Jesteśmy w trakcie przeprowadzki. Mamy w domu i po za nim totalny Meksyk :-)
Ale szybkie tempo życia w naszym domu to normalka, jak się nic nie dzieje, to wszystkim nam się włącza ADHD.
Przez ten cały czas, ostatnich zmian, które są w naszym domu, bacznie przyglądam się chłopcom, bo wiadomo ,że jak autyzm, to brak akceptacji zmian, a u nas jest wręcz przeciwnie.
Chłopcy bardzo się cieszą z nowego mieszkania, otoczenia, i nie mogą doczekać się na swoje pokoje, czynnie biorą udział w remoncie, na tyle na ile potrafią, ale nowe otoczenie to dla nich wielka frajda, chodzą codziennie i pytają, kiedy to w końcu pójdziemy ze starego domu.
Druga rzecz to rówieśnicy, bez których panowie ostatnio nie wyobrażają sobie życia.
Codziennie idą zadowoleni na świetlicę ( oczywiście idą już sami!!!), zapraszają kolegów, i koleżanki do domu, a trudność w budowaniu relacji z innymi dziećmi, to jakbym pisała o kimś innym , bo to ich w ogóle nie dotyczy.
Trzecia sprawa- nadwrażliwość na dźwięk i światło.
Jeszcze jakiś czas temu Kacper często zasłaniał uszy przy głośniejszych dźwiękach , teraz tego nie ma! Odpowiada mu głośna muzyka, a czasem nawet bardzo mocne dźwięki.
Mowa chłopaków, nadal jest w tyle, ale jeśli ktoś potrafi słuchać, to spokojnie się z nimi dogada.
Po naszych porządkach i segregowaniu zabawek, bez żadnych problemów wyrzuciliśmy dwa wory zepsutych, starych i nieużywanych , więc niezwykłe przywiązanie do przedmiotów, też nie do końca wchodzi w grę. Jedynie nasz niebieski Miś , który jest z nami od siedmiu lat, jest nie do ruszenia, i nikomu go Kacper nie odda, natomiast Jacenty nie ma zabawki , z którą nie mógłby się rozstać.
Jedyne czego do końca ich jeszcze nie nauczyłam to nieświadomości zagrożeń, choć czasem wydaje mi się, że to ja bardziej jestem przewrażliwiona, niż oni nieświadomi. Słysząc jak zachowywali się na koloniach, wakacjach okazywało się, że byli bardzo ostrożni, i dokładnie sprawdzali gdzie są bezpieczni, a gdzie nie.
Jeśli chodzi o rozmowę i
patrzenie w oczy, to jest od dwóch lat opanowane Mogliby nie jedną panienkę zauroczyć, tak pięknie patrzą.
Tak więc czy to na pewno moje dzieci.
Blog ten poświęcony jest całkowicie moim dwóm synom, którzy mają stwierdzoną wadę genetyczną,mutacje genu FMR1 wynik potwierdza rozpoznanie łamliwego chromosomu X,wiąże się to z całościowym zaburzeniem rozwojowym. Chłopcy muszą być codziennie rehabilitowani, aby choroba nie postępowała. Jacek i Kacper są całym moim życiem. Chciałabym na tym blogu pokazać że miłością można zdziałać cuda, oraz ,że z niepełnosprawnymi dziećmi życie jest piękne, i każdego dnia nas zaskakuje .
Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji
Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia
Przekaż 1% podatku
W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek
lub
21324 Petelczyc Kacper
Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To nic Matka , tylko gratulować
OdpowiedzUsuńChłopcy są świetni, potwierdzam,
samodzielni, kontaktowi, i bystrzaki takie , że szok!
Magda K.
MIŁOŚĆ CZYNI CUDA.TAK JEST W PRZYPADKU PANI SYNKÓW. TO POŚWIĘCENIE NIE IDZIE NA MARNE.JEST PANI DLA MNIE WZORECEM GODNYM DO NAŚLADOWANIA.WYJĄTKOWI BRACIA MAJĄ WYJĄTKOWĄ MAMĘ. PATRZĄC NA ZDJĘCIE CHŁOPCÓW MOGĘ ŚMIAŁO POWIEDZIEĆ,ŻE NIEPEŁNOSPRAWNOŚĆ JEST U NICH NIEZAUWAŻALNA.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM SERDECZNIE. ŚLEDZĘ WASZEGO BLOGA JUZ OD DAWNA.POKAZYWAŁAM GO JUŻ NIE JEDNEJ OSOBIE.JEST PANI PRAWDZIWYM DOWODEM,ŻE MIŁOŚCIĄ MOŻNA ZDZIAŁAĆ NAPRAWDĘ CUDA.
Nooooo, pięknie!:)
OdpowiedzUsuńSuper, jak dzięki pracy z dziećmi i mądrym terapeutom udaje się dzieciom pokonywać kolejne przeszkody.
Uściski dla Was:*
Milosz przeprowadzka byl wprost zachwycony w miescie jest przeciez wiecej zafiksowanych aut!! Ciesze sie ze wam uklada
OdpowiedzUsuńsuper :) oby tak dalej i niech Wam się dobrze mieszka w nowych kątach :)
OdpowiedzUsuń