Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

poniedziałek, 30 marca 2015

Wszystko od nowa :-(

Zawitała w końcu wiosna, uwielbiam tą porę roku, choć może powinnam napisać w czasie przeszłym ,dlaczego?....
Gdy tylko pogoda na dworze się poprawia, wszystkie dzieciaki wychodzą na dwór, biegają całymi dniami, jeżdżą na rowerach i robią wiele innych rzeczy, w których również brać udział chce Jacek.


Ma już skończone 14 lat i nie pozwala rodzicom wychodzić z Nim na dwór, więc zostajemy w domu, ale podglądamy Go z okna, i tak przechodzimy z jednego pokoju do drugiego, aby mieć pewność, że nic mu się nie dzieje.
Na naszym podwórku trochę dzieciaków się zbiera, nie wszystkie to tolerujące Jacka aniołki, są też tacy, a może jest ich nawet większość, którzy widzą w nim tylko obiekt do naśmiewania, bicia, a nawet zdarza się plucia. Nie wiem, czy któraś matka jest w stanie zrozumieć co w tej sytuacji czuję ja, mama stojąca za firanką w salonie, wylewająca morze łez.
Reakcje moje są różne, czasem obserwuję, i czekam co w danej sytuacji zrobi Jacek, a zdarza się również, że musze opieprzyć towarzystwo, bo są rzeczy na które kategorycznie nie pozwolę.
I tak mam ciężki orzech do zgryzienia, próbuję chłopcom zająć tak czas, aby nie szli na podwórko, ale nie da się całymi tygodniami temu zapobiec.
Może jestem trochę przewrażliwiona, ale ja nie po to dbam, pielęgnuję i uczę szacunku, aby ktoś, a konkretnie inni rówieśnicy ( nie wszyscy) to zniszczyli. Boję się również, żeby panowie, nie podłapali od dzieci, takiego zachowania, bo co będzie jeśli przyjmą oni do wiadomości, że tak wolno robić, bo skoro wszystkie dzieci na placu mogę mnie nie szanować, to pewnie i ja mogę wyżyć się na innych.
Może na dzisiaj zakończę , ale c.d nastąpi....


7 komentarzy:

  1. Wierz mi, naśmiewanie i plucie na innych. To jakaś plaga. Dzieci teraz nie są wychowywane tylko chowane. Przykro mi z powodu Jacka, wiem jak takie zachowanie wobec twojego dziecka może boleć. Z drugiej strony, fajnie że Jacek staje się coraz bardziej samodzielny. Obserwuj i kontroluj w razie czego jak dotychczas reaguj:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też zawsze stoje za firanką, już nie raz się zdarzało, że wyskakiwałam prze okno (parter) i rozdzielałam towarzystwo lub odbierałam starszym chłopakom zabawki, które chcieli ukraść moim. Choć mam walecznych chłopców to sobie z nastolatkami nie poradzą...a znęcanie się nad dziecmi to norma, dzieciaki robią sobie z tego hobby i szukają najsłabszej ofiary...zawsze trzeba reagować,

    OdpowiedzUsuń
  3. ech to nasze życie.... morze łez... i marzenie o wspólnej zabawie.....Ja opadam z sił już nie mam pomysłów na zajmowanie czasu...... marzę o wspólnej zabawie z rówieśnikami Córki, a jest.... sama wiesz jak....

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie tego się boję :( Przyszłości mojego najmłodszego... i chyba nie ma tu jednego dobrego rozwiązania :( Może jednak nie warto uczyć naszych dzieci takiej pokory? Świat czasem wymaga postawienia granicy....
    nie wiem. Taka mądra jeszcze nie jestem ;)
    Za to życzę Twoim chłopakom odwagi i fajnych kumpli- może się w końcu tacy znajdą....

    OdpowiedzUsuń
  5. Łatwo nie jest, to fakt .Wojtek bryka po naszym osiedlu od ładnych paru lat. Nie raz przerabialiśmy trudne sytuacje. I przerabiamy nadal. Czasami reagowaliśmy stanowczo i gwałtownie, czasami udawało się z młodymi porozmawiać. Bywa,że to pomaga.Dobrze sprawdzała się gra w piłkę. Wojtek wychodził grać z tatą i często podłączali się chłopcy z osiedla. Oczywiście Młody mistrzem sportów zespołowych nie był i nie jest.Ale wspólna zabawa bywa możliwa.Świetny też jest rower- tu Wojtek radzi sobie doskonale( choć biegaliśmy z kijem przy rowerze ze 4 lata...) Prawdziwych kumpli ma jednak ze szkoły i z terapii. Często aranżujemy spotkania, bo samodzielna budowa relacji nie jest łatwe. Wszystko jest jeszcze w budowie. Wierzę,że będzie dobrze. U Was też!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam o problemach Jacka i zastanawiam się skąd ja to znam. Chyba najlepszą odpowiedzią będzie, że z własnego życia. Niestety, chyba nigdy nie będzie tak, że osoby niepełnosprawne, zwłaszcza umysłowo, będą tolerowane przez zdrowych rówieśników. Z autopsji wiem, że problem rośnie wraz z wiekiem dzieci. Nie ukrywajmy, akcja integracyjna społeczeństwa w naszym kraju jest na fatalnym poziomie. Osoby niepełnosprawne najchętniej zamknęłoby się w gettach, z dala od społeczeństwa. A przecież my też chcemy normalnie żyć i robić to co nasi zdrowi rówieśnicy. Mam jednak nadzieję, że Jacek znajdzie kolegów, którzy wesprą go swoją obecnością w trudnych chwilach. Pozdrawiam i życzę zdrowych i rodzinnych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie spotkałam się jeszcze z żadną akcją integracyjną społeczeństwa, w moim otoczeniu, po za tworzeniem grup i klas integracyjnych w przedszkolach i szkołach. Tak naprawdę, to akcje integracyjne, jak z resztą wszystko dla naszych dzieci, musimy organizować sami.
    Jacek przeciera pierwsze szlaki, Kacprowi powinno być już łatwiej, bo będzie łaził za bratem i próbował wkręcić w Jego otoczenie ;)
    Jeśli jest taka możliwość, zaproście do siebie kilku "nietolerancyjnych" kolegów. Chłopcy na terytorium Jacka, nie będą już tak pewni siebie.
    Jak to się mówi "Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej"

    OdpowiedzUsuń