Ostatnim razem jak jechaliśmy lało jak z cebra , więc ze względu na dzieci, które nie mogą się przeziębić, bo zagraża to ich życiu, zmuszeni byliśmy zawrócić, i tak też wtedy nie dojechaliśmy.
Dziś miało być inaczej, a przynajmniej tak się zapowiadało :-)
Pobudka o 5:30 , i co ..... za oknami deszcz :-(
O nie - pomyślałam, jak już musiałam wstać tak wcześnie i budzić chłopców to tym razem musi się udać.
Pojechaliśmy , autokar podstawiony, kto chce jechać jedzie, kto nie chce zawraca do domu.
My oczywiście jedziemy.
Reszta posta będzie opisowo-zdjęciowa ;-)
Opowiada Kacper.
Trzeba było nadrobić spanie w autokarze. Mama zwlekła mnie z łóżka o 5:45, a ja bardzo nie lubię wstawać tak wcześnie . |
Dojechaliśmy przed 9:00, ksiądz czekał już nas z niecierpliwością. Punktualnie odbyła się Msza Święta za dzieci komunijne, bierzmowaną młodzież, naszych rodziców i wychowawców, z pięknym kazaniem. |
Na Mszy wszyscy byli super grzeczni, a nagrodą dla nas była pogoda, która poprawiła się jakby specjalnie dla nas. Mieliśmy czas na małe zwiedzanie. Ja postanowiłem się zrelaksować ;-) |
Ekipa Orew, z Jackiem na czele postanowili zrobić sobie kilka fotek, tak na pamiątkę. |
Pozowania nie było końca :-) Wszyscy chcieli mieć zdjęcie z Jackiem. O co chodzi? |
Dzisiaj , co rzadko się zdarza, Jacek dał zrobić sobie kilka zdjęć. To jakiś cud, ponieważ ostatnimi czasy ma tylko takie na których widać jego plecy . |
W Jacka pokoju brakowało już tylko tego obrazu. Z niecierpliwością czekał tylko, aż pójdziemy go kupić. Szedł z nim tak przez całą Jasną Górę. |
Chwilę później znów popsuła się pogoda i musieliśmy uciekać do autokaru. |
Jacek powinien zostać organizatorem takich wycieczek. Otworzył bagażnik autokaru, i pomagał rodzicom z wózkami zapakować sprzęt, a dzieci bezpiecznie wprowadzał na pokład. Wszyscy się nim zachwycali |
Ja , z mamą już w ciepłym autokarze, grzecznie sobie siedzimy, a Jacek ogarnia sam sytuację związaną z zasłabnięciem jego koleżanki. My w ogóle nie byliśmy mu potrzebni. Ze wszystkim radził sobie sam |
Po ciepłej zupce, małym wariactwie, czas na powrót do domu. Chyba jesteśmy już trochę zmęczeni, tym bardziej' że znowu leje |
Jacek padł jako pierwszy. Miał dziś dużo roboty, ale spisał się na medal. |
Po chwili zasnąłem i ja. Nie wiem jak to się stało, ale spałem prawie całą drogę . |
Na koniec jeszcze mama dostała siarczystego buziaka, bo wyprawa była świetna, a bez niej nie moglibyśmy pojechać |
Świetne zdjęcia, dobrze, że wyprawa się wam udała i tam nie padało :)
OdpowiedzUsuńKocham Jasną Górę, tyle razy tam byłam, a to wciąż za mało:). Cieszę się, że podróż się udała, chłopcy zadowoleni, a to najważniejsze:))
OdpowiedzUsuńSuper mamę maja Ci wspaniali chłopcy:))
OdpowiedzUsuńCudowne odwzajemnienie miłosci Tych Szkrabow mowi za siebie ,Monis!...Mozesz byc dumna z synow. Pieknie ich wychowujesz, opiekunczy,szczerzy, umia sie dzielic tym co maja . Swoja miloscia rozswietlaja najbardziej pochmurne dni. Wspaniale ..buziaczki i gorace pozdrowionka... M B.
OdpowiedzUsuń