Wpłaty na leczenie chłopców prosimy kierować na konto Fundacji

Alior Bank
42 2490 0005 0000 4600 7549 3994
Tytułem:
21323 - Petelczyc Jacek lub 21324 Petelczyc Kacper
- darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Przekaż 1% podatku

W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904

W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj:
21323 Petelczyc Jacek

lub

21324 Petelczyc Kacper

Szanowni Darczyńcy, prosimy o zaznaczenie w zeznaniu podatkowym pola „Wyrażam zgodę”.

niedziela, 30 czerwca 2013

Niedokształcenie mowy na tle zaburzeń rozwoju

Niedokształcenie mowy na tle zaburzeń rozwoju - diagnoza logopedyczna Jacka.
Aktualnie:
Jacula utrzymuje duże trudności w zakresie funkcji językowo- słuchowych.
Jest aktywny werbalnie, chętnie nawiązuje dialog , odpowiada na pytania , oraz samodzielnie je zadaje.
Obniżona jest pamięć słuchowa- z dużą trudnością zapamiętuje i powtarza dłuższe zdania. Posługuje się zdaniami prostymi , równoważnikami zdań. W zdaniu występuje wiele nieprawidłowości gramatycznych .
Jacuś ma znacznie obniżone- ruchomość narządów mowy ( musi mieć codziennie masaż buzi, języka, )
Równolegle ćwiczymy narządy mowy, wargi, podniebienie. Wszystkie te ćwiczenie powinny być wykonywane przed lustrem , tak by dziecko mogło obserwować układ warg, języka i podniebienia, przy wymawianiu poszczególnych głosek ( to naprawdę bardzo ważne). Wiem również , że w przypadku dzieci autystycznych , często występuje zaburzenie naśladowania, ale to ważne nauczyć dziecko np. proste reakcje np. naśladowanie mimiki i gestów.
 Przy ćwiczeniach pomagamy sobie różnymi rysunkami i schematami przedstawiające narządy mowy ( wskazujący palec do góry, oznacza ruch języka do góry, a kiedy palec idzie w dół , język również ma ułożyć się na dole - polecamy takie ćwiczenia.
Jacek w szkole integracyjnej nauczył się całego alfabetu, tzn. zna pojedyncze litery, bardzo mnie to cieszyło, uważałam wtedy, że to ogromny krok naprzód, a nie ukrywam że bardzo zależy mi na tym aby Jacek czytał samodzielnie, nie jest to łatwą sprawą, szczerze, na dzień dzisiejszy wygląda to fatalnie.
Okazało się że to był błąd , nie jest to dobre, że zna i czyta tylko pojedyncze literki, bo za nic w świecie nie potrafi ich złożyć w całość, a co za tym idzie Jacek nic nie przeczyta.


W OREW Panie rehabilitantki, muszą się teraz z Nim cofnąć, i zacząć od nowa uczenia się odczytywać nie liter, tylko sylab. I tutaj polecamy książeczki Jagody Cieszyńskiej, ale uwaga dzieciom powinno się je wymieniać , zaraz po przerobieniu pierwszej przejść do czytania drugiej itd... a te przerobione schować i wrócić dopiero po przeczytaniu wszystkich , a dlaczego?
Dlatego , że dzieci zapamiętują je na pamięć.
Jacek miał pełną swobodę oglądania książeczek, pewnego dnia , gdy zaczęliśmy czytanie , wybrał książeczkę nr 3 , pytałam po kolei co w niej jest napisane , a Jaca patrząc w sufit z pamięci przeczytał całe ćwiczenia.
Na dzień dzisiejszy systematycznie wdrażana jest umiejętność czytania metodą symultaniczno-sekwencyjną .
Samodzielnie nie czyta , rozpoznaje jedynie niektóre sylaby otwarte.
U Jacka natomiast poprawiła się artykulacja , lecz brak zwarcia wargowego i realizacji zwartych głosek wygłosowych, powodują że mowa spontaniczna Jacka jest trudna do zrozumienia , dla osób spoza najbliższego otoczenia. Całe szczęście , że Jacula jest bardzo otwartym dzieckiem i gdy ktoś nie potrafi go zrozumieć , będzie robił wszystko aby się " dogadać" , i w większości przypadkach dopnie swego :-)
Po wielu e -mailach i zapytaniach rodziców, odnośnie zaburzeń mowy, nie potrafię za bardzo pomóc, mogę jedynie opisać jak to było i jest u nas.
A wyraźnie mamy powiedziane:

UCZYMY CHŁOPCÓW CZYTAĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE NA SYLABACH , NIE WOLNO NAM UCZYĆ ICH POJEDYNCZO LITER


                             A tak chłopcy ćwiczą języczki ;-)















piątek, 28 czerwca 2013

Dzieci w Kuchni

No i stało się ... Kacperek chory. Zapobiegałam , nacierałam , smarowałam , żeby go ominęło, ale nie dałam choróbsku rady :-(
Więc siedzimy w domu na zmianę z tatą, i zapewniamy młodemu zabawy, aby nie przesiedział dnia na komputerze i na graniu .
Zaczęliśmy od eksperymentowania w kuchni.
Jeszcze całkiem niedawno Kacper robił takie oto kanapki.


Natomiast dzisiaj rano obudziła mnie kłótnia braci Petelczyc, okazało się że dzieci postanowiły zrobić rodzicom śniadanie, i wykłócali się ile , czego dodać.
Musiałam wstać interweniować, bo różnie się to mogło skończyć, a moja wyobraźnie działała już na wysokich obrotach :-)
Wstałam , zaglądam do kuchni a tam......
Śniadanko dla mamy. Oto takie :



Kochane dzieci.... Wiedzą , że mama całe życie na diecie, to przygotowali twarożek z jogurtem, perfekcyjnie wkroili rzodkiewkę i szczypiorek. Można rzec pierwsza liga !
Czyli idziemy do przodu. Może już niedługo i obiad spadnie z moich obowiązków, och to byłby Raj.
Już dziś Kacper zapowiedział, że będzie pomagał mamie w przygotowaniu obiadu , dziś w menu mamy  rybkę , którą już sam natarł, teraz zabieramy się za mizerię. :-)
Więc dziś króciutko, bo zabieramy się do roboty.
Efekt końcowy pokażemy popołudniu.


środa, 26 czerwca 2013

Zakonnica

Przeczytałam dziś artykuł , że najpiękniejsze dziewczyny są w Zakonie.
A dlaczego o tym piszę ?....
 Zanim poznałam Marka ,  moi rodzice, i moi dziadkowie byli pewni, i tak obstawiali, że będę grała w siatkówkę , lub zostanę zakonnicą .....;-) a wszystko to dlatego że z Kościoła , to ja nie wychodziłam.
Nawet ostatnio na działce wspominałyśmy z moją mamą i Markiem , co by było gdyby , nie było tak jak jest.
Moja mama stwierdziła jak napisałam wyżej.
Choć nie byłam nigdy spostrzegana jako Anioł ,wręcz przeciwnie był ze mnie niezły łobuziak ;-)
Widocznie miało być tak jak jest.
Miałam mieć dzieci , męża i mnóstwo innych obowiązków, które to wszyscy znacie.
Za to Jacek to już chyba pewne , że pójdzie w ślady wujka. Dziś w domu odprawił Procescję, a ( to nowość w Jego wykonaniu) , nie tak jak zawsze, mszę, a mianowicie.
Kazał mi ściągnąć obraz ze ściany z którym to przeszedł się przez całe mieszkanie .
Na szyi przewiesił sobie ręcznik , który to miał zastąpić .....hmm nie wiem jak to się nazywa, ale jak jest wystawienie Najświętszego Sakramentu to ministranci nakładają TO Księdzu,  na plecy.
Dzisiaj również dowiedziałam się , że Jacula  załatwił sobie uszycie tylko i wyłącznie dla Niego  ,  i na jego wzrost  stułe ,
to dopiero będzie się u nas działo , aż strach się bać :-)
Ale wracamy do dzisiejszej Procesji.
Kacper  powtórzył cały rytuał po starszym bracie.
Oczywiście nie mogło się odbyć bez pieśni.

Nie wiem jak to jest , ale w Ośrodku , szkole, na świetlicy Jacek nie potrafi nauczyć się żadnej piosenki, natomiast Kościelne, Maryjne zna wszystkie na pamięć.

Wczoraj siedzimy z Markiem w pokoju i słyszymy nagle bardzo głośny ryk, okazało się że to śpiew Jacka . Zaśpiewał tak głośno , że chyba połowa mieszkańców w naszym bloku go słyszała , więc wyobraźcie sobie bardzo głośno zaśpiewana " Maryjo Królowo Polski..."
To był power !
Tak tylko się zastanawiamy co ci nasi sąsiedzi sobie o nas myślą ;-). Ale co zrobić ?
Po prostu mam jednorazowe wydania w domu, i nic tego nie zmieni.

Wszystko profesjonalnie przygotowane
Jacek może zaczynać ;-)




poniedziałek, 24 czerwca 2013

kupa, kupa i po kupie .... czyli powrót do domu



Po tygodniu wakacji , wróciła moja mała szarańcza .
Mama bardzo się stęskniła, ale dzieci jeszcze bardziej. Podjechali pod dom i zaczęli
krzyczeć z radości, ( mama!!!!! tata!!!!!) pół osiedla już wie że Petelczyce wrócili z urlopu ;-)
Wpadli do domu jak " burza" i od razu wzięli w obroty Huga, to chyba za nim najbardziej się stęsknili, bo nacieszyć się dzieci i pies nie mogli.
Wzięliśmy chłopaków i próbowaliśmy " ciągnąć ich za język" aby spróbowali nam sami coś opowiedzieć, co działo się na wakacjach, ale niestety opowiadanie o czymkolwiek idzie im bardzo ciężko, gdyby nie wujek Adam to nic bym nie wiedziała , a już na pewno nie to że młodszy z braci " robił w gacie", ale o tym dzieci nawet nie pisły, a my nie dociekaliśmy.
Kacperek cały czas u mnie na kolanach, oznajmił wszystkim , że dzisiaj śpi z mamą :-)
Potrzebowało to moje dzieciątko już przytulić się do mamusi, zasnął w pięć minut trzymając na policzku moją rękę.
Okazało się że Kacperek codziennie zrobił w majtki kupę :-(
Od pięciu lat mu się to nie zdarzyło , a w tym roku robił , gdy Jacek pojechał na pielgrzymkę, i teraz powtórka.
Parę razy zrobił w domu , ale również zdarzyło się to w Ośrodku. Panie rehabilitantki również były tym trochę zaniepokojone, ponieważ się to powtarzało. Obserwowaliśmy go wszyscy , był taki jak zawsze , czyli  wesoły , ruchliwy i kochany ;-)
Przeanalizowaliśmy wyjazd Jacka.
 Kacper , ani razu nie zapytał kiedy wróci Jacek, lub żeby do niego zadzwonić, miał luz. Telewizor tylko dla siebie, mógł oglądać swoje ulubione bajki, a nie teleturnieje, które uwielbia oglądać Jacek,  nic nie wskazywało na to o czym myśleliśmy.
Natomiast po ostatnim wyjeździe jesteśmy już pewni, że nasz mały Niunio po prostu tak tęskni.
Tęsknił za Jackiem - robił
Tęsknił za rodzicami - robił
Dzisiaj jest już w domu i.....
I kupa jest tam gdzie być powinna ;-)
Dziadki i wujek Adam mieli co robić na urlopie, musieli codziennie mojego małego , kochanego " zasrańca" myć ,i przebierać bo robił w majtki po dwa razy dziennie.
Pozdrawiamy wujka i stwierdzamy:
POSZŁO CI SUPER- ŻADNYCH ODPARZEŃ :-) Teraz damy Ci  chłopaków na miesiąc ;-),

Można powiedzieć że zasrane, ale bardzo udane ( mimo wszystko) wakacje mają już za sobą :-) , od jutra zaczynamy rehabilitacje, i bierzemy się ostro do pracy.








czwartek, 20 czerwca 2013

Wytęsknieni

Na dworze upał , a mama chora w domu...
Ale jaja nigdy w taki gorąc nie bolało mnie gardło , a tu dziś nawet mówienie sprawia mi trudności .
Ale jak tu przeżyć bez klimatyzacji, gdy na termometrze 45 stopni.
A jak człowiek nie myśli o konsekwencjach chłodzenia się przez klimatyzator , to kończy tak jak ja dzisiaj u mnie,  czyli fatalnie ;-)
Podziwiam tych wszystkich ludzi, którzy w takie potworne upały muszą pracować np. przy budowie dróg, domów, w ogóle fizycznie na zewnątrz, tzn. hardcorowo ;-)
Żeby tego było mało ,wczoraj  zadzwonił Jacuś , że Kacper chce do domu hmm.
Czyli stało się to czego obawiałam się najbardziej.
Matka Polka Monika P., była już gotowa jechać po swojego synusia, ale po podaniu dziadkom i wujkowi kilku wskazówek, czym najlepiej zabawić Kacpra  żeby zapomniał o domu i po zastosowaniu ich przez dziadków , mały Niunio się uspokoił i zajął się zabawami.
Za dwa tygodnie chłopaki znowu wjezdżają , tym razem na kolonie z naszej świetlicy  , i to na 12 dni.
Coraz bardziej zastanawiam się czy Kacper da radę ,lub czy jego opiekun pozdrawiamy Pana Pawła podoła nie łatwemu zadaniu, czyli zapewnieniu Kacprowi non stop atrakcji tak żeby nie za dużo myślał o mamie.
Do tego Kacpi jedzie pierwszy raz na kolonie bez rodziców, i bez dziaków, tylko ekipa dzieciaków ze świetlicy i nauczyciele, którzy to bardzo chcą zabrać braci razem.
Muszę to jeszcze raz dobrze przemyśleć , bo plan B trochę się zmienił , a był taki, że w razie problemów z młodszym z braci wsiadam w auto i po niego jadę, ale.. no właśnie ale starszyzna zaplanowała sobie wyjazd na jachty na Mazury ;-) , czyli pakujemy dzieci do autokaru, machamy na do widzenia ,a my spadamy do Giżycka :-)
 W razie gdyby Kacper  bardzo chciał wracać, to w ostateczności pojedzie po niego dziadek.
Na szczęście dzieciaki będą tylko 1,5 godziny od naszego domu , także luz nie trzeba jechać przez całą Polskę.
Ale czy o to chodzi?
Ciężki orzech do zgryzienia...

bracia Petelczyc z ulubionym
jedynym Dziadkiem 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Wyjechali na wakacje.......

Wszyscy nasi podopieczni, gdy nie ma dzieci w domu to jesteśmy niegrzeczni ;-)
to tylko tekst piosenki,
 my jesteśmy bardzo grzeczni hi hi...;-)

Chłopcy wyjechali w sobotę , mama z tatą mają totalny luz, postanowiliśmy leniuchować .
Wczoraj cały dzień poza domem, grill, pub ze znajomymi, totalny relaks.
Bardzo już potrzebowaliśmy takich dni tylko dla siebie.
I z pewnością wykorzystamy je na maksa.

Ale wrócę jeszcze do piątku, kiedy to Panowie byli już spakowani , wszystko zapięte na ostatni guzik, Jacuś upomniał się o swoje kieszonkowe , o których to ja zapomniałam.
Dostał kase i jak to Jacek wyruszył na " łowy" , myślałam że oszaleję jak nie zameldował się przez całą godzinę, poszłam go szukać , a skoro miał kase to wiadomo , że jest w naszym osiedlowym sklepie, do którego na szczęście nie trzeba przechodzić przez ulicę.
Znalazłam starszego z braci , jak w CCC próbował Pani wytłumaczyć , że chce kartę upominkową bo starą zgubił. Umówiłam się z nim na miejscu, że jak załatwi to natychmiast ma przyjść do domu.
Zgodził się , a ja wciąż zdenerwowana wróciłam sama, obiecałam sobie że musi dostać"  ochrzan", bo przesadził.
Po chwili zjawia się Jacek ze swoim standardowym hasłem " Mamo zamknij oczy!!!" wiedziałam , że kupił znów jakieś pierdoły, wciąż na niego wkurzona zamykam oczy ( wiem ile to dla niego radości) podchodzi do mnie i każe wyciągnąć rękę.
Mama dostał takie oto cudo, które sam wypisał .



Mały cwaniaczek wie jak mamę udobruchać
W jednej sekundzie cała złość spłynęła ze mnie jak woda :-)
Okazało się że Jacula nauczył się pisać to, co ja codziennie piszę mu w sms-ie, lub na jego stronie  facebook-owej, i najważniejsze wie co napisał.
Myślę że to znów duuuużży krok do przodu.
Dzisiaj króciutko, ale uciekamy na ogródek .

Wszystkim życzymy Miłego Dnia

                                   Dzieciaki odpoczywajcie :-*
                                   Mama z Tatą bardzo Was kochają.



piątek, 14 czerwca 2013

Równolandia

Czyli to co Panowie lubią najbardziej - imprezka ;-)
 Orew w Tychach przygotował festyn  , zorganizowany w ramach obchodu Tyskiego tygodnia Godności osób Niepełnosprawnych.


Do wspólnej zabawy zostały zaproszone  szkoły , gimnazja jak i przedszkola z Tychów.
Po ostatnich ulewach, gradach i wietrzyskach, zaświeciło słońce, a temperatura przekroczyła trzydzieści stopni :-) Można powiedzieć wymarzona pogoda dla dzieciaków.
Każda z obenych szkół przygotowała świetne występy artystyczne, bracia Petelczyc również wzięli udział w jednym, choć dla Kacpra było to trochę za mało ha.
Po ostatnim solowym  występie (post wytypowani), młodszy z braci chciał tańczyć na scenie, również w dniu dzisiejszym .
Przeczekał grzecznie wszystkie występy i wyrwał się na parkiet.
Zatańczył swój breakdance i od razu poczuł się lepiej ;-)

Na festyn przyjechała również ekipa ze świetlicy terapeutycznej PSOUU, Panie zorganizowały zbiórkę pieniędzy , na rzecz świetlicy.
Każdy kto wrzucił choć grosik na w/w cel brał udział w losowaniu świetnych nagród.
Nagrodą główną był tablet dla dzieci, był też aparat fotograficzny, kosmetyki , zabawki, maskotki , artykuły biurowe i wiele innych.

Bracia Petelczyc również dostali po losie i cierpliwie czekali na losowanie, które miało odbyć się pod koniec imprezki.

Po występach przedszkolaków bracia zobaczyli wielką kulę, naprawdę olbrzymią ,w której to można było się poturlać , w sekundzie zapomnieli o całym świecie, i wystartowali zaszaleć ;-)


Po chwili totalnego szaleństwa, poszliśmy " obadać" inne atrakcje, których to nie brakowało.
Bracia Petelczyc, po wariactwie w kuli zgłodnieli i pobiegli sami przygotować sobie deser.



Wyglądało to mniej więcej jak na zdjęciu, problem okazał się w tym , że nałożyli sobie tyle bitej śmietany, i nie byli w stanie zjeść całej porcji .
Tutaj do akcji musiał wkroczyć tata ;-)


     Po napełnieniu męskich brzuszków, ruszyliśmy dalej.
Następna atrakcja, w której to Jacek nie chciał brać udziału , ponieważ bał się pobrudzenia, a wiadomo Jacek to czyścioszek , nawet w piasku nie lubi się bawić , bo tam trzeba ręce pobrudzić.
Za to Kacper skorzystał, a Pani Agnieszka wzięła go w obroty.



 


Po skorzystaniu z wszystkich atrackcji, Pani prowadząca poprosiła wszystkich o zajęcia miejsc, ponieważ miało się odbyć losowanie nagród, o których napisałam wyżej.
Jacek zabrał swój los zobaczył jaki ma numer on , a jaki jego brat i upewnił się nas czy dobrze przeczytał .
Pani prowadząca losowanie poprosiła ochotnika do wyciągania losów, i tu oczywiście zgłosił się Jacuś, a jak Jacek to i jego brat.
Panowie zaczęli losowanie, a Jacek oczywiście oszukiwał, i przez opaskę na oczach podglądał i szukał swojego numerka, chyba coś mu się pomyliło bo losował numerki , 137 i 139, a miał 138 , tak więc podbiegł do nas sprawdziła jeszcze raz i wrócił szukać dalej.

Z racji tego że nie lubimu oszukańców ha ha musieliśmy po 20 losowaniach zwolnić braci z tej funkcji ;-)
Panie zaczęły wyciągać losy same, i po chwili padł numer Kacperka ha ha 52 ... wygraliśmy kosmetyki.
A Jacula niecierpliwie czekał dalej, minęły trzy losowania i padł numer 138!!!! Wyskoczył mój pierworodny jak wystrzelony z procy, i wygrał słonia, który będzie mu przynosił szczęście w Ośrodku, bo tam został.
Szczęśliwy Jacuś to dla nas bezcenny widok.

Dzień uważam , że bardzo udany, było mnóstwo atrakcji, czyli tak jak lubimy.
Chłopcy w końcu coś wygrali, choć do domu nic nie przynieśliśmy, bo Jacek wszystko rozdał dzieciom , które nie wygrały nic, nawet kosmetyki które w pierwszej kolejności dostała mama , zostały komuś oddane.
Ale co zrobić , jak to moje dziecko tak lubi sprawiać przyjemności innym.
Na Zakończenie wspólny występ nauczycieli z dzieciakami zakończony piosenką
" Wszystkie dzieci nasze są"

                 

                             Bardzo Dziękujemy za Wspaniałą Zabawę.

                                        Ekipa  Petelczyców :-)

wtorek, 11 czerwca 2013

Że co? Wakacje... Nic z tego...

Po czym chłopcy poznają , że zbliżają się wakacje?

Po ostatnich zajęciach W.Sherborne, na których to moje dzieci nie za bardzo chciały ćwiczyć z mamą, ponieważ postanowili pomagać słabszym od siebie, i to było dla mnie na tyle zrozumiałe , że im ustąpiłam , usiadłam na krzesełku, i obserwowałam jakimi rehabilitantami potrafią być bracia Petelczyc.
To co zobaczyłam było  niesamowite , jak oni wspaniale się nimi opiekowali, głaskali rączki, delikatnie przytulali, i dbali o nich jak o siebie.
Wkładali w to tyle czułości, aż miło było na to patrzeć.


Po zajęciach pani ogłosiła przerwę wakacyjną od w/w zajęć.
Panowie jak to usłyszeli, wróciwszy do domu stwierdzili , że plecaki już nie będą im potrzebne bo pani powiedziała że są wakacje.
Długo musiałam im tłumaczyć jak to wygląda, ponieważ chłopcy rehabilitacje mają jeszcze cały lipiec .
Niestety na dwa miesiące wakacji nie mogą sobie pozwolić :-(,
zbyt długa przerwa w zajęciach źle na nich wpływa, mimo ciągłych ćwiczeń w domu z rodzicami.
Więc tak musi być i koniec-postanowione.
Bracia zgodzili się na w/w zasady.
Kiedy doszliśmy do konsensusu zadzwoniła babcia z dziadkiem, zapytać czy mogą zabrać na tydzień chłopców.
Postanowili zrobić im niespodziankę i zabierają dzieci do wujka Adama do Warszawy , dodatkowo jadą do Krasnobrodu, i na Święty Krzyż.
Planowany wyjazd już w niedzielę.
Nie wiem dla kogo większa jest ta niespodzianka, dla nas rodziców, czy dla dzieci ;-)
Chyba nie muszę pisać jak bardzo mnie to cieszy.... Tydzień luzu.......tydzień beż dzieci ....ha ha...super....
Trochę ciszy , i brak codziennych obowiązków, jest mi naprawdę potrzebne.
Czuję się ostatnio jak " zdjęta z krzyża" nic mi się nie chce, na nic nie mam siły,  jakbym to była nie ja.
Nie wiem czy  ta pogoda tak na mnie źle wpływa,czy po prostu potrzebuję chwilkę odpoczynku.
A wracając do pogody to u nas wczoraj wyglądało to tak.


Można powiedzieć , że mieliśmy szczęście, w przeciwieństwie do naszych sąsiadów, którzy nie dość że szyby w oknach mają powybijane, to jeszcze auta uszkodzone.
I jak tu być zadowolonym....


niedziela, 9 czerwca 2013

Nowy fach w rękach

Przez ten weekend udało nam się dzis złapać duuuużo słońca, dlatego w pełni wykorzystaliśmy dzisiejszy i wczorajszy dzień.
Zero siedzenia w domu... Nadrabiamy zaległości.
Plan numer 1 to zrobienie krzeseł na taras, następnie koszenie trawy, sadzenie ( chyba poziomki) i wszystko co w ogródku trzeba robić .
Brat mój Jarosław, zaproponował pomoc :-)  w zrobieniu białych siedzisk.
W sobotę zabrał się do tworzenia ;-)
Przywiózł deski, kupiliśmy farbę, klej i do dzieła.
Krzesła wyglądały tak :


Jak widać trzeba było coś z nimi zrobić.
Do pracy zagoniliśmy braci Petelczyc za zadanie mieli dopieścić krzesełka, to znaczy doprowadzić je do idealnego stanu.
 Nie trzeba było ich prosić, bo takie prace wręcz uwilbiają.
Można malować, być  przy tym brudnym i jeszcze ich wszyscy chwalą.
Tak więc zaczęli.
Cali podekscytowani dostali pędzle, farbę i do boju ;-)



Wszystko szło im świetnie , do czasu aż do akcji wkroczył Hugo ;-)
Nie miał się kto z nim bawić, więc postanowił zwrócić na siebie uwagę.
Zaczął przeszkadzać dzieciakom, biegał w koło, skakał, szczekał ,aż wylał całą farbę,na trawę.
Chłopcy nie mogli więc skończyć swojego dzieła i
  na tym malowanie się skończyło :-)
Sprawca schował się pod stołem , nie rozumiejąc dlaczego wszyscy się na niego wkurzają ;-)


W sumie to nawet dobrze się stało.
Krzesła dokończymy następnym razem, bo ileż można pracować, trochę lenistwa też jest wskazane.
I tak właśnie resztę dnia spędziliśmy ( ...-  na leżakach ....:-)

Weekend minął nam jak zwykle pracująco, szczęście że w końcu pogoda dopisała i dzieci mogły być  całe dwa dni na świeżym powierzu, przy okazji uczyły się nowego fachu.....
 Zadowoleni i mam nadzieję szczęśliwi, padli do łóżek i zasnęli w pięć minut ;-) ( lubię to )





czwartek, 6 czerwca 2013

Wytypowani

Wczoraj chłopcy brali udział w III spartakiadzie Specjalniej.
Poszło im świetnie przywieźli dyplomy, i obydwoje po medalu.
Natomiast dzisiaj rodzina Petelczyców została wybrana do reprezentowania Ośrodka OREW na festynie do zaprzyjaźnionej szkoły numer 7 w Tychach.
Było super ,zaczęło się od występów tanecznych w których chłopcy wzięli udział.
Zaczęli wspólnie z wszystkimi zaproszonymi dziećmi.
Po nagraniu ich tańca stwierdziłam że tanczerzami to raczej nie zostaną !!
Ja nie muszę tutaj nic opiswać , bo wystarczy obejrzeć filmik


Jednak chwile później Kacper pokazał co tak naprawdę potrafi.....
Trzeba było widzieć moją minę jak to zobaczyłam.... SZOK.....SZOK....SZOK.....!!!!
Patrzyłam i nie dowierzałam, że mam tak zdolnego tancerza.
Muszę się pochwalić moim Niuniem.


Po wyczerpującym występie zostaliśmy zaproszeni do pokoju dyrekora na kawę i ciasto, Państwo VIP byli po prostu rozpieszczani przez organizatorów.
Wszystkie konkurencje w których chłopcy brali udział, były dla nich i tylko dla nich bez kolejki!
Dlatego też bardzo im się tam podobało.
Bracia Petelczyc już na wejściu dostali dwie opiekunki , które wszędzie z nimi chodziły, i wszystko im organizowały, a rodzice....no cóż mogli mieć LUZ! ;-)


W układaniu puzzli chłopcy są bezkonkurencyjni.
Nawet zdrowe dzieci nie mają z nimi szans :-). Opiekunki czuwały nam braćmi cały czas. Były to dziewczyny z w/w szkoły widoczne za chłopakami.
Kolejna konkurencja to " walenie" w przypadku chłopców w bębny .
Było głośno, można było się wyżyć , czyli tak jak uwiebiają ;-)



Były też inne rzeczy do zrobienia. Jak zobaczyłam że w planie jest skakanie w worku, od razu powiedziałam dziewczyną , że lepiej dzieci na to nie brać , ale chłopcy postanowili inaczej.
Po sekundzie nieuwagi z mojej strony znaleźli się tam , gdzie tego nie chciałam.
Na szczęście się nie połamali , w worku sale gimnastyczną przebiegli i koniec skakania.




Było też noszenie książki na głowie.
W tej konkurencji  , chłopcy nie dali rady.
Natomiast łowienie " rybek" a w tym przypadku butelek poszło im fantastycznie !


Atrakcji pod dostatkiem .
Dzieciaki były  bardzo grzeczne, a spisali się jeszcze lepiej.
Mamusia jak zwykle bardzo dumna :-*

P.S Pozdrowienia dla Pani Agnieszki, która towarzyszyła nam podczas Imprezy. :-)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Wielki Powrót

Wrócił...... Mój syn pierworodny :-*
Okazało się że najbardziej tęsknił za Hugiem ;-).
Przyjechał , jak zwykle to bywa po pielgrzymce, cały odmieniony, taki jakby doroślejszy.
Tak jak przypuszczałam przywiózł całą reklamówkę prezentów dla wszystkich ,
mama dostała oto takie cudo, z którym mam się nie rozstawać.

bransoletka,  i medalik do kluczy

Wpadł do domu jak burza , od razu narobił zamieszania, i uświadomiłam sobie czego tak mi brakowało przez ten ostatni tydzień - po prostu było za cicho :-)...
Zaczął wyciągać swoje skarby i rozdzielać co i dla kogo.
Pierwsze co podzielił to obrazki, medaliki, krzyżyki, koronki książeczki itd.....
dla wszystkich w Ośrodku, wymieniał po kolei... to dla p. Małgosi, to dla p. Sylwii. to dla p. Agnieszki, itd...itd....;-)
Nie zapomniał również o swoim młodszym bracie,
Kacper dostał spóźniony prezent Komunijny od brata.
Jacuś przywiózł bratu figurki, i Aniołki.
Naprawdę śliczne.
Po obdarowaniu każdego stwierdził , że następnym razem jedziemy wszyscy razem.
Tak jak przypuszczałam Jacuś był bardzo grzeczny i rozpieszczany na maksa ( widać to już po jego zachowaniu), można powiedzieć włączyła mu się " rządząca".
Po króciutkiej rozmowie, wiem  że raz Jacek wszedł do księdza na ołtarz, w trakcie prowadzenia przez niego mszy.
Nie wiem czego on tam szukał , ale może chciał go zastąpić :-)...
Jak będę wiedziała więcej to opisze co ten mój Gagatek nawywijał ;-)
W każdym bądź razie jest kochany, tyle w nim radości,  że wszystkich w koło zaraża swoją pozytywną energią.

Po powrocie, wypakowaniu, i podzieleniu obrazków, musieliśmy dzieciom coś wymyśleć , bo za dużo w nich było emocji, musieliśmy je gdzieś wyładować.
Korzystając z wczorajszej pogody ( bo dziś jak pisze post, burza taka, że aż domem trzęsie :-).)
Pojechaliśmy na wieś do mojego brata, to był superowy pomysł , chłopcy mieli tam raj na ziemi.
Wolno im tam było prawie wszystko, od ulicy daleko, miejsca do biegania dużo, do tego psy, koty, no i to co Kacperek lubi najbardziej miecze i łuki ;-)
Zresztą zobaczcie sami.

 



               


Ale żeby nie było że starszyzna się nudziła...no no nic z tych rzeczy.
 Dzieciaki były bezpieczne to i my zorganizowaliśmy sobie czas i  trochę poszaleliśmy,  na początku było spokojne wkręcanie się w grę, ale jak zaczęła się rywalizacja to tata Marek aż spodnie potargał ;-) tak bardzo chciał z nami wszystkimi wygrać,
 także mieliśmy zajefajny spędzony dzień, z dala od miasta.
                                            

 
Więc u nas standardowo nudy brak, tylko ta pogoda jest trochę dołująca ,bo co tu  robić jak cały czas leje , z chłopcami w domu to ciężko wysiedzieć, ale cóż coś wymyślimy ;-).
 
Ach bym zapomniała Hugo też na Wsi znalazł sobie przyjaciela, do którego przez chwilę musiał się przekonywać, bo nie wiedział co to jest... podobne trochę do psa, ale nie szczeka, tylko syczy, nie gryzie, tylko drapie, obwąchać się da.... długo skakał, obserwował  o co chodzi ,?, co to jest ?,;-) ,
 ale po chwili dogadali się i nawet jedli ze wspólnej miski. Przedstawiamy koleżankę naszego Maltańczyka.