W piątek Wszyscy wychowankowie, wraz z rodzicami zostali zaproszenie na bal karnawałowy, organizowany przez nasz Ośrodek.
Bal organizowany jest co roku w styczniu. Wstyd się przyznać, ale do tej pory byliśmy na nim tylko raz, a to za sprawą starszego z braci, który za żadne skarby nie chciał nigdy uczestniczyć w zabawie.
Jednak w tym roku zostaliśmy przyciśnięci do muru przez naszą panią dyrektor, która wręcz zażądała naszego uczestnictwa. W sumie ma rację, w końcu cała kadra ośrodka, przygotowuje się do tego z ogromnym zapałem. Nic przecież samo się nie zrobi.
Tak więc obiecaliśmy, że w tym roku będziemy.
Mimo iż przed wyjściem były małe protesty Jacka , udało mi się wyciągnąć ich z domu.
Pojechaliśmy na salę wynajętą przez Ośrodek na 10:00.
Wiemy wszyscy doskonale, że jak OREW Tychy za coś się zabiera, lub organizuje , to z pewnością będzie to na "wypasie", i nie pomyliliśmy się , ani trochę.
Na sali czekał już na wszystkich gości klaun wodzirej, który już w pierwszych sekundach imprezy rozruszał towarzystwo. No może za wyjątkiem kawalera Jacka, który musiał wejść w klimaty balu ;-)
Za sprawą wielu zabaw i konkursów, w których chłopcy brali udział, imprezka nabierała rumieńców ;-). Nie ma bowiem wątpliwości, że dzieciaki nie potrafiłyby się same bawić, gdyby nie świetna organizacja i szalejący na parkiecie kolorowy facet, który po chwili rozruszał nawet Jacka ;-)
Cali spoceni chłopcy, jak i reszta gości zostali zaproszeni na pyszne ciasto, które oczywiście upiekły nasze kochane panie z Ośrodka, w tym temacie są mistrzyniami świata.
Rodzice poczęstowani zostali gorącą kawą, a dzieciaki soczkami.
Po ostudzeniu emocji wróciliśmy na parkiet.
W drugiej części wspólnej zabawy, nie potrafiłam już zrobić chłopcom ładnego zdjęcia, nie siadali na krzesła, nawet na sekundę. Dlatego też zdjęcia fatalnej jakości.
Konika na biegunach poprowadził Kacper, a Jacek w tym czasie zatańczył chyba z wszystkimi paniami ( i pomyśleć, że nie lubi takich imprez ) .
Impreza w takim tempie wiecznie jednak trwać nie mogła.
Wykończony Jacek zaczął wydzwaniać po posiłki, które mogłyby odtransportować Go do domu.
Nie mogliśmy jednak wyjść bez popisowego numeru młodszego z braci.
Całą imprezę czekał aż dj puści mu gangnam style, aby mógł trochę zaszaleć. Doczekał się mój Niuniu i był ogień.....
Wszyscy super się bawiliśmy. Dziękujemy załodze Ośrodka za zaproszenie.
P.S Już nigdy nie opuścimy takiej zabawy :-*
Ten facet jest świetny, Niuniek po balu nie mógł się nim zachwycić i ciągle o nim opowiadał :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post-jakbym tam była! A zabawę mieliście naprawdę rewelacyjną:)
OdpowiedzUsuń