W sumie to trochę się obijamy, ostatnie kilka dni wakacji luzujemy i ładujemy akumulatory, choć częściowo już naładowane, z zajęciami rehabilitacyjnymi na ostatni miesiąc daliśmy sobie spokój, zapominamy o ćwiczeniach , zadaniach i wszystkim co związane jest z naszą codziennością, nadrobimy to w roku szkolnym.
Natomiast czas spędzony z rodzicami, zdecydowanie rehabilituje bardziej niż te wszystkie ćwiczenia.
Rodzice na urlopach, cały dzień poświęcony dla dzieci, które nie marnują z dnia ani minuty, i niech tak pozostanie , aż do rozpoczęcia roku szkolnego.
Chłopcy radzą sobie świetnie, poza tym samodzielne kolonie pokazały , że jesteśmy bardziej z przodu jak z tyłu ;-) to była dla nich dobra szkoła przetrwania, którą zdali na medal, więc również zasłużyli na urlop.
Dziś natomiast pogoda nie sprzyja, ani na basen , ani na rower, poza tym Mistrzostwa Europy w TV, więc zostajemy cały dzień w domu.
Postanowiliśmy dziś poświęcić trochę czasu na pieczenie i gotowanie z dziećmi.
Od jakiegoś czasu chodziło za mną ciasto z malinami, którego nigdy wcześniej nie robiłam, a które już kilka razy zamawiałam.
Poprosiłam chłopców o pomoc i tak wspólnymi siłami zabraliśmy się do roboty.
Czasem zdarzało się że pod koniec coś nie wyszło i trzeba było wyrzucać do kosza, ale nie tym razem ;-)
Tym razem jest niebo w gębie ;-) miód malinka, takie pyszne.
Polecam je wszystkim i podaję przepis:
Kruche ciasto z malinami i budyniową pianką , zwaną chmurką ;-)
ciasto :
250 g masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
5 żółtek
3 łyżki cukru pudru
budyniowa pianka:
5 białek
1/2 szklanki oleju rzepakowego
1 szklana cukru
2 łyżki cukru waniliowego
2 budynie waniliowe niesłodzone
0,5 kg malin
Zimne masło mieszamy z pozostałymi składnikami wyrabiamy ( my zrobiliśmy w mikserze )
Dzielimy ciasto na dwie części w proporcji 60%, 40% , zawijamy je osobno w folię i chowamy do zamrażalki
( podobno na minimum 3h, my mieliśmy 1,5 i też jest super )
Blachę smarujemy masłem i wykładamy papierem.
Ciasto wyciągamy z zamrażalki to większe , trzemy na tarce i wykładamy spód tortownicy.
Pieczemy 20 minut w 180 C.
Gdy spód troszeczkę przestygnie ubijamy białka na sztywno, i dodajemy do nich cukier, cukier waniliowy i budyń , cały czas ubijając wlewamy powoli olej, i ubijamy, aż wymieszają się składniki.
Na górę ścieramy mniejszą cześć ciasta z zamrażalki i pieczemy 40 min w 180 C.
Nas trochę dzisiaj poniosło, zostało nam z ciasta pięć żółtek, które trzeba było jakoś wykorzystać.
Zanurkowaliśmy do internetu , wpisaliśmy co z tym zrobić i wyskoczyło " chrusty"
Zadowolona kucharka pozdrawia :-) |
hmmm matka pomyślała, w sumie jeszcze nigdy tego nie robiłam, kurcze wstyd się przyznać ale nigdy nawet ciasta nie ugniatałam, nie wspominając o tym , że w domu deski do takich cudów nie mamy ;-),
ale co tam mamy blat, tata na urlopie to posprząta ;-)
i tak oto usmażyliśmy z 40 faworków, które wyszły ha, ha jak na pierwszy raz to sukces :-)
smacznego :-)
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis. Muszę wypróbować przy okazji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń