Mamy to szczęście, iż mimo choroby chłopców, towarzystwo w którym przebywają, całkowicie ich toleruje takimi jakimi są, bo tak jak my wszyscy potrzebują wyrozumiałości, miłości, i najważniejsze akceptacji. Nie potrzebujemy aby patrzano na nas " z byka" lub komentując nie raz nasze trochę inne zachowanie. Tego nie zmienimy, mimo różnego rodzaju leczenia, czy zajęć rehabilitacyjnych. Trzeba do tego przywyknąć.
Jesteśmy jacy jesteśmy i albo nas ktoś toleruje, albo niech da nam spokój.
To moje zdanie. Wiem, że w naszym domu nigdy nie będzie jak w innych domach, gdzie są zdrowe dzieci. Wiem to doskonale, i jakoś w ogóle mi to nie przeszkadza, człowiek do wszystkiego się przyzwyczai, i wszystko zdoła unieść, tacy już jesteśmy.
Jacek jutro rano znów wyjeżdża do Medjugorie, z tego powodu chodzi już od kilku dni cały podekscytowany, i radosny. Wszyscy Go tam bardzo lubią, zresztą świadczy o tym również fakt, iż Jacek za każdym razem ma w/w wyjazd sponsorowany przez ludzi, których my nawet nie znamy, bądź którzy nie chcą się nam ujawnić. To jest piękne.
Z różnych stron, lub z e-maili słyszę, że Jacek daje ludziom piękne świadectwo swojego życia, i oby tak dalej, niech dziecko robi to co lubi robić, a jeszcze nie jedną życzliwą osobę spotka na swojej drodze.
Wspaniale,że Jacek ma możliwość wyjazdu do Medjugorie. Niesamowite miejsce!
OdpowiedzUsuńNo to się nazwiedzają trochę :) oby korzystali ile się da z takich wycieczek
OdpowiedzUsuńTeż mogę zaliczyć się do osób, które podziwiają Jacka za jego autentyczną wiarę. A do Medjugorie sama bym pojechała. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz na blogu.
OdpowiedzUsuń