu takie spotkanie potrafi dać dobrego kopa ( w pozytywnym znaczeniu oczywiście) do dalszego działania.
Tak to u nas w wielkim skrócie :-).
Pozdrawiamy :-)
Blog ten poświęcony jest całkowicie moim dwóm synom, którzy mają stwierdzoną wadę genetyczną,mutacje genu FMR1 wynik potwierdza rozpoznanie łamliwego chromosomu X,wiąże się to z całościowym zaburzeniem rozwojowym. Chłopcy muszą być codziennie rehabilitowani, aby choroba nie postępowała. Jacek i Kacper są całym moim życiem. Chciałabym na tym blogu pokazać że miłością można zdziałać cuda, oraz ,że z niepełnosprawnymi dziećmi życie jest piękne, i każdego dnia nas zaskakuje .
Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji
Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia
Przekaż 1% podatku
W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek
lub
21324 Petelczyc Kacper
Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetnie spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńMoi tez uwielbiają wodę...
aktywność to jest świetna metoda na niepoddawanie się - i widze że ją swietnie realizujecie ;)
OdpowiedzUsuńbaseniku trochę zazdroszczę, bo ja wybierałam się od dawna na basen, a tu wypadła operacja i miesięczny zakaz :( ale co się odwlecze to nie uciecze ;)
powodzenia dla Was na spotkaniu z psychologiem :)