wtorek, 30 kwietnia 2013

Ortodonta - Jacek

Pierwsza nasza wizyta u ortodonty była ponad dwa lata temu.
Po codziennym obserwowaniu Jacka zębów , tata postanowił coś z tym zrobić , a czemu akurat tata, hmmm bo mama się poddała :-)
wstyd się przyznać , ale przerażało mnie zachowanie Jacka u lekarza , dlatego poddałam się przed startem. 
Na szczęście tata się zawziął i zaprowadził Jacka do specjalisty.
Jacuś otrzymał aparat na górne i dolne zęby.
Miał go mieć założony zawsze na noc i godzinę w ciągu dnia.
Niestety przez dzień było nam ciężko zmusić go do noszenia , ponieważ miał tysiące tematów z nami do omówienia, a w aparacie było to niemożliwe.
Także aparat  był ubierany, ale tylko w nocy. 
Od tamtego czasu minimum co dwa miesiące moi faceci chodzili i kontrolowali  prostownicę na  szczękę.
Dwa razy poszła do kontroli z synusiem mama.
Jacek był już tak przeszkolony przez tatę i lekarza jak się zachować na specjalistycznym fotelu ortodonty, że jak byliśmy razem, był luzik, i zero stresu ( co rzadko się zdarza)
Pan doktor nie potrafił wtedy nachwalić się taty, mówił że to fantastyczne mieć takiego męża, który tak bardzo pomaga mamie w wychowaniu i leczeniu dzieci.
Było to miłe, ale ja to doskonale wiem....
Tato jesteś super !
Wracając do zębów , chłopaki poszli wczoraj naprawić drucik w aparacie, który zerwał się Jackowi podczas mycia , Pan ortodonta po obejrzeniu odlewu ząbków mojego Jacusia i dzisiejszego przeglądu szczęki stwierdził że jest bardzo zadowolony z osiągnięcia i można to nazwać sukcesem Jacka.
Pan ortodonta nigdy wcześniej w swojej wieloletniej pracy ( a to starszy facet )nie spotkał się , aby niepełnosprawne dziecko doprowadziło ząbki do tak dobrego stanu , w jakim są teraz zęby Jacka.
Poniżej przedstawiamy zęby przed i po  prostowaniu ;-)


odlew z 2010 roku



                                                        Jacula dziś

4 komentarze: