W ostatnich moich postach opisywałam chłopców tylko i wyłącznie jako słodkich , kochających i z poczuciem humoru facetów. Tak oczywiście jest , uwielbiają żarty i sytuacje humorystyczne, ale są też gorsze dni , w których napotykamy na różnorodne problemy z ich zachowaniem.
Jacuś coraz bardziej oddaje się niezwykłym, stereotypowym zachowaniom , np. trzepotanie dłońmi ( wygląda to tak jakby chciał odfrunąć) coraz częściej , a w sumie teraz to zawsze ssanie skóry, i ubrań , sznurki przy bluzach, lub kurtkach są wiecznie całe mokre ze śliny :-( a to naprawdę może doprowadzić do szału, gdyż bardzo dbam o czystość moich dzieci, codziennie ubierają czyste i pachnące ubranie, a po dziecięciu minutach jest już całe poślinione ( pogryzione).
Sznurki w spodniach to kolejna rzecz , która może wyprowadzić nawet najspokojniejszego człowieka z równowagi, co chwile jest on rozwiązywany, i zawiązywany oczywiście byle jak, a ja muszę poprawiać , i wiązać od nowa.
Fruwanie, ślinienie, i rozwiązywanie to tylko kilka rzeczy , z którymi ciężko mi żyć, a dochodzi jeszcze zachowanie chłopców, które ostatnio daje wiele do życzenia.
Ciągła aktywność ruchowa braci , zabawa w okropnym hałasie , bieganie , piszczenie, itd...
To coś co mnie dzisiaj wykończyło.
Z racji tego, że zostałam z dziećmi sama musiałam jechać z nimi na zakupy ( sobota)
Oczywiście ubrali się ekspresowo, ich tempo i tupanie nogami, abym się pospieszyła już trochę mnie stresowało, ale udało mi się ich opanować i pojechaliśmy.
Zakupy skończyły się dla mnie okropnym bólem głowy. Chłopcy wparowali jakby pierwszy raz widzieli sklep, i w sekundzie się zgubili, a ja jak jakieś dzikie zwierze ich nawoływałam co chwilę krzycząc ich imiona, na chwilę się pokazywali i zaraz potem znikali , wkurzając mnie tym strasznie.
Nie minęło nawet pięć minut a Jacka już przyfilowała ochrona , zdążył zrzucić wiszącą reklamę , przymocowaną do sufitu, w trakcie rozmowy z ochroną młodszy z braci postanowił wykorzystać ten czas i nie pytając się nikogo rozłożył mały dywanik , zabrał kilka samochodzików i urządził sobie tor wyścigowy, nie dając tym samym przejechać ludziom z wózkami.
Wzroki tych wszystkich "bab" to coś strasznego , dyskutować z nimi już mi się po prostu nie chciało, może i dobrze, bo ciśnienie miałam mocno podwyższone i mogłabym powiedzieć im coś czego potem bym żałowała.
Nie tłumacząc się nikomu dlaczego moje dzieci biegają jak szalone, zostawiłam koszyk , i zrezygnowałam z zakupów w danym markecie.
I jak tu nie zwariować :-)
Miłego Dnia