Wróciły moje skarby z krótkiego, ale za to jakże udanego wypoczynku.
Udało się nam troszkę od siebie odpocząć, ale również zatęsknić :-)
W sumie to cieszę się, że są już w domu, jak za długo się z nimi nie widzę, nie wiem dlaczego , ale zaczynam się denerwować i martwić, taką mam trochę załamkę ;-) i miliony myśli przeszywa moją głowę.
Kiedy chłopcy wyjeżdżają, i mam trochę więcej czasu dla siebie, zamartwiam się okropnie ich przyszłością, ja ogromna optymistka, mam totalny mętlik w głowie, i widzę dużo w czarnych kolorach.
Jak znowu , za długo są w domu, to marze tylko o tym, żeby gdzieś pojechali, choć na jeden dzień, abyśmy wszyscy podładowali akumulatory.
Bardzo boję się sytuacji, która za nic w świecie, nigdy przenigdy nie może się wydarzyć, a mianowicie , co byłoby gdyby się zgubili. Na samą myśl o tym dostaję gęsiej skórki na ciele, i chce mi się płakać. Jak doskonale wiemy nie można do tego dopuścić, ale w życiu jest różnie, tym bardziej , że chłopcy często wyjeżdżają bez nas, rodziców, a tak naprawdę to my wiemy i znamy ich najlepiej. Dzieci nie potrafią pisać, ani czytać, więc musieli adresu nauczyć się na pamięć, czyli
" śpiewająco". Nauczyłam ich dokładnie, tak, że przed spaniem sami przychodzą i powtarzają swój adres zamieszkania, ale to trochę za mało. Nie są w stanie zapamiętać np. numeru telefonu, a to byłoby już coś, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, i niestety muszę się z tym pogodzić, choć łatwo mi nie jest.
Ostatnio jedna z moich znajomych, opowiadała mi jak inni ludzie potrafią być okrutni, dla tych słabszych.
W pewnej szkole integracyjnej ,dzieci zastraszali chorego chłopca, doszło nawet do sytuacji, gdzie wkładali mu głowę do pisuaru i spuszczali wodę. Wiem to straszne, co teraz napisałam, ale niestety tak było.
Jest to dla mnie przerażające, i bardzo boję się, aby moim dzieciom nikt, nigdy nie zrobił krzywy, aby nikt ich nie wykorzystał, bo takie sytuacje też się zdarzają, np. jeden kolega poprosił swojego, trochę upośledzonego kolegę o podpisanie kredytu, ten aby zyskać kumpla podpisał, natomiast jego rodzice mają teraz ogromny problem, który będzie miał swój finał w sądzie.
Czy ubezwłasnowolnienie takiego dziecka to jedyny sposób, na jego bezpieczne życie?
Powiem Wam słysząc o takich sytuacjach zastanawiam się cóż to za ludzie, czy to w ogóle zasługuje, żeby nazywać go jednym z nas ?
Nie wiem jak będzie wyglądała nasza przyszłość, mam nadzieję, że z Bożą pomocą, wszystko dobrze się w naszym życiu poukłada, i że nigdy nie trafimy na takich ludzi, o których wspomniałam wyżej.
Oj, widzę, że nie tylko ja tak mam, bo juz zaczęłam podejrzewać u siebie początki jakiejś depresji, a jeszcze teraz, gdy nie pracuję i mam trochę wiecej czasu to tych myśli i strachów jest więcej. Ale i tak Was podziwiam, że puszczacie chłopców samych na wyjazdy, ja nie wiem, czy bym sie na to zdecydowała. Cóż, pozostaje nam odganiać złe myśli i wierzyć, że bedzie dobrze :-) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTacy ludzie znajdą się także w życiu osób pelnosprawnych. To że wykorzystują osoby chore to woła o pomstę do nieba, miejmy.nadzieję ze takich.osób będzie jak najmniej na świecie...
OdpowiedzUsuńTo nie są ludzie, to są bestie.
OdpowiedzUsuńTo właśnie takie bestie powinny być ubezwłasnowolnione, bo są zagrożeniem dla innych.
Nie martw się na zapas, jeszcze wiele w życiu może się zmienić, a chłopcy i tak świetnie sobie radzą. Trzymajcie się ciepło!!!