Kacper mimo namawiania, tłumaczenia, nie mógł do rury na basenie się przekonać. Twierdził, że tam jest ciemno, i że się boi, więc rodzice nie naciskali z nadzieją że wkrótce mu ten strach przejdzie.
Przełomem okazały się skoki do wody ze słupka, na głębokim basenie, gdzie młodszy z braci nie miał możliwości sam dotknąć dna :-)
Całkiem niedawno zobaczył starszego brata świetnie bawiącego się z tatą, były skoki, wygłupy, a na basenie słychać było tylko śmiech Jacka, wtedy właśnie Kacperek postanowił sam spróbować, przed skokiem chwilkę się zastanawiał i przełamał swój strach skacząc samemu.
Od tamtej pory na płytki basen chodzą tylko trenować z trenerem, jednak każde nasze rodzinne wyjście zaczyna i kończy się na głębokościach ;-).
Skoki do wody mamy już opanowane, ale zjazdy ze zjeżdżalni w wykonaniu Kacperka nie wchodziły do wczoraj w grę.
Od jakiegoś czasu planowaliśmy wyjazd do Aqua parku, na totalne szaleństwo, jeszcze kilka lat temu nie było o tym mowy, no chyba , że byłoby z nami jeszcze z dwóch, lub nawet trzech opiekunów.
Chłopcy kilka lat wstecz nie byli do opanowania, widząc tyle atrakcji.
Nie jeździliśmy bo po prostu nie dalibyśmy sobie rady, byłyby nerwy, kłótnie i kilka godzin stresu.
Najgorsze były miejsca do których jechaliśmy po raz pierwszy, gdyż chłopcy widząc nowe atrakcje w pięć minut chcieli zobaczyć wszystko, więc wchodziliśmy , rzucaliśmy torby i biegiem , ekspresowe zwiedzanie ;-)
Chłopcy jakby naładowani bateriami duracell , biegali krzyczeli , a rękami tak machali z radości, że prawie odfruwali ;-)
Tym razem było podobnie. Mimo, iż przygotowaliśmy ich do tego wyjazdu, i pokazaliśmy dokładnie na internecie, gdzie jedziemy i jak to wszystko będzie wyglądało.
Po prawie trzech godzinach jazdy , wpadliśmy do Aqua parku jak burza.
Przebiegliśmy cały w koło i dopiero po zobaczeniu wszystkiego zaczęliśmy wybierać z czego chcemy skorzystać, a raczej chłopcy chcą.
Po wspólnym głosowaniu doszliśmy do wniosku, że zaczynamy zjeżdżać z rury, a było ich tam mnóstwo.
Mama z Kacperkiem została na dole, natomiast tata, Jacek i wujek Adam pokazali wszystkim jak się zjeżdża.
Kacperek widząc radość Jacka , postanowił spróbować zjechać, warunkiem było, że pojedzie z nim tata.
Poszliśmy na kolejną rurę, trochę mniejszą niż wszystkie, i mój Niunio trochę wystraszony zjechał .
Po pierwszym zjeździe wciąż nie był do końca przekonany, czy chce to kontynuować, więc
gdy Jacek z tatą szaleli , Kacper wolał popływać i pomasować się w basenie.
Słysząc ciągle krzyczącego starszego brata, niepewnie podeszliśmy zobaczyć, z jaką prędkością faceci zjeżdżają. Kilka minut oglądania i Kacper nie wytrzymał. Zawołał tatę, że chce spróbować zjechać, głośno zaznaczając, że ma się to odbyć pomalutku :-).
Posłuszny tata też tak zrobił, i od tamtego czasu zjazdów nie było końca.
Kilka razy zjechali bardzo ostrożnie, tak, aby tylko nie zrazić młodszego z braci, ale chwilę później, Kacper sam chciał zjeżdżać już coraz szybciej, i szybciej.
Skończyło się to tak, że po pięciu spokojnych zjazdach, reszta była już na maksa, a zjechali tyle razy, że nie byłam w stanie nawet zliczyć :-).
Ja byłam bardzo szczęśliwa widząc jak bardzo im się podobało, i jak Kacper przełamał swój strach do zjazdów z rury.
Po tylu atrakcjach, na sam koniec już bez Kacperka, który nie był do końca przekonany, reszta naszej ekipy postanowiła zaszaleć hardcorowo :)
Przeszli samych siebie :-).
Troszkę poobcierani i wymęczeni z wody wyszli dopiero po siedmiu godzinach, chłopcy byli tak zmęczeni , że gdy tylko wsiedliśmy do auta to padli, i spali całą drogę :-)
Świetna zabawa musiała być :)
OdpowiedzUsuńOj była, i polecamy to miejsce :-)
UsuńAle super!!!!
OdpowiedzUsuńChłopaki mieli niezłą frajdę :)
O jej Tatralandia to były nasze ukochane wakacje. My też uwielbiamy aqua parki. Nie dziwię się chłopakom, że szaleją. Bo my też się tak zachowujemy w tym miejscu:))
OdpowiedzUsuń