Trenujemy!!!!!!!!!Hurrrrrrrrrrra!!!!!!!
Patrze na to co piszę i uwierzyć do końca nie mogę!
Wszyscy , którzy nas znają wiedzą , że lubimy sport. Dla tych mniej wtajemniczonych napiszę.
Tata od zawsze trenuje zapasy, mama kiedyś grała w siatkówkę, i bardzo lubi konie, i oczywiście Justynę Kowalczyk, która dziś dała czadu!
Nasi chłopcy za to uwielbiają wodę, więc na basenie jesteśmy częstymi gośćmi. Z racji tego, że za oknem robi się już zimno na trochę odpuściliśmy pływanie, ale tylko na chwilkę, bo zaraz wracamy.
Wracając do dzisiejszego tytułu.
Pamiętam, jak urodził się Jacek , tata był przeszczęśliwy, widział już wtedy w nim małego zapaśnika.
Niestety czar prysł , gdy okazało się, że jest chory i jego koordynacja ruchowa kolokwialnie mówiąc jest do bani.
Pamiętam , że tata nie odpuszczał. Zabrał Jacka kilka razy na trening, lecz nic po za nerwami z tego nie było. Jacula biegał jak szalony po sali krzycząc ile sił.
Postanowiliśmy, że jednak nic z tego trenowania nie będzie, i że nie będzie chodził na salę, i tak minęło ładnych parę lat ( niestety).
Nagle wszystko się zmieniło.
A konkretnie od zeszłego tygodnia. Jacek sam zapytał tatę , czy może iść z nim na trening!
Ucieszony tata spakował swojego pierworodnego i poszli.
Okazało się, że Jacnty trenował, i co lepsze ,bardzo mu się podobało. Po powrocie do domu starszy z braci co chwilę pytał czy jutro też pójdzie potrenować. Nie wiem czy to trenowanie tak mu się spodobało, czy też pewna Zosia, które trenowała z Jacą ;-) Mimo wszystko kujemy żelazo póki gorące.
Może jeszcze będę miała w domu kolejnego zapaśnika.
Fajne w tym jest też to , ze mimo iż za oknem ciemno, zimno i nie za bardzo przyjemnie panowie wsiadają na rowery i jadą na sale gimnastyczną dwukołowcem, jest to przyjemne z pożytecznym, chłopcy w tym roku jeszcze ( odpukać) nawet katarku nie mieli.
Po powrocie do domu są już trochę zmęczeni, choć w ich wypadku to sukces, bo rzadko komukolwiek udaje się tego " trochę"osiągnąć.
Trzymamy kciuki, aby to trenowanie trwało i trwało jak najdłużej.
Dumna mama przedstawia kilka zdjęć z treningu. Jacek to ten w żółtej koszulce. Przepraszam Was za jakość zdjęć, ale tata ma szajski aparat w telefonie.
Blog ten poświęcony jest całkowicie moim dwóm synom, którzy mają stwierdzoną wadę genetyczną,mutacje genu FMR1 wynik potwierdza rozpoznanie łamliwego chromosomu X,wiąże się to z całościowym zaburzeniem rozwojowym. Chłopcy muszą być codziennie rehabilitowani, aby choroba nie postępowała. Jacek i Kacper są całym moim życiem. Chciałabym na tym blogu pokazać że miłością można zdziałać cuda, oraz ,że z niepełnosprawnymi dziećmi życie jest piękne, i każdego dnia nas zaskakuje .
Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji
Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia
Przekaż 1% podatku
W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek
lub
21324 Petelczyc Kacper
Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
super :)
OdpowiedzUsuńdobrze że mu się podobało i mógł się wyszaleć
a zdrowia - oj zazdroszczę!
moje dziecięta co 2 tygodnie chore, także Wasza odporność nie mieści mi się w głowie ;)
Mama będzie miała świetną ochrone za kilka lat
UsuńWow, zapasy! Super! :))
OdpowiedzUsuńWow zapaśnicy prawdziwi mężczyźni :)
OdpowiedzUsuńjeeeee zapasy!, to mogą trenować tylko prawdziwi faceci.
OdpowiedzUsuńMarzena
Bardzo dziękuję za lekturę mojego bloga i gratuluję chłopcom
OdpowiedzUsuńWitaj. Pisałaś dzisiaj na moim blogu.Ja mam lekką przewagę bo już wcześniej wiele razy czytałam Twój blog. Teraz obie jesteśmy w grupie Autyzm Help:):) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTakiemu to nikt nie podskoczy :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie. Ja jednak wybrałbym siatkówkę, no ale cóż, faceci też lubią się poobściskiwać :) pozdrawiam i sie cieszę.
OdpowiedzUsuńSuper zapaśnicza załoga.
OdpowiedzUsuńMagda K.