Wystarczy , że zobaczą np. karuzele, biegną do nich nie patrząc czy idziemy za nimi.
No szlak mnie trafia, bo nawet na sekundę w takich sytuacjach nie możemy spuścić ich z oczu.
Tak było też i w ten weekend.
Zaczęliśmy od " małego Festynu" zorganizowanego przez Parafię Św. Benedykta.
Były dzieciaki ze świetlicy , moim chłopakom bardzo się podobało, był grill, klauny, bańki mydlane, karaoke, i wiele innych atrakcji. Dla mnie było ekstra, nie było tłumów ludzi, więc spokojnie poradziłam sobie z dziećmi sama, nie było tam możliwości zgubienia się i to dla mnie duuuuży plus!
Spokojna mama , to i spokojne dzieci.
Na imprezkę przyjechała Straż Miejska, panowie Strażnicy pozwolili dzieciakom wskoczyć do auta , radość ich nie do opisania. Trąbili wzywali przez głośniki , i aresztowali. Kacpi został małym Strażnikiem , a chwilę później załoga zakuła go w kajdanki.
Po przyjemnościach postanowiliśmy dodać sobie trochę adrenaliny i poszliśmy na większą imprezkę.
I na dzień dobry Panowie mi zwiali. Postanowiliśmy wsadzić ich na karuzele i chwilę odetchnąć nie stresując się, ale Jacek oznajmił , że sam się boi jechać i tata musiał dotrzymać mu towarzystwa.
Kacper poszedł na dmuchawce i na chwilę mogłam spuścić go z oczu.
Mały uparciuch mimo zakazu mamy koniecznie chciał iść na karuzele, która to była dla niego za szybka.
Wiedziałam, że będzie się bał, ale krzyczał, płakał, że chce na nią iść.
Wujek Jarek , zabrał małego brzdąca i mimo sprzeciwu mamy pojechali.
Całą jazdę Kacperek zasłaniał uszy i zaciskał zęby, a gdy tylko się skończyło wskoczył mi na ręce i się rozpłakał. Tak się to kończy kiedy dzieci myślą , że są mądrzejsze i wiedzą lepiej.
Wiedziałam, że będzie się bał, ale krzyczał, płakał, że chce na nią iść.
Wujek Jarek , zabrał małego brzdąca i mimo sprzeciwu mamy pojechali.
Całą jazdę Kacperek zasłaniał uszy i zaciskał zęby, a gdy tylko się skończyło wskoczył mi na ręce i się rozpłakał. Tak się to kończy kiedy dzieci myślą , że są mądrzejsze i wiedzą lepiej.
przed startem , jeszcze szczęśliwy Kacper |
Chwilę po karuzelach, zgubił się Jacek.... Ciśnienie miałam ze 300 jak nie mogłam go znaleźć, a on spokojnie sobie siedział na ławeczce , ładując swój karabin, i zdziwiony czemu ja taka zdenerwowana jestem.Kacper się obraził , bo chciał jeszcze jeździć na karuzelach, tylko że na takich na których nawet dzielny tata by nie dał rady, były takie szybkie, że z samego patrzenia robiło się niedobrze ;-)
Postanowiliśmy , że wracamy, bo wypad na takie imprezy z dziećmi , to dla nas dobra dawka stresu.
Zdenerwowane dzieci stwierdziły , że tak nie może być i wymierzyli w nas z broni ;-)
Na dzień dzisiejszy wystarczy nam Festynów, na kolejne pół roku.
W sobotę bracia Petelczyc wyjeżdżają na kolonie, postanowione i uzgodnione z załogą ze świetlicy , zabierają ich obu, także starym znów zapowiada się luz, i to dwanaście dni...... :-) lubię to !!!
Super że chodzicie na takie imprezy .
OdpowiedzUsuńPodziwiam i zazdroszcze odwagi.
Mama ADHD
SuperZiomale! Uwielbiam tak rozbrykanych Dziocków. Z tymi koloniami, ech, może my swojego 7 miesięcznego gdzieś wyślemy ? :P
OdpowiedzUsuńMy też to lubimy :) ale kiedy to moje dzieci wyjadą na kolonie ??? Muszę uzbroić się w cierpliwość :)
OdpowiedzUsuń