środa, 8 maja 2013

Przygoda w Ikei

Znów nam przyszło na wspomnienia.
Dzisiejszy temat posta narzucił mi tata juniorów Petelczyc, powiedział  mi tak ;
" Monika weź opisz na blogu tą sytuację z Ikei"
Ok baby (kochanie) działam.

Przypomniała nam się sytuacja z Jackiem w roli główniej.
Mianowicie jak już wyżej wspomniałam , dawno temu, kiedy to Jacula nie był jeszcze zdiagnozowany
,( a już dawał nam dobrze" popalić" ;-) ,
 niestety w tym czasie jeszcze nie wiedzieliśmy co siedzi w jego malutkiej główce.
Pojechaliśmy do Ikei, ponieważ mama uwielbia zmieniać wystrój, dekorować , projektować bywaliśmy tam od czasu do czasu , w większości bywałam sama ( to nie robota dla facetów) , ale tego wspominanego dnia pojechał z nami Jacek.
Wiedziałam że zbyt długo tam nie zostaniemy, ponieważ nigdy nam na to nie pozwalał .
Po wejściu do sklepu przypomniało nam się o mini przedszkolu , w którym to można zostawić swoją pociechę pod opieką i iść spokojnie zrobić zakupy.
Przekazaliśmy Pani informację  że Jaca jest nadpobudliwy ,- powiedziała że spoko , nie z takimi dzieciakami sobie radzą .
Tak więc dziecko mieliśmy " sprzedane" ;-)
Starzy wyruszyli na łowy ;-)
Po obejrzeniu może z trzech ekspozycji ,  ( minęło z 10 minut ) dzwoni telefon.
Zadzwoniła do nas Pani z Mini przedszkola prosząc o pilne zejście do sali zabaw.
Przekonani że Jacek narobił w gacie, spokojnie zeszliśmy na dół.
Zostawiając Jacka w sali było około 15 dzieci , natomiast gdy po niego schodziliśmy , widziałam tylko jego, biegał po całej sali zabaw, czerwony jak burak , i mokrusieńki,
 a gdzie wszystkie biegające tam wcześniej dzieci ?? Rozglądamy się po placyku i widzimy pochowane ( zagonione) maluchy w mini domu .
Wyglądało to tak jakby pies zagonił ( brzydko napiszę , ale tak było) zwierzynę do zagrody.
A cała sala należała tylko i wyłącznie do jednego facecika .
Poproszono nas o zabranie go stamtąd, ponieważ przerosło to ich oczekiwania , i nie są w stanie sobie poradzić z moim 2,5 latkiem ;-) ha ha pomyślałam
-wiedziałam że tak będzie !!!
Zabraliśmy spoconego Jacka i wróciliśmy do domu.
To nie wszystko z naszych wspólnych przygód.
Żeby móc to wszystko opisać musiałabym chyba książkę wydać ;-) i to taką gruuuuubą ;-)

Jacuś 10 lat temu


11 komentarzy:

  1. Jak moj Synus :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jakbym czytała o Wiktorze.
    Dzisiaj bił się z jakimś starszym chłopcem na placu zabaw i nie ustępował marszałkowi:)
    Litosci

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany.. Jacuś, mistrzu...:)

    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak w ogóle, to zacięłam się na początku czytania wpisu zastanawiając się, dlaczego mówisz do męża w liczbie mnogiej..i dlaczego jest to forma od "baba":)

    OdpowiedzUsuń
  5. tak wiec u nas KTOŚ;-) zaproponował nam wywalenie wykładziny z pokoju chłopców to tez od razu kierunek Ikea:-) sytuacja podobna do Twojej tylko ze to ja miałam perszinga po wszystkich działach w sklepie:-)) myśle ze akurat w tamtym miejscu to każdy ma przygodę z dzieckiem:-))) nie jesteś sama:-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. z tym mini przedszkolem przy Ikei przypomina mi sie jak oddaliśmy Olka i jemu tam sie nawet podobalo, a my cali w strachu czatowalismy za lustrem weneckim. Zorganizowali konkurs dzieci staly w kolejce i gdy padalo slowo start biegly do basenu z pilkami :)
    Jak sie domyslasz Olkowi szybko znudzila sie kolejka i na kazde start biegl do basenu :) z okrzykiem SKOK :)
    to tak w ramach ikeowych wspomnien :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę że każdy z nas ma jakieś wspomnienia odnośnie ikei, i dziećmi w roli głównej .
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń