Miesiąc szkoły już za nami. Zaczęliśmy jak zwykle z grubej rury :-)
Za nami już pierwsze występy, teatrzyki, były już wyjścia do filharmonii, jak również od czwartku zaczynamy zajęcia W. Sherborne i treningi na basenie.
Nie wiem jak to się dzieje, ale kompletnie nie mam na nic czasu. Po całym dniu zasuwania wszyscy padamy już o 21:00.
Jak pisałam w poprzednim poście zakończyliśmy już terapię Tomatisa. Przez pierwsze dni łatwo nam nie było ,nie umiałam opanować chłopców,w domu byli bardzo nerwowi, co wykańczało całą rodzinę. Na szczęście z dnia na dzień zachowanie dzieci się poprawia.
Pamiętacie jak pisałam, że mam ciężko dogadać się z Jackiem, cały czas się kłóciliśmy , a starszy z braci robił wszystko żeby mnie tylko zdenerwować.
Teraz zaczyna się coś zmieniać. Codziennie jest lepiej, zaczynamy ze sobą rozmawiać, i co ważne Jacek pozwala się nawet dotknąć, a wczoraj dostałam dwa całusy :-) chwilo trwaj !!!
Zbliżamy się również do siebie , oglądając całą rodziną ulubione seriale starszego z braci, czyli wszystko co związane jest z policją ;-).
W sobotę panowie samodzielnie przygotowali dla rodziców wieczorne oglądanie KSW. Za kieszonkowe Jacek kupił chipsy, zrobił wszystkim po herbacie, pokroił owoce i tak całą rodzinę zaprosił do oglądania kilku walk, z których i tak najbardziej cieszył się tata ;-)
Zbyt długo nie pooglądaliśmy, bo z dziećmi nie jest to takie łatwe, gadają cały czas :-) normalnie buzie im się nie zamykają, choć czasem byłoby to wskazane ;-) Jeszcze całkiem niedawno martwiłam się, że nic nie mówią, płakałam po kątach, że nie będą mówić, szukałam po całej Polsce najlepszych logopedów, wprowadzaliśmy piktogramy, aby się komunikować, a teraz wręcz ich błagamy, żeby choć na chwilę przestali gadać
;-).
Zaczęli nawet pięknie składać całe zdania. Wczoraj posłałam ich samych do fryzjera, a co tam niech sobie radzą, salon mamy 5 metrów od naszego domu, więc luzik, bez stresu mogą próbować swoich sił.
I......
I Jacek wrócił pięknie obcięty , potrafił nawet wytłumaczyć, że z tyłu chce mieć troszkę dłuższe włosy, a boki maszynką ha ha ha.... dumna mama ;-)
Kacper jak to Kacper olał całe to samodzielne obcinanie.
W końcu to dwa różne charakterki, i z każdym trzeba postępować inaczej.
Jak miło z rana przeczytać taki optymistyczny post! Śmiać mi się chce, bo właśnie odstawiłam do szkoły mojego gadułę- też nie mówił długo... do 4 r.oku życia.Teraz mam wiecznie gadające radio, w dodatku jak na nastolatka przystało nieźle pyskujące. Logopedzi przesadzili?! A widoczna na naszych zdjęciach fryzura- z długim kosmykiem z tyłu, to też efekt samodzielnych wizyt u fryzjera. Cóż dobrze, że nie wrócił zielony...Super są te nasze chłopaki, nie? Miłego dnia, Dumna Mamo!
OdpowiedzUsuńTaka prawda człowiek marzy, by dziecko zaczęło mówić, a później ma tego dosyć:)) Chłopaki świetnie sobie radzą. No a ta romantyczna kolacja przy KSW to mnie rozwaliła:))
OdpowiedzUsuńJak wam zazdroszczę tego dogadywania, u nas masakra z tym jak na razie :/
OdpowiedzUsuńObym tylko nie pochwaliła za wcześnie ;-)
OdpowiedzUsuńRosną chłopaki i stają się coraz bardziej samodzielni. Jeszcze chwila i zaczną dziewczyny przyprowadzać do domu.
OdpowiedzUsuńP.S. Kochanego psiunia trzyma Kacper. Wasz?
To nasz Hugo :-) Najgrzeczniejszy członek rodziny ;-)
OdpowiedzUsuń