Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

wtorek, 22 października 2013

Biała gorączka

Po wczorajszym spacerze , i porządkach w naszym ogródku, myślałam, że będzie trochę lepiej. Chłopcy wyszaleli się , a do tego  spędzili cały dzień na dworze. Starali się bardzo pomagać rodzicom sprzątać, kosić i wyrywać chwasty.
Nic tylko ich chwalić.



Kiedyś... Ktoś....
powiedział, że nie damy rady jeździć
na rowerze :-).
Na szczęście się pomylił .
Dziś natomiast nie było już tak wesoło.
Zabrałam psa i poszłam spacerkiem po dzieci , teraz mamy trochę dalej do domu, ale pogoda za oknem przepiękna , nic tylko korzystać ;-)
Odebrałam chłopców, ze świetlicy , "zahaczyliśmy" jeszcze o fryzjera, bo Kacper wyglądał już okropnie, każdy włos uciekał w inną stronę. Pięknie wysiedział na fotelu, i jest już dużo lepiej.
Ale nie o wyglądzie Kacpra chciałam napisać, tylko o zachowaniu Jacka.
Wracając do domu starszemu z braci rozwiązał się but, normalna sprawa , więc musi zawiązać, bo potrafi. Wiąże trochę za słabo, ale daje rade, i zawsze mogę mu pomóc, ale dopiero po tym jak spróbuje zrobić to sam, i tak było tym razem, ale Jaca się uparł , że nie zawiąże i nawet nie spróbuje  !
Zrobił taką jazdę na ulicy , że wszyscy przechodnie się za nami obracali. Zaczął beczeć, piszczeć, i robić wszystko, żeby wyprowadzić mnie z równowagi, i zwrócić na siebie uwagę.
Zrobił wrażenie na wielu ludziach, ale nie do końca na mnie.
Po dwudziestu minutach  strasznych nerwów, miałam dość, ale nie ustąpiłam , nakręcając tym coraz bardziej Jacka, który widząc, że nie robi to na mnie wrażenia , ściągnął buty i szedł w samych skarpetkach. Olałam to , machnęłam  ręką , i szliśmy dalej. 
Ale gdy zaczął rzucać butami , nie dałam rady, po prostu nie wytrzymałam i go opieprzyłam . Trochę wystraszony nakręcił się jeszcze bardziej, mój błąd, ale kurcze nie dałam rady cała akcja trwała z pół godziny, każdego wytrąciłoby to z równowagi. 
Nie chcę się tłumaczyć, ale doprowadził mnie do białej gorączki.  
Tak w domu zaczęłam zastanawiać co będzie dalej?
 Za rok, za dwa, za dziesięć ?
Czy dam radę? Czy wytrzymam?
Co z chłopcami? 
Jakie będzie ich zachowanie?
Za chwile dojrzewanie, co mnie czeka? 
Kurczę tyle pytań i zero odpowiedzi. :-(
Chyba mam doła .


Skoszone, spalone i wygrabione.
Mężczyźni spisali się bardzo dobrze.



3 komentarze:

  1. E no widzisz u mnie tez dzis biala gorączka, chyba ten dzis jakieś, przesilenie jakieś czy coś

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniś ja Ci nie zazdroszczę.
    Przepraszam, że tak piszę, ale ja nie dałabym rady.
    Przede wszystkim nie mam tyle cierpliwości.
    A co będzie.... jejku.... mam nadzieję, że tylko lepiej , i za to trzymam kciuki.
    Wiola N.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się zastanawiam dlaczego nie opieprzać? Przecież musi chłopak wiedzieć, że matkę zdenerwował i są sytuacje w których trzeba to dosadnie powiedzieć
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń