Mamy małe braki w pisaniu na blogu, ale to jest do nadrobienia . Już tłumaczę dlaczego...
Kilka dni temu Jacek zalał mi komputer ;-), myślałam że zwariuję, bo to się dzieje średnio raz w roku, w ogóle nie patrzy na to co robi, jedną ręką bierze kompa, drugą ładowarkę, i zamiast patrzeć na to co robi, widzi wszystko inne w koło ( film w tv, pana otwierającego sklep, brata bawiącego się z psem itd..) potem skutki są jakie są.
Po kilku dniach suszenia naszego sprzętu ;-) udało się go uruchomić , ale.... ładowarka jest do ....! tzn. zepsuta.
Ostatnie dni to jak zwykle zajęcie, jarmarki , kiermasze. Byliśmy prawie wszędzie w naszym mieście.
W niedzielę na placu Baczyńskiego w Tychach odbędzie się przedstawienie dzieci niepełnosprawnych z Ośrodka, i będzie tam występował mój Jacula!!!
Nie zdradzam co będzie robił , tylko zapraszam na występ!
W zeszłym roku Jacenty dał czadu ;-) To były jego pierwsze miesiące w Ośrodku, i od razu dostał role Józefa! Dumny dał z siebie wszystko, albo nawet trochę więcej.
Rola Jacy miała polegać tylko i wyłącznie na trzymaniu dzieciątka na rękach, a okazało się , że z niego fantastyczny wokalista. Nie mógł oprzeć się mikrofonowi, a trzymanie lalki trochę go nudziło, więc położył ją na ziemi stanął na palcach ledwo sięgając mikrofon i pięknie zaśpiewał " lulajże Jezuniu"
Mam nadzieję, że tym razem będzie równie wspaniale!
Wracamy do dzisiaj.
Mieliśmy plan, że panowie jutro wyjeżdżają do stolicy odwiedzić Oblatów, i oczywiście ulubionego wujka Adama! Wszystko ustalone, aż tu nagle zaczęły się schody, przecież u nas nie może być wszystko poukładane i zaplanowane ( zapomniałam) hi, hi.
Dzieciaki wrócili z Ośrodka, a Jacek taki trochę blady, ale wszedł do domu, nawet spokojnie ( co rzadko się zdarza) i od razu się położył, ja już wiedziałam , że coś jest nie tak.
Jak to Jacek nie chce komputera, nie chce telewizora, nie chce iść na rower!
Jeśli to prawda to z pewnością , albo to nie moje dziecko, albo łapie go choróbsko.
Długo nie musiałam się zastanawiać, bo po chwili miałam już zarzygany cały pokój, i ubikację, więc pakowanie walizki zeszło na drugi plan, bo mama miała pełne ręce roboty ;-)
Dostał końską dawkę lekarstw, i zobaczymy do rana, jeśli mu przejdzie to rano jadą , a jeśli nie to niestety zostaną w domu :-(.
I zero resetu dla starszyzny ;-).
Zapomniałam dodać, że w tym roku chłopcy byli baaardzo grzeczni, a Mikołaj odwiedził ich aż pięć razy!
Poniżej kilka zdjęć z przedstawienia, i spotkania z Ulubieńcem dzieci.
Świetne chłopaki z nich.
OdpowiedzUsuńMarzena G.
Ale się u Was dzieje :) Tylko zdrówka dla Jacka :(
OdpowiedzUsuńPani Moniko, proszę przekazać Jacusiowi życzenia zdrowia ode mnie.
OdpowiedzUsuńA dla Pani dużo siły życzę i żeby Pani była zawsze dumna ze swoich dzieciaków.
Pozdrawiam
Zdrówka i oby wyjazd doszedł do skutku
OdpowiedzUsuńzdrowia i powodzenia
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny!!!
OdpowiedzUsuńPojechali....
Mamy w domu trochę luzu ;-)
ulala aż 5 razy :) to faktycznie grzeczne chłopaki ;) zdrówka życzę :*
OdpowiedzUsuń