Sierpień to taki miesiąc w którym to odliczamy dni do rozpoczęcia nowego roku szkolnego.
Jesteśmy tzn. mama z tatą już wymęczeni na maksa.
Codzienne baseny po kilka godzin, i nie ważne pada, czy nie pada, pływać trzeba się uczyć, a chłopców choć troszkę zmęczyć.
Od poniedziałku zaczęliśmy również treningi z naszym trenerem , ekspertem od pływania, codziennie zasuwamy na rowerach, Jacek przejeżdża po kilkanaście kilometrów, a to mama ostatnio chodzi spać przed dziećmi ;-).
Wszyscy bardzo lubimy aktywny tryb życia, ale szczerze to mam już dość.
Chętnie poleżałabym z dwa dni w łóżeczku nie ruszając się tak długo, aż mnie plecy od leżenia zabolą ;-)
Dziś natomiast postanowiliśmy spędzić czas trochę można powiedzieć "hardkorowo".
Zabraliśmy braci na małe szaleństwo karuzelowe.
Oczywiście zaczęło się od wejścia smoka, czyli wpadliśmy, i okrążenie zrobiliśmy w biegu, aby zobaczyli co ich czeka ;-).
Zaczęliśmy od całkiem szybkiej jazdy, na która to Kacper chciał, i nie chciał wejść, ale po krótkiej namowie udało się go przekonać i wsiedliśmy całą rodzinką do wagonika, który zasuwał dużo szybciej niż wyglądało to z boku.
Kacper w połowie drogi stwierdził , że jednak się boi , mimo iż trzymaliśmy się za ręce rozpłakał się nam wniebogłosy, i na drugą równie ekstremalną stanowczo powiedział " nie jadę!"
Ok , zostaliśmy na dole czekając pół godziny aż dostanie się na nią Jacek z tatą.
W kolejce Jacka mało nie rozniosło, był tak podniecony, że skakał i krzyczał, jak szalony, a gdy przyszła ich kolej , usiedli na krzesełka, zrobił się blady jak ściana, odpiął pasy i jak młodszy brat, stwierdził, że nie da rady. Jacka już nie namawialiśmy, mimo, iż do końca nie był przekonany, czy aby na pewno chce zejść.
Zszedł i lot taty oglądaliśmy już z dołu.
Tak serio to Jacek żałował, że nie namówiliśmy go na tą przejażdżkę, ale kolejne 40 minut w kolejce by nas wymęczyło na maksa.
Więc szybciutko zabraliśmy ich na drugą stronę, gdzie karuzele były już spokojniejsze, a nawet mogli pojeździć sami w wagoniku, w którym mogli strzelać z pistoletu, a to ich ulubiona zabawa.
Było kino 7d, i wiele innych świetnych zabaw.
Nie we wszystkich wzięliśmy udział, gdyż po około pięciu godzinach przegoniła nas burza :-(, ale nic straconego pojedziemy tam jeszcze!
Co jest ważne!!!
Dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności, wraz z opiekunem mają wstęp i korzystanie z wszystkich atrakcji za darmo, więc tym bardziej warto skorzystać :-)
Jacek już zapięty, na karuzeli , ale.... |
jednak rezygnacja , a może zdrowy rozsądek :-) |
szaleństwa taty Jacuś oglądał już z ziemi |
Zdjęcie takie sobie, ale tam ciemno było :-) |
Świetna wycieczka, ja też bym się bała, w końcu to tak bywa jak ma się chorobę lokomocyjną...
OdpowiedzUsuńDzieci uśmiechnięte = dzieci szczęśliwe.
OdpowiedzUsuńTeraz chłopcy mają przerwę w pływaniu z panem J. czy może pojechali na obóz?