wtorek, 10 września 2013

Potrzebny Reset

Jeszcze nie zdarzyło się w historii mojego blogowania , abym nie pisała cały tydzień.
Wszystko to spowodowane jest naszą przeprowadzką, a żeby nie było nam za łatwo , w trakcie pakowania kuchni , Jacek spakował w pudła całe zaopatrzenie swojego pokoju, i teraz codziennie coś chce z nich wyciągać, a ja dostaje " białej gorączki".
Nowe mieszkanie jest jeszcze nie do końca gotowe, a w starym nie mam już kuchni, oddałam calutką , łącznie ze zlewem , a teraz chodzę do łazienki i w wannie muszę umyć naczynia :-), istny dom wariatów ;-). Mieszkamy w domu bez drzwi , za to z pudłami, bez kuchni , ale z wanną ;-),
mam dość ! Ale jak to zawsze wszystkim mówię " zawsze może być gorzej", choć w tym wypadku to raczej wątpię ;-)
Po takich ciężkich dwóch tygodniach , postanowiłam kilka godzin się zrelaksować.
Ośrodek Rehabilitacyjno Edukacyjno Wychowawczy zaprosił mnie z Kacperkiem dziś na wycieczkę do Goczałkowickich ogrodów.
Było tak tak pięknie i spokojnie , że poczułam się lepiej.
Ogrody przepiękne , polecam wszystkim taką relaksującą wycieczkę.



W labiryncie mama musiała szukać
swojego Cypiska ;-)


Kiedy tak spacerowaliśmy , natknęliśmy się na przepiękną Wiejską Chatkę , w której to Kacper zobaczył ubikację na zewnątrz , wyglądającą jak z pewnej bajki.
I krzyczy za mną " Mamo, Mamo!!!! tu mieszka Shrek!!! choć otwórz te drzwi! szybko!"
Podbiegłam szybciutko bo Kacpi troszkę wystraszony otwieram i 


Shreka w środku nie było :-(.
Troszkę zawiedziony Kacperek, ale  już uspokojony, postanowił sam sprawdzić, czy aby
na pewno mama ma rację.


Stwierdziliśmy , że pewnie gdzieś wyszedł , i postanowiliśmy go poszukać.Po drodze , w piękne letnie popołudnie natknęliśmy się na ogród zimowy, w którym zastaliśmy 
Mikołaja!
Kacper był przeszczęśliwy, napisaliśmy Mu list i poszliśmy dalej szukać zielonego Ogra ;-).



Od spotkania z Mikołajem minęło pół godziny, aż tu nagle słyszę bardzo głośne " mamo!"
Patrze , na Kacpra , bo aż zbladł , a on palcem pokazuje i krzyczy:
" tu mamo tu!!! tu mieszka Shrek!"


Faktycznie domek do niego pasował, blisko bajorko , łódka i kibelek ha ;-)

Weszliśmy do środka i ....
i nie ma Shreka  :-( Troszkę przerażony Kacper postanowił sprawdzić osobiście.
Rozglądał się przez chwilę, i Shreka nie zobaczył.
Zawiedziony stwierdził że 
Ogr pojechał na zamek.
Dalsze zwiedzanie pięknych ogrodów już go nie interesowało, więc mama postanowiła syna zaaresztować :-)


Zrelaksowani wróciliśmy do Tychów, gdzie dopadła nas rzeczywistość remontów :-)


7 komentarzy:

  1. Od dawna czytam Waszego bloga. Dodaje mi on wiele sił do dalszej walki z chorobą mojego syna.
    To wspaniałe jak chłopcy sobie wspaniale radzą.
    Mam nadzieję, że u mnie też wkrótce tak będzie.
    Mama Tomka

    OdpowiedzUsuń
  2. ze tez ktos nie pomyslal o ogrze, ale pomysl z zamkiem niezly

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Fan Shreka widzę:)

    Szybkiego zakończenia szały przeprowadzkowego:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach ten Shrek akurat wyjechał :)

    Szybkiej przeprowadzki

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie tam. Przeprowadzka? Wiele mnie ominęło :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie napisane. Dawno się tak nie uśmiałem.
    Pani Moniko życzę wytrwałości w przeprowadzce.
    Jacek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moniko sił w życiu na pudełkach jesteś niesamowicie DZielna, przepiękne miejsce i świetne zdjęcia :-)

    OdpowiedzUsuń