5.12.2013r .To dla nas kolejna bardzo stresująca data.
W tym dniu Kacperek będzie miał leczone ząbki.
Niby spoko , bo dla niektórych stomatolog,
to normalna sprawa- wszystkie dzieci chodzą.
My również chodzimy tylko , w naszym wypadku leczenie zębów u chłopców musi odbywać się pod narkozą, a tego bardzo nie lubimy.
Chłopcy nie rozumieją po co leczyć zęby, i że u dentysty trzeba mieć cały czas otwartą
buzię - to w ich przypadku nieosiągalne :-(,
od razu pojawia się odruch wymiotny, i nie ma mowy, aby lekarz mógł cokolwiek do buzi włożyć.
Jedyna opcja to znieczulenie ogólne i kompleksowe wyleczenie wszystkich ubytków, za jednym razem.
Będzie to wyglądało następująco:
Nad zębami Kacperka będzie pracowało około pięciu osób. Dostanie tak zwanego " głupiego Jasia" ,
W tym czasie lekarze przez półtorej do dwóch godzin oczyszczają zęby z próchnicy , usuwają te, których się nie da wyleczyć , zszywają dziąsła i koniec- wybudzają kawalera , już z naprawionymi zębiskami .
Przerabialiśmy to już z Jackiem, nie powiem , że było łatwo, bo nie było, a co było najgorsze ?
Najgorsze było to czekanie, gdyż zabieg miał się odbyć w samo południe . Jacek musiał być na czczo, więc był, i wszystko byłoby ok , gdyby leczenie odbyło się na czas czyli o zaplanowanej 12. Niestety tak nie było zabrali Jacka przed 14 , gdzie na korytarzu mieliśmy już taką "jazdę" , że pół szpitala pytało co się dzieje z naszym synem, pamiętam to jak dziś , myślałam , że tam oszaleje, co on tam wyprawiał to nawet opisać się nie da , byliśmy cali mokrzy, ludzie patrzyli na nas jakbyśmy byli z innej planety, bo tak też wyglądaliśmy ;-) Jacek zachowywał się tak dlatego że był już bardzo głodny , a o picie wręcz nas błagał, ale jak choremu niepełnosprawnemu dziecku wytłumaczyć , że nie może bo....bo co.... on nie zrozumie!
Gdyby to nie było tak ważne, pewnie dawno bym odpuściła , ale nie mogę .
Przeraża mnie to czekanie i będę się modlić, żeby tylko nic nie wypadło, i żeby mój mały Niunio nie musiał czekać głodny do popołudnia , bo stresuje się na samą myśl o tym, jak się zachowa, a z Kacpra jest dużo większy żarłok jak z Jacka.
Nie zazdroszczę , i tak mnie zastanawia skąd w Tobie tyle sił ? Ile Was jeszcze czeka ? Też jestem mamą , czytam czasem blog braci, i wiem też że ja nie dałabym rady żyć w takim tempie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam i serdecznie pozdrawiam
Basia z Poznania
ja niestety też to przeżywałam z takiej strony, jak Pani synowie. Ja niestety miałam tę nieprzyjemność robienia sobie badań w narkozie. Na szczęście jakoś to przeżyłam. Ale najgorsze dla mnie zawsze było to, że inne dzieci zawsze coś jadły, jak czekały na rezonans, a ja nie mogłam, bo miałam mieć go w narkozie. Szczerze mówiąc, jak wytłumaczyć małemu dziecku (na sterydach), że nie może jeść, skoro jest głodne? To była dla mnie katorga, więc wcale nie dziwię się Pani synom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Maryśka
W moim przypadku jest podobnie jak pisze Basia, blog braci Petelczyc , dodaje mi mnóstwo sił za co bardzo
OdpowiedzUsuńDziękuję Monia.
Trzymam kciuki aby leczenie odbyło się o czasie i bez niespodzianek.
Marzena
ech i nas pewnie kiedys to czeka, wspolczuje i oby zrobili zabieg raniutko
OdpowiedzUsuńSami niech nie jedzą do południa, ja bym sie przewrócił.
OdpowiedzUsuńBędziemy z Wami.
Mój mały też będzie miał leczone ząbki w znieczuleniu ogólnym, ale nam dali najwczesniejszy termin, jak zobaczyli synka "oczekującego" na wizytę. Bali się reakcji, gdyby coś się przedłużyło.
OdpowiedzUsuńW wielu przypadkach leczenie pod narkozą jest jedynie wyjście, bo niektóre dzieci nie dają nic zrobić przy zębach w normalnych warunkach.
OdpowiedzUsuń